Hej! Pisze tutaj, bo potrzebuje porady. Otóż moim problemem jest relacja z tatą. Bardzo często mam wrażenie, że mnie nienawidzi, nie kocha, po rozmowie z siostrą dowiedziałam się, że to wygląda tak jakbym to ja go nienawidziła (może to wynikać z mojego zachowania), czego ja nie dostrzegałam do tej właśnie rozmowy. ~ Kurcze nie wiem czy to co napisałam jest zrozumiałe ale mam nadzieję, że tak~ Od małego starałam się robić wszystko, żeby rodzice byli ze mnie dumni (bardzo dobre oceny i zachowanie, udział w różnych konkursach, nagrody za różne aktywności, za wyniki w nauce) od strony mamy zawsze wiedziałam, że jest dumna, czułam i czuję, że mnie kocha. Tato bardzo często gdy mówiłam np. o jakiejś dobrej ocenie pytał się o innych nie pokazywał że się cieszy, dawał mi do zrozumienia, że mogło być lepiej itp. Nigdy nie byłam pewna czy mnie lubi, za dzieciaka bardzo często dopytywałam mamę czy tato na pewno mnie kocha. Pomimo tego że zaraz będę mieć 20 lat bardzo przeżywam każde tego typu wspomnienie, być może jestem zbyt przewrażliwiona, nie wiem. Jako dziecko miałam duże problemy z nadwagą, rodzice mieli problem z wytłumaczeniem mi (nie rozumiałam powagi sytuacji, zajadalam trudności) dlatego też tata w celu motywacji i "w dobrej intencji" nazywał mnie grubasem, często też tak właśnie krzyczał żebym tyle nie jadła itp, co kończyło się moim płaczem. Czułam że tato się mnie wstydzi. W liceum udało mi się schudnąć (przestał mnie nazywać grubasem) miałam najlepsze oceny w klasie, co uznał jako wstyd bo wszyscy będą się śmieli że jestem kujonem, nie sprawialam żadnych problemów wychowawczych (oprócz tego że jestem dość "pyskata"), nie chodziłam na imprezy, nie korzystam z żadnych używek, jestem osobą powiedziałabym spokojną porównując się do rówieśników. Przez moją spokojną osobowość miałam wiele nieprzyjemnych sytuacji w gimnazjum przez co do teraz mam dziwne tiki nerwowe np. częstą potrzeba mycia rąk itp., tato wie że chodzę teraz do psychologa że próbuje się z tym uporać wciąż czepia się o takie rzeczy. Przez takie jego czepianie się i mówienie do mnie rzeczy typu "panna usrana" "zamknij się", "jestes za mała żeby mieć coś do powiedzenia", "normalna to ty nie jesteś" i inne (przepraszam za wyrażenia) mam problemy z akceptacją siebie. Zaczęłam się porównywać do dzieci kolegów z pracy taty (bo wiedziałam, często rozmawiają na takie tematy) czułam się gorsza, brzydsza głupsza, tym bardziej robiło mi się smutno gdy coś opowiadał i mama np. a chwaliłem się że twoje dziewczyny to to i to zrobiły a on odpowiadał, że nie bo coś tam. Do dziś pamiętam jak spotkaliśmy na zakupach tatę kolegę z córką w moim wieku oczywiście ładniejsza, szczuplejsza itp, wtedy poczułam taki żal że mój tato nie ma takiej idealnej córki. Czasami jak chciałam gdzieś z nim jechac to zaraz się denerwowal że zawsze się pcham co utwierdza mnie w przekonaniu że mnie nienawiści i się mnie wstydzi. I tak jest do teraz a nawet jeszcze gorzej, oprócz żalu zaczynam czuć wobec niego gniew i nienawiść bo już nie wiem jak mogę sprawić żeby mnie polubił. Chciałabym żeby nasze relacje wyglądały o wiele lepiej (teraz zaczynamy się kłócić jak ktoś się na siebie popatrzy-doslownie) ale boje się z nim porozmawiać bo wiem że wybuchnę płaczem a on może mnie wyśmiać albo stwierdzić że jest że mną coś nie tak, a ja po prostu chciałabym żebyśmy byli jak przyjaciele.