Nie wiem czy wyrzucić z siebie wszystko co czuję temu mężczyźnie, czy lepiej nie, bo przesadzam? Znamy się rok z internetu, postanowiliśmy się spotkać, bo mieszkamy daleko od siebie. Przez ten cały rok ta relacja była nie tylko na stopie koleżeńskiej, ale też erotycznej, miłosnej, przyjacielskiej. Ale wiadomo, tylko internet, on na pewno pisał też z innymi. Spotkaliśmy się i doszło do bardzo dużych zbliżeń, ale do seksu nie, bo nie byłam gotowa. On nawet opublikował po tym wyjeździe kilkudniowym status w związku ze mną na facebooku (wiem, to mało ważna głupotka, ale jednak wszyscy jego znajomi, przyjaciele i rodzina wiedzą, że istnieje). Nawet ze zdjęciem naszym to zrobił z jakimś miłosnym dopiskiem. I pisze cały czas, że bierze mnie na poważnie, że chcę, żebym była jego żoną w przyszłości i tak dalej. Że jego znajomi są zdziwieni, bo nie przywykli do niego, że jest w poważnym związku, ale chce go ze mną i tylko ze mną stworzyć 100% bo tylko ja jako dziewczyna istnieje dla niego. Tymczasem mój inny znajomy mocno zatroskany o mnie zaobserwował go z fikcyjnego konta jakiejś laski 3 dni temu. A "mój" chłopak zaczął pisać do tej dziewczyny. Ogólnie podał jej swój numer telefonu i powiedział, że jak będzie w okolicy to muszą się spotkać. Ona (no mój kolega) wysyłała zdjęcia do niego. Mój chłopak dawał reakcje na te zdjęcia. I ona zaczęła się śmiać, że musi jej dać klapsa i on również na to zareagował jakimiś serduszkami. I kolega pisze, że on sam o te zdjęcja zapytał. Jak ja mam ku....r...wa na to zareagować, bo ja już nic nie wiem. Przykro mi... ja to traktuję poważnie.