blablablaa
Zarejestrowani-
Zawartość
276 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
159 ExcellentOstatnio na profilu byli
1421 wyświetleń profilu
-
Zastanawiam się, czy gdyby nie miała psów, to czyby nie opuściła Bali w podskokach Mam wrażenie, że to jest główny powód jej niechęci do przeprowadzki (i niemożności). Do Europy pewnie by nie wróciła, ale jakiś inny kraj w Azji?
-
Powiem Wam szczerze, że ja się ucieszyłam z tej wiadomości tak jakby Zuzia była moim dzieckiem albo siostra Widać, że to mądra dziewczyna i ma głowę na karku. I mimo że nieśmiała, to nie daje się temu stopować w rozwoju. Mam nadzieję, że rozwinie tam skrzydła!
-
Czas pokaże, czy Viki będzie potrzebować tej pomocy, czy sama sobie będzie dawać radę. Wbrew pozorom nie każdego dziecka trzeba pilnować i robić z nim lekcje. A jeśli już przyjdzie taka potrzeba, to tak czy siak myślę, że jakoś temat ogarną. Zresztą brzmi to trochę, jakby to było na porządku dziennym, a śmiem wątpić, czy większość rodziców jest w stanie rzeczywiście pomóc dzieciom w lekcjach, bo po tylu latach zwyczajnie już niewiele pamiętają. Nie wspominając o tym, że podstawa programowa się zmienia. Nie wydaje mi się, żeby to był jeden komentarz, co jakiś czas ktoś gdzieś pije do ich angielskiego (jak przez mgłę pamiętam, że Marek się już w tym temacie wypowiadał). A nawet jeśli jeden, to ludzie są różni. Jedni oleją, innym takie coś ciśnienie podnosi. Marek, jak widać, ma taki charakter, że nie przepuści. Dobraa, ja już kończę temat, bo wy swoje, a ja swoje. Żadna z nas drugiej nie przekona. Ja osobiście rozumiem, skąd ta frustracja u nich, nie podoba mi się forma przekazu i słowa, w jakie go ubrali, ale zupełnie mnie to nie dziwi, bo jak pisałam wcześniej, Marek już nie raz dał się z tej strony poznać. Byłabym w szoku, gdyby na spokojnie wykładał swoje racje, o.
-
Nawet jeśli Marek nie przeczytałby książki po angielsku na poziomie klasy 10-12, to o czym to świadczy? Jeżeli zna język na takim poziomie, że posługuje się nim w pracy i życiu codziennym, i ten poziom nie stoi mu na przeszkodzie w komunikacji, to tak naprawdę więcej mu do szczęścia nie potrzeba. Nie każdy ma ambicje na więcej i nie ma w tym nic złego. Przypominam, że nie każdy Polak bryluje, jeśli chodzi o język ojczysty, nie jeden ma problem ze zrozumieniem tekstu czytanego (o literaturze pięknej nie wspominając). Nie róbmy z Kretki i jej męża jakiejś elity intelektualnej. To nie są ludzie, których w życiu codziennym zajmują jakieś filozoficzne dysputy. Myślę, że rzeczywiście Marek może sobie lepiej radzić z językiem, biorąc pod uwagę, ile lat już mieszka w Stanach, ale też charakter. On jest bardzo do przodu, a takim ludziom zwyczajnie w świecie łatwiej. On się nie przejmuje, że coś źle powie czy palnie jakiś błąd, złe słowo powie czy czasu nie tego użyje. Co do tonu jego wypowiedzi jeszcze, ja nie byłam zdziwiona. Marek już przecież nie raz, nie dwa dał się od tej strony poznać. On zawsze tak w nerwach odpowiada na jakiekolwiek zarzuty. Jest impulsywny i prześmiewczy i potem to wychodzi w sytuacjach stresowych.
