Hej. Chciałam się czymś podzielić. Ostatnio odnowilam kontakt ze starym znajomym. Wszystko było ok do póki nie zaczęliśmy gadać o relacjach damsko męskich. Żalił się ze on nikogo nie znajdzie bo już tyle lat szuka (ma 42 lata) był w jednym poważnym związku 3 lata. Często randkuje. Znajduje dziewczyny na portalach randkowych albo potrafi zaczepić w barze i dac nr. Nie widzę nic w tym złego ale… powiedział ze on jest bardzo interesowny jak dopytałam o co chodzi to ze zawsze o to samo czyli seks. Zaczął gadać ze faceci są prości i im tylko o to chodzi (sex). Jak rozmawiałam z nim wczoraj o walentynkach to powiedział ze nie ogarnia kobiet i nie wie już co wymyślać. Napisałam mu co się zazwyczaj daje na walentynki a ten ze tyle zachodu i zeby chociaż to się skończyło seksem to rozumie poświęcenie. Zbulwersowałam się bo w walaentynkach nie tylko o to chodzi ale o gest miłość i taka celebracja jej a nie tylko myślenie kiedy się pójdzie do łóżka…. W dodatku jak jeszcze rozmawialiśmy wyszło ze on nie może patrzeć teraz na grubsze kobiety jak noszą jakieś topy odsłaniające ich brzuch który nie jest płaski i umięśniony. Powiedział ze potrafi takiej dziewczynie powiedzieć zeby się poszłam przebrać do domu i nie psuła mu dnia. Jak słyszę coś takiego to mnie krew zalewa bo jakim prawem ma czelność komuś uwagę w ten sposób zwracać. Jestem oburzona jego tokiem myslenia. Czy faszysty faceci tacy są? Ja się w ogóle zastanawiam czy dalej z nim gadać bo to jego podejście jest straszne i płytkie. Dodam ze on sam nie jest jakiś piękny, przeciętny, niski jakieś 175, wysportowany ale nic specjalnego poza tym. Najgorsze jest to ze tak o innych się wypowiada a do brada pita przysłowiowo mu daleko. Tłumaczenie nic nie dało wiec jak mu coś wyjaśnić?