Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Setka19

Zarejestrowani
  • Zawartość

    5
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Setka19

  1. Nie radzę już sobie z tym, co się dzieje w moim małżeństwie. Żyję w jakimś kołowrotku - ciągle kłótnie, kryzysy, chwila dobrze i tak w kółko. Mamy w domu dwulatkę, jestem w ósmym miesiącu ciąży. Ogólnie odkąd mamy pierwsze dziecko pogorszyło się między nami. Nie ma bliskości, seks jest bardzo sporadyczny - zainicjowany przeze mnie (raz na dwa miesiące około). Ciągle się kłócimy. Mąż pracuje zdalnie, ciągle siedzi w domu. Pomoże - zrobi obiad, przypilnuje dziecka, ale my jako para praktycznie nie istniejemy. Pół ciąży przepłakałam - też bym czasami chciała, żeby ktoś potraktował mnie wyjątkowo, bo jestem w "stanie błogosławionym". Mąż o mnie nie zabiega, rozmowy nie pomagają. Martwi mnie to, że codziennie pije - ok. dwóch, trzech piw, w weekendy więcej. Też się czepiam, czasami głośno krzyczę o swoich potrzebach, bo jeśli nie wywalczę sobie czegoś, to sam z siebie mi nie zaproponuje, np. "odpocznij", "ja wstanę do dziecka". Nasza relacja jest beznadziejna jako po prostu pary. Boję się, że gdy urodzi się drugi maluch całkiem rozpadnie się ten związek.
  2. Witam, Panie :) Mam wspaniałego 16 miesięcznego synka i rozpoczęłam drugi trymestr drugiej ciąży. W moim związku źle się dzieje... Synek jest wymagający, jak to dziecko. Przyznam szczerze, że czuję się coraz bardziej zmęczona, mam coraz mniej siły... Z mężem kompletnie zagubiliśmy siebie. Żyjemy tylko obowiązkami, czas dla siebie to czas z dzieckiem na spacerze. Od dawna nie było zbliżenia, wspólnego oglądania filmów, czegokolwiek. Ciągle rozmawiamy, albo w sumie to ja mówię, że dostrzegam to i trzeba popracować nad związkiem, musimy wygospodarować czas dla siebie, bo dzieci już będą cały czas. Mąż nic z tym nie robi - wykręca się zmęczeniem. Pracuje zdalnie - wszyscy siedzimy "na kupie" w małym, dwupokojowym mieszkaniu, chociaż staram się jak mogę wychodzić w godzinach jego pracy. Pomaga w domu - gotuje, dba o nas. Ale nasz związek zwiędnął. Nie wiem, jak wzniecić tę iskrę, mam dość odrzuceń. Kilka razy proponowałam seks, zawsze był zbyt zmęczony. Takie odrzucenie też boli, nie mam siły wiecznie prosić, rozmawiać, mówić o swoich potrzebach, bo nic z tego nie wynika. Mąż mówi, że ciągle zrzędzę - to prawda, tak się dzieje, ale muszę wtedy walczyć o swoje potrzeby - prawo do drzemki, chwili dla siebie, czy zjedzenia obiadu w spokoju. Drażni mnie, że muszę o to walczyć. Że nie mam w tej ciąży żadnej taryfy ulgowej, wszystko jest tak, jak było - obowiązki na pół. Już po prostu czasami nie mam siły. Nie wiem, co z tym wszystkim zrobić. Nie wiem, komu mam o tym powiedzieć.
×