-
Tylko że nie wiesz, jak się Kretka zachowuje w "normalnym" życiu, gdy ktoś ją poprawia (jeśli w ogóle). A to, że reagują prześmiewczo na filmie - tak jak pisałam wyżej: widać, że Marka nerwy ponoszą i być może uważa się za znawcę w temacie, co zahacza o arogancję momentami, ale nie powiedział na tym filmie nic, co byłoby niezgodne z prawdą. Racja, inaczej by to wszystko wybrzmiało, gdyby mówił spokojniejszym tonem, nie unosił się tak, ale cóż, jestem w stanie zrozumieć, że nie pierwszy raz ktoś zwraca na angielski Kretki uwagę i może czara goryczy się przelała. I szczerze mówiąc, daleka jestem od stwierdzenia, że te komentarze mają na uwadze nic więcej niż dogryzienie w ten czy inny sposób. Jestem w stanie zrozumieć, że oni tych komentarzy nie odbierają jako chęć pomocy i zwrócenie uwagi na złą wymowę, tylko na próbę dogryzienie. Też co innego, gdy zwraca Ci uwagę ktoś, kogo znasz i w dobrej wierze, z dobrymi intencjami, cię poprawia (choć nie każdy sobie tego życzy, niektórych to stresuje i zamykają się w sobie), a gdy robią to Polacy w komentarzach. Nie zaprzeczysz chyba, że akurat nasz naród jakoś wybitnie przoduje w wytykaniu komuś błędów? Byłam dwa razy na Erasmusie, kawałek świata zwiedziłam, rozmawiałam z mnóstwem osób, których angielski nie jest pierwszym językiem, jednym szło lepiej, innym gorzej, ale nikt nigdy nikogo nie wyśmiewał, nie poprawiał błędów na siłę, tylko raczej podpytywał, dopytywał, gdy czegoś nie zrozumiał, dostosowywał poziom języka do drugiej osoby. Z wyjątkiem Polaków, rzecz jasna. Nie wiem, o jakim Publixie mówisz, bo jak pisałam wyżej, oglądam Kretkę z doskoku, więc nie mogę się odnieść. Możesz mieć rację, że Kretka nie ma zbyt wielu okazji do rozmowy po angielsku i przez to poziom języka stoi (lub się cofa, ale jednak wątpię) i również nie uważam, by była ona osobą, która sama z siebie ślęczy nad książkami i w jakiś sposób się dokształca. Co nie zmienia jednak faktu, że szczerze wątpię, by nie była w stanie poprawnie wymówić słowa "ipad/ipod", skoro słyszy je pewnie na co dzień.
-
Dziewczyny, wtrącę się. Co prawda, ja Kretki za bardzo nie oglądam, czasem tylko jak tu coś napiszecie i mnie zaciekawi - i tym sposobem weszłam posłuchać o tej wymowie. Ja się Markowi nie dziwię. On generalnie chłop impulsywny i widać, że łatwo się wpienia, szczególnie jak coś nie po jego myśli, ale ma rację w tym, co mówi. Ludzie rzeczywiście o wszystko się czepiają, łapią za słówka, i tutaj też się przyczepili, typowo złośliwie. Co kraj, co człowiek, to inna wymowa. Co do wymowy Kretki i komentarza wyżej, że ona mówi po swojemu, ni to po brytyjsku, ni to po amerykańsku - no i co w tym złego? Ważne, że się dogaduje, a siłą rzeczy musi to robić, skoro mieszka w Stanach X lat. Nawet jeśli język kaleczy i "mówi bez akcentu, twardo". Niestety, ale nie każdy jest w stanie pozbyć się swojego "natywnego" akcentu. Nie wiem, jak mówi Kretka, bo słyszałam może raptem kilka słów w jej wykonaniu i racja, raczej je spolszcza i czuć, że może to nie jest wymowa taka, jak trzeba, ale prawda jest taka, że nas w Polsce nie uczą poprawnej wymowy. Nie kładzie się na to zupełnie nacisku w szkole i jeśli ktoś sam się nie przyłoży / nie pójdzie na f. angielską / nie ma dobrze rozwiniętego słuchu muzycznego, to nie będzie mówił choćby w nikłym stopniu tak jak natywni użytkownicy.