Krto
Zarejestrowani-
Zawartość
14 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Krto
-
Hej mam takie pytanie czy też macie limit jeśli chodzi o przebywanie w waszym domu rodzinnym? Gdy miałam 18 lat sie wyprowadziłam i uważam że to najlepsza decyzja w moim życiu. Teraz gdy wracam raz na miesiąc na weekend mam takie wybuchy złości i dość rodizców że zaraz oszaleje i marze tylko o tym bym wrócić do wynajmowanego mieszkania.
-
Hej. Piszę żeby poznać wasze odczucia co do tej sytuacji czy robię dobrze? A może faktycznie błąd jest w moim myśleniu? Jestem z narzeczonym 3 lata i planujemy już ślub. Obydwoje robimy magisterkę i od ponad roku mieszkamy razem w mieszkaniu. Kochamy spędzać z sobą czas i ogólnie mega się dogadujemy. Obydwoje jesteśmy osobami raczej spokojnymi ale z poczuciem humoru dlatego niegdy się nie nudzimy w swoim towarzystwie. Kłótnie również to u nas rzadkość. Dogadujemy się pod każdym względem a jeśli akurat mamy odmienne zdanie to zawsze znajdujemy kompromis. Ogólnie między nami jest lepiej niż mogłam sobie wymarzyć i on również tak myśli. Wychowywaliśmy się w domach wielopokoleniowych i często o tym rozmawialiśmy. Jako dziecko często moi rodizce kłócili się z dziadkami były próby rozwodów, ucieczki rodzica z domu itd u mojego narzeczonego to samo. Moim marzeniem było mieć własny dom gdzie będę tylko ja mój mąż i dzieciaki. Zawsze chciałam mieć moje bezpieczne miejsce. Niestety lub stety jesteśmy inaczej wychowani. Ja przez moje hobby czyli pomoc zwierzęta stałam się bardziej niezależna, uparta i nie daje sobie na głowę wejść natomiast mój narzeczony był zawsze pozluszny i nie chciał się kłócić więc ustępował. Po ślubnych planach zaczął się temat domu... Zawsze mówiłam mu jak bardzo ważny jest dla mnie dom. Ogólnie takie własne miejsce gdzie będę czuła się bezpiecznie. Rozmawialiśmy o tym nie raz i nawet wspólnie projektowaliśmy dom i ogród. Jego rodizce mają gospodarstwo a on na nim pracuje ale są to same rośliny więc pracy jest może w sumie 2 tyg na cały rok. Ale zgodziłam się na zamieszkanie w jego wiosce. Próbował rozmawiać z rodzicami o tym że nie chce mieszkać z nimi kilkukrotnie ale nic z tego jakby nie słuchali. W końcu zaczął rozmowę na poważnie i skończyło się to tym że po 5 h płakał u siebie w pokoju bo rodizce są na niego źli a za całe to zło obwiniają mnie mamy do siebie trochę daleko ale cóż wzięłam samochód i pojechałam o 1 w nocy po niego bo pisał że bardzo teksni i chce żebym przyjechała. Gdy przyjechałam o 3 on jescze obudził rodziców by się. Z nimi pożegnać bo jedzie byłam na niego zła ale widziałam jak bardzo cierpi więc mu darowlam. Ojciec powiedziałaś mu ze jak nie chce tu mieszkac to już mam tu nie przyjeżdżać. Ja rozumiem że na starość się boją zostać sami ale mówiłam mu ze wybudujemy pokój z łazienką i kuchnia dla nich a oprócz tego bedizmey mieszkac parestet metrów dalej. Co o tym sądzicie co powinnam zrobić? Już rozmawialismy i przyznał ze źle zrobił ale on się stara. Nwm co o tym myśleć.
-
Boże daj żebym taka nie była ja powiedziałam ze walczyć o niego nie będę bo to on ma podjąć decyzję.
-
Na szczecie moj wie ze Na szczęśnie moj wie ze jego matka to robi i ze to zle. Wiec mam nadzieje ze tak nie będzie
-
Kolejna sprawa dotyczy zwierząt mam 3 koty i psa. Ona mówi ze lubi zwierzęta ale wiem jak jest koty fuj psy fuj itd. Nie wyobrażam sobie żyć bez zwierząt lub zeby one czuly sie zle w SWOIM domu. Wiec juz widze tego czepialstwa jak bede miala dziecko
-
Eh ja rozumiem ze można w dwie strony. Ona mocno gra na jego emocjach. Ciagle go szantażuje emocjonalnie. Np ze ktoś dostanie zawału jak cos zrobi lub przez niego sie zle czuję bo ją zawiódł ja bym na takie cos nie zareagowała a wręcz przeciwnie jeszcze bym sie zdenerwowała.
