Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

ola.nijak3

Zarejestrowani
  • Zawartość

    137
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez ola.nijak3

  1. Mój mąż od jakiegoś czasu chodzi na siłownię. Zrobił formę, czuję się pewniejszy siebie. Na co dzień nam się raczej układa, sex jest bardzo udany. Wchodz do domu usłyszałam jak się chwalil koledze jaka to dziewczyna go zaczepiała i jaka to otwarta i zajebista nie jest. Z lekka mnie to zaskoczyło, jak nie on, takie przechwałki. Nigdy nie zdradził i zawsze mówił, że rodzina najważniejsza. Pytanie…czy to głupie gadanie żeby zaimponować kumplowi (jak to mi powiedział) czy serio mam się martwić? Pytanie do facetów.
  2. Dziś miałam przykrą sytuacje na placu zabaw, gdzie byłam z dzieckiem. Przyszła mama z synem, na oko jakieś 4 lata. Od samego początku chłopiec był niegrzeczny. Zabierał zabawki, wyrywając je, jakiekolwiek by moje dziecko nie wzięło. Rzucał drewnianymi klockami i plastikowymi piłeczkami, a na końcu gasił światło na placu zabaw. Dodam, że nie tylko w moje dziecko rzucal ale w swoją mamę również i gdy sytuacja dotyczyła jej to wcale jej się to nie podobało. Najpierw grzecznie zwróciłam uwagę chłopcu, że nie ładnie wyrywać zabawki i żeby nie rzucał w inne dzieci zabawkami ale reakcji ze strony mamusi nie było…Kiedy zgasił światło i moje dziecko wystraszone powiedziało, że jest ciemno, przytrzymałam włącznik mówiąc do „madki”, żeby zwróciła uwagę co robi jej syn. Ona mi odp „a gdzie jest napisane, że ma być ono włączone?”. Zastanawiam się co Wy robicie w sytuacjach, gdy dzieci są agresywne, a ich rodzice nie reagują, a wręcz z pretensjami do Was odp „muszą sobie radzić”. Przecież nie każde dziecko jest takie żeby oddać czy się kłócić, a ja wręcz swoje wychowuje tak aby innym krzywdy nie robiło i nie przeszkadzało w zabawie. Jednak jako mama nie będę spokojnie patrzeć na agresje i brak reakcji. Co zrobić w takiej sytuacji? Ja powiedziałam co myśle i wyszłam z dzieckiem. „Madka” wyraźnie się oburzyła jak można mieć pretensje. To tak tylko krótko opisane bo sytuacji było więcej. Ogólnie to mały robił co chciał.
  3. Ja mam rodzeństwo i mimo, że moi rodzice uczyli nas dobrych manier jak mówienie sąsiadom „dzień dobry” to doskonale pamietam jak mój brat za Chiny nie chciał mówić jeden z sąsiadek. Moja mama tłumaczyła, mówiła ale nic z tego i wiesz co? Wcale się nie obrażała jak owa sąsiadka zwracała uwagę mojemu bratu. Dlaczego? Bo wiedziała, że ma racje. Fakt, zawsze to było z uśmiechem i grzecznie ale to pokazuje, że nie każdy rodzic widzi coś złego w zwróceniu uwagi swojemu dziecku przez obcych. Tu akurat o drobiazg chodziło i sąsiadkę której widocznie mój brat nie lubił jako tam powiedzmy 5 latem W obecnych czasach dużo ludzi ma problem ze zwróceniem uwagi. Przecież ich dziecko jest idealne, a jak nie jest to nie jego wina tylko dziecka, które się nie umie obrobić. Gdy ja stanowczym głosem powiedziałam do tego chłopca „przestań wyrywać każdą zabawkę!” to mamusia do mnie „proszę się nie odzywać do mojego dziecka!” Jakby wcale nie widziała tego co ten dzieciak robi! Ja również po powrocie do domu rozmawiałam ze swoim dzieckiem tłumacząc, że jeśli taka sytuacja się powtórzy kiedykolwiek to ma prawo się bronić. Nie zaczepiać, nie prowokować ale się obronić.
