Czytam wątki "okołorozwodowe", bo temat powoli staje się mi coraz bliższy i odczuwam coraz większe przerażenie. Jak wiele aspektów trzeba wziąć pod uwagę, materialne i emocjonalne. Do tego dzieci, jak je przez to przeprowadzić. Ogarnia mnie przerażenie. Może jednak nie warto w to brnąć. Może lepiej dożyć do końca swych dni i niech będzie jak jest, trudno. Może nie być razem, ale pozostać we wspólnym domu i udawać przed dziećmi że jest ok, ale czy tak się w ogóle da...