-
Współczuję ja bym dostała białej furii ale teraz faktycznie myślę ze jesli będziemy niedaleko mieszkac to te może być ciężko.
-
Osobiście uważam ze to jej egoistyczne podejście. Ze ona to sobie inaczej wyobrażała a ja wszytsko niszczę. Moja mama zawsze mi mówiła że absolutnie nie chce być dla kogos problemem na starość i od nas nie wymaga opieki i ze zawsze nas bedxie wspierać. Sama nie zrobiłabym tego moim dziecia zeby je do czegoś zmuszać. Niestety starość jest starsza i smutna ale gdy będzie sie dobrym rodizcem to możliwe ze dzieci beda dobre dla Ciebie takie moje zdanie ale nie o to chodzi juz mogę sie nia zajmować i przyjeżdżać tam i wszytsko lub zrobić osobny pokoik z łazienką. Ale zawsze oni beda u siebie a ja u siebie.
-
Tylko godzinke ahh ja rozumiem ze niemęskie ale ma tak tylko w stosunku do najbliższych. Starsznie sie przejmuje ze ktoś jest z jego powodu smutny. Tak jak pisałam jestem inaczej wychowna. Zresztą jego ojca ciagle nie było bo w trasie a on jako jedyny mężczyzna został z mama babcia i dziadkiem po 80. Wiec sie te nie dziwię czuję sie odpowiedzialny za nich i mu zle gdy ich zawiódł. Ale nie chce zyc z jego matka tylko z nim a ona ewidentnie sie wciska proponuję wspolne wypady w 3 wycieczki i inne jest bardzo miala osoba nawet za miła a za plecami mówi dopiero prawdę raz bylo tak ze mówiłam jej o miezkaniu osobno ze lepiej a ona mi przyznala rację po czym gdy pojechałam powiedziała mu ze absolutnie nie będziemy mieszkac osobno ja naprawdę moge mieszkac u niego we wsi ale nie w jednym domu...
-
Dzięki za odpowiedź jeśli chodiz o samo gospodarstwo sama jestem z wsi i interesowałam sie hodowla od najmłodszych lat. I w domu rodiznnym miałam i mam zwierzęta oczywiście nie na wielka skalę. W przyszłości również chce sie tym zająć i wybrałam taki kierunek. Bardziej chodzi o to ze jego mama inaczej widzi swoje czyt. Jego życie a on jest wychowany w taki a nie inny sposób boje sie ze kiedys karze mu wybrać a on uzna ze jestem ta najgorsza bo stawiam go przed taka decyzja ogólnie jego mama nigdy nie pracowała tylko zajmowała sie domem ale uwielbia sie chwalić z jakiego bogatego domu pochodzi. Wiec pewnie tu też jest problem ze nie jestem az tak bogata. I kiedy dzwoni do niego i sie pyta co dziś ugotowałam mimo ze czasem siedze dłużej na uczleni badz w pracy i często gotuję ten kto prędzej wróci zawsze zadaje to samo pytanie czasem przyłapie siebie na pokazywaniu jej ze tez umiem wymyślam i gotuję różne obiady by pochwalił ze dobre staram sie prac mu na bieżąco by zawsze chodził czysty i pachnący kupuje nowe ubrania lub codiznnie sprzątam by widział ze jest czysto ale doskonale wiem ze nie tak chce żyć by komus cos udowodnić. Starsznie mnie denerwuje ze ona wyobraża to sobie inaczej i watpie ze sie łatwo podda.
-
Hmm nie uważam że nic nie robie kończę drugi kierunek i zarabiam w między czasie prowadząc własny biznes. Narzeczony również konczy drugi kierunek i znalezienie dobrej pierwszej pracy nam obojga na wsi bedzie poprostu trudne. Ja rozumiem ze gospodarstwo itd okay mowi ze szybkie pieniadze a mało roboty wiec sie opłaca ale jakoś przez 6 lat potrafił zajmować sie gospodarstwem 300 km od domu a gdy chcemy mieszkac 300m dalej to juz problem? Gdybym szła na łatwiznę to bym zamieszkała z teściami :) jednak wolę zawalczyć o cos swojego a nie całe życie u kogoś siedzieć. Dzięki za odpowiedź szukam drugiej strony bi moze jest cos czego nie widzę :)
-
To nie moj temat tylko komuś odpowiadałam.
-
A czemu nie chodziłaś? Jak było Ci źle poza domem to mogłaś w szkole siedzieć.