  4. Każda mama będzie broniła swojego dziecka jak lwica Ja rozumiem, że dzieci zabierają sobie zabawki, mimo, że moje dziecko nigdy tak nie robiło. Rozumiem, że się pokłócą o coś. Jestem w stanie dużo rzeczy zrozumieć ale nie dam zrobić krzywdy, a tym bardziej, gdy nie pomaga grzeczne zwracanie uwagi czy proszenie. Najgorzej jednak jak rodzic pozwala swojemu dziecku na wszystko jak w tym przypadku. Ja bym się chyba pod ziemie zapadła jakby moje dziecko rzucało we mnie drewnianymi klockami, a tym bardziej przy innych rodzicach. Ta mama jako rodzic miała chore patrzenie. Nie zwracała uwagi synkowi jak rzucał w moje dziecko ale gdy sytuacja dotyczyła jej to już jej się nie podobało tyle, że synek nie chciał słuchać, a wpadał w szał płaczu. Jej teoria „dzieci muszą umieć się bronić” dla mnie jest absurdalna bo nie każde dziecko chce walczyć z innym, agresywnym, a sprawę woli rozwiązać rozmową niż szarpaniem. Sprawę załatwiłam tak, że zgłosiłam sytuacje, szczególnie z wyłączaniem światła na sali zabaw ochroniarzowi obiektu, który był zaskoczony podejściem tej kobiety i stwierdził, że następnym razem zostaną wyproszeni z sali, co zresztą jest opisane na wejściu w regulaminie zabawy
  5. Dziękuje. Bardzo mądre co napisałaś. Opieka nad dzieckiem nie powinna być powodem do wstydu.
  6. Zacznę od tego, że skończyłam studia. Gdy poznałam mojego obecnego męża pracowałam w zawodzie. Później wyszłam za mąż, urodziłam dziecko i obecnie mimo, że dziecko ma pare lat i „chodzi” do przedszkola to ja nie pracuje. Sytuacja materialna nasza jest taka, że pozwala nam na to abym była z dzieckiem w domu. Myslalam o powrocie do pracy ale dziecko więcej nie chodzi niż chodzi do przedszkola z racji chorowania i narazie nie podjęłam pracy. Cały post w tym, że wstydzę się zawsze przed nowo poznanymi ludźmi, że mój mąż to człowiek sukcesu, biznesmen, a ja mama na pełny etat mimo większego już dziecka. Chyba czuje to dziwne spojrzenie „kura domowa bez ambicji”. W weekend spotykamy się z nowymi znajomymi. On - właściciel dużej firmy, jego żona - szefowa w dużej firmie. Na pewno padnie pytanie „a Ty czym się zajmujesz?”. Czuje trochę wstyd przed powiedzeniem, że ja zajmuje się dzieckiem, starszym dzieckiem. Zastanawiam się w zasadzie dlaczego to jest wstyd? Mam pasje, które spełniam ale nie pracuje. Kobieta często jak wychowuje dziecko w domu jest odbierana jako leń :( a przecież decyzje o tym podjęliśmy z mężem oboje. Już się stresuje weekendowym spotkaniem :(
  7. Tak, masz racje. Niestety brak perspektyw na dobrą prace zostanie jeśli nic z tym nie zrobię i wcale nie jest mi z tym dobrze. Może nie liczę na super stanowisko bo mam pomysł na coś swojego ale fajnie byłoby się czymś „pochwalić”. Niestety mamy wychowujące dzieci od razu mają łatkę leniwej, wygodnej itp. Niesłusznie. Co do finansów to na szczęście jestem zabezpieczona przez męża przed ewentualnymi sytuacjami losowymi. Poza tym mam coś małego swojego z czego kokosów nie ma ale nie proszę męża o pieniądze na swoje wydatki. Jest to coś dodatkowego. Niemniej jednak uważam, ze kobiety wychowujące w domu dzieci, zajmujące się domem i wszystkimi obowiązkami niesłusznie są oceniane z góry. Moje dwie przyjaciółki nie mogły się doczekać powrotu do pracy aby „odpocząć” mimo, że obie mają odpowiedzialne stanowiska.
  8. Cześć dziewczyny :) Piszę tutaj bo wiem, że wiele z Was może mieć podobną sytuacje i będziecie w stanie się wypowiedzieć czy doradzić. Jestem mężatką od 10 lat. Mamy dziecko 5 lat. Mamy bardzo dobrą sytuacje materialną. Mamy dom, mieszkanie w innym mieście i inne rzeczy. Możemy sobie na wiele pozwolić. Problem polega w tym, że moja tesciowa ciagle w rozmowie mówi, że jej synek ma to czy tamto jakby wszystko było tylko jego. Dzięki sobie mamy co mamy bo ona nigdy zł do tego nie dołożyła i nigdy nie pomagała w niczym. Nawet dziecka na spacer sama nie zabrała żebyśmy my mieli godz dla siebie w ciągu tyg. Jak pojechała sobie do naszego mieszkania na pare dni to ja to mieszkanie wcześniej jej całe przygotowałam, łącznie w prasowaniem i zakładaniem pościeli czy zakupami. Pojechała na gotowe. Po paru dniach jak wróciła to przyszła z alko w torebeczce. Zapytałam co to, a ona „podziękowanie dla synka”. Wkurzylam się bo poczułam się jak Sprzataczka która musi, ale podziękowanie jest synkowi. Później w rozmowie z moimi rodzicami tez powiedziała „bo ON ma takie piękne mieszkanie”. Mąż chciał kupić dla nas działkę i powiedział jej, a ona „ooo kupujesz synku sobie działkę?”. Jak chciała znowu jechać do naszego mieszkania to nie zapytała się nas gdy siedzieliśmy razem tylko gdy wyszłam do kuchni zapytała męża. Ja się nie liczę. Chce jej delikatnie, a dosadnie dać do zrozumienia, że od niej nie ma zł, czego tez nigdy nie oczekiwaliśmy ale to co mamy jest wspólne bo chociażby przez to, że jesteśmy małżeństwem! Mąż raz jej powiedział „to nasze”, ale odp „ojjj zwracasz uwagę na ...y”. Później już mąż mówil mi „daj spokój, nie zwracaj uwagi”. Pomóżcie, podpowiedzcie.
  9. Świetne! Ale mój mąż bałby się chyba żeby zawału nie dostała
  10. Może i się da ale nie cierpię ludzi dwulicowych i takich co przy kimś zachowują się na pokaz. Wolałabym abyśmy powiedziały sobie co myślimy na dany temat i tyle, a nie takie udawanie i dogryzanie z jej strony, że wszystko jest jej synka, a ja tylko sprzątam i jestem od robienia jej herbatki jak przychodzi.
  11. Jest na pewno inna. Ogląda tv, a jak mąż wchodzi to nagle się zrywa, że niby się bawiła cały czas z dzieckiem. Do mnie powiedzmy normalnie ale bez euforii.
  12. Mąż zwrócił jej raz czy dwa uwagę, że to jest nasze ale ona obróciła to w śmiech i powiedziała „ojjj czepiasz się drobiazgów”. Poza tym ona przy moim mężu to nagle zaczyna się bawić z naszym dzieckiem, zagaduje itp. Stara się pokazać jaka fajna jest.
  13. Posprząta po sobie. Ona w nim nie mieszka ale chciałaby najchętniej jeździć tam co miesiąc i być tydz czasu. Jest w naszym mieszkaniu więcej niż ja! Podziękowanie za to jest dla synka.
  14. To mieszkanie akurat zostaje dla nas bo dość czesto jesteśmy w tym drugim mieście z racji pracy męża i zamiast wynajmować coś to zostajemy na swoim. Tesciowa to wykorzystuje i zamiast z umiarem to najlepiej co miesiąc po tydzień czasu by tam zostawała. Oczywiście nie sama bo bierze koleżanki.
  15. Nigdy nie byla kochającą i ciepłą mamą dla męża, nigdy nie starała się aby coś się zmieniło ale teraz gdy widzi, że jej syn osiągnął naprawdę dużo to jej się przypomniało. O pieniążki ręki nie wyciąga, jeszcze…ale za to chętnie korzysta z tego co jej synek ma jak np mieszkanie w fajnym miejscu. Gdy urodziło nam się dziecko i naprawdę było nam czasowo czasami ciężko to miała nas gdzieś.
  16. Właśnie dlatego, ze do wszystkiego doszliśmy sami, dlatego, że przy dziecku nie mieliśmy najmniejszej pomocy i nie mówię tu o zajmowaniu się ale zwykły spacer chociaż 20 min tygodniowo by dużo wniósł, dlatego tez się wkurzam, gdy ona czegoś jeszcze od nas oczekuje czy ciągnie korzyści. Niech żyje w swoim świecie, a my w swoim.
  17. Podobają mi się szczególnie dwa ostatnie zdania Jedyne co to muszę coś jej powiedzieć, raz skwitować jej „mój synuś”. Ulży mi i zacznę olewać. Robić jak mówisz, przestać się starać. Coś tylko wymyślić na jej głupie gadanie
  18. Coraz częściej myśle, ze do niej nic nie trafia i nie trafi. Wyczuła korzyści i nagle super mamusia, a do tej pory pomocny żadnej.
  19. Dla jednego będzie to wydmuchany problem, a dla kogoś innego nie. Jak byś się czuła, gdyby tesciowa wchodząc czekała na zrobienie jej herbatki, a później mówiąc o pięknym domu mówiła „jaki piękny ma mój syn dom”. Bezczelna ma tupet mówiąc tak tez do moich rodziców, którzy tez to wyłapali.
  20. Masz racje. Jak ona do nas przychodzi to ja biegam, herbatka, ciasteczko, zagaduje. Nie docenia tego bo wiecznie jest „synek”. Jeśli będzie chciała znowu jechać i się odezwie do mnie to jej powiem „proszę zapytać syna co z pościelą”. Nauczyła się, ze od brudnej roboty jestem ja, a podziękować to synkowi. Mąż raz jej zwrócił uwagę ale obróciła to w śmiech i dalej robi ci robi.
  21. Wiem, że tak byłoby najlepiej ale jest to tak bardzo trudne bo ile można słuchać „to mojego synka”. Dodatkowo ona nigdy nie miała dobrego kontaktu z nim. Traktuje mnie jakbym nie miała nic do gadania. A może ja nie chce żeby ona jechała do naszego mieszkania? Ona ma to gdzieś bo ma gdzieś mnie.
×