Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

TAK, NIE, MOŻE

Zarejestrowani
  • Zawartość

    232
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez TAK, NIE, MOŻE


  1. Dnia 1.04.2022 o 13:20, monikaromanska1 napisał:

    Kochani byłam w programie w którym również stosowałam koktajle juice plus i od początku wiedziałam że koktajle przychodzą do mnie od razu wszystkie czyli sześć opakowań to starcza na cały program czyli 14 tygodni a płatność jest ratalna 4 razy po ponad 200 złotych więc to nie jest żadne oszustwo po prostu trzeba było dokładnie o wszystko dopytać i nie byłoby takich problemów

    Dokładnie tak. Na ich stronie jak i również w mailu potwierdzającym zakup również podane są zasady i kwestia opłat. Nie rozumiem jak można z czystej ciekawości również samej poszukać informacji w necie przed zakupem. A później zdziwienie...


  2. 9 godzin temu, babette napisał:

    Znajoma miała cesarkę z uwagi na wadę wzroku. Ja przy drugiej ciąży miałam wybór czy chce CC czy naturalnie, z uwagi na to, że pierwsza zakończona została cesarskim cięciem. Był brak postępu porodu. Może z uwagi na chory kręgosłup będziesz mogła mieć cesarkę.

    Zawsze jest wybor przy 2 razie jesli mialo sie za pierwszym razem cc. Za trzecim juz tylko i wylacznie cc. A kolejne ciaze sa odradzane ze wzgledu na kolejne ciecie.


  3. A może powiedz, że od pewnego czasu miałaś w zamiarze zamieszkać z chłopakiem więc nie będziesz mogła już mu zapewnić noclegu. Interes interesem ale najpierw dzień, później dwa w tygodniu... teraz tydzień a za chwile cały miesiąc będzie nocował tata u Ciebie. Sam może wynająć kawalerkę jak tak często przyjeżdża i na tak długo. W końcu mógłby to wrzucić w koszty firmy. Bez rozmowy nie wiadomo w którą stronę pójdzie.


  4. Dnia 7.04.2022 o 20:13, Sssi napisał:

    Nie mogę wyświetlić tamtego wątku na drugim forum ponieważ wyskakuje mi błąd. Dlatego napisze tutaj. 

    Jestem bardzo wdzięczna za tyle odpowiedzi. To nie jest tak, że liczę że ktoś mnie poprze. Wiem, że robię źle. Tylko ciężko mi z tym walczyć. To są jeszcze problemy wyniesione z dzieciństwa. Pomimo tego że pracowałam nad tym z psychologiem nie ma mega efektów. Byłam w tym tygodniu u psychiatry. Zapisał mi leki ale to tyle nic mi konkretnego nie powiedział. 

    Mąż jutro wychodzi....ogarnia mnie straszny lęk, potrzebuje wsparcia zeby ktoś ze mną jutro był, choćby wirtualnie, porozmawiał jak mąż wyjdzie... Nie mam nikogo takiego. 

    Może dlatego piszę na forum. 

    Ktoś mi pisał, że trzeba się z tym zmierzyć. Nie tylko w teorii ale i w praktyce.... Wiem. Ale boję się 

    Efekty są jak się pracuje z terapeutą, który podpowiada techniki pracy na sobą. To właśnie praca we własnym zakresie po tych spotkaniach daje rezultaty. A nie odpykać spotkanie i dalej robić swoje. Terapeuta nie sprawi, że wyjdziesz "naprawiona". On uświadomi Tobie jak bardzo toksyczne masz podejście i jak możesz to zmienić. To do Ciebie należy najcięższa praca żeby wyjść na prostą. Próbowałaś kiedyś terapii hipnozą?


  5. 11 godzin temu, Mary.58 napisał:

    Hej zerwalam z byłym. W skrócie rzucił we mnie papierowym ręcznikiem którym wycierał sok z podłogi bo podczas kłótni kopnął szklankę z sokiem (niby nie miał na celu zbić szklanki tylko kopnąć inna rzecz) i zarzucił tekstem „szm**a ciągnie do szm**y”

    Byliśmy burzliwa para błędy swoje napewno jakieś popełniłam ale nie miał prawa tak się zachować mógł odejść zerwać a nie obwiniać mnie o wszystko a tym bardziej ze zniszczyłam mu nerwy i zdrowie  .

    Uslyszalam ze to ja go prowokuje i ze to moja wina , nie przeprosił do dzisiaj 

    Jak myślicie czy on będzie powielał swoje agresywne zachowanie do innych kobiet ? 
    Dodam ze zrobił to na trzeźwo bo nie pije i nie zażywa narkotyków ponieważ ojciec jest alkoholikiem a twierdził zawsze ze nie chce być jak ojciec . Ojciec jednak bił matkę . Ma dużo rodzeństwa jednak nikt poza nim takich agresywny nie jest .

     

    No nie mów ho przed skokiem. Nie wiesz jakie jego rodzeństwo jest w czterech ścianach w swoich domach. Druga sprawa... niekoniecznie musi być taki dla wszystkich kobiet, ale jak raz się przekroczy pewną granicę to już takie zachowanie może być w danym związku normą lub się pogłębiać.


  6. Zakładając drugi raz identyczny temat, z przeklejonym tekstem nie uzyskasz innych opinii. Liczysz na to, że trafisz na ludzi, którzy myślą w podobny sposób co Ty?? No przykro mi, ale zdrowy na umyśle człowiek nie przytaknie i nie pochwali Cię za takie podejście, które masz.


  7. Czasem terapia pozwala spojrzec na pewne sprawy z innej perspektywy. Pewnych rzeczy nie powie sie od razu lub sie ich nie widzi. Na terapii partnerskiej terapeuta w pewien sposob jest mediatorem, prowadzi rozmowe miedzy para w calkiem inny sposob aby moc zrozumiec druga strone. Czesto jest tak, ze partner mysli, ze mowi jasno zrozumiale a druga strona odbiera to inaczej... pojawia sie zdenerwowanie i prosta droga do nieporozumienia. Wiec dlaczego wykluczasz terapie???   
    Najgorsze co mozesz zrobic to teraz wyjechac... bo zostawiajac malzenstwo w kryzysie za chwile nie bedziesz mial do czego wracac. 


  8. 12 godzin temu, Migotka95 napisał:

    Ale po co nakręcac autorkę ze jest w ciąży jak tego tak naprawdę się nikt nie dowie bez testu? Okres w ciąży nie jest możliwy. NIE JEST. Te dwa słowa się wykluczają. Jeśli masz okres nie jesteś w ciąży. Nie masz okresu - albo jesteś w ciąży albo masz zaburzenia z hormonami. Po co rozpowiadać takie brednie, że okres w ciąży jest możliwy.🙈 Skoro nie jest.

    Moze nie jest to typowy okres ale w pierwszym trynestrze wystepuja plamienia przypominajace okres. Nie powinny za to byc zywoczerwone czy tez nie powinno byc strzepow  


  9. Cialo kobiety ciagle sie zmienia. Tez miesiaczka nie zawsze musi byc taka sama. Moze to byc zwiazane z przesileniem. Co jakis czas moga nastapic przesunięcia lub objawy miesiaczki moga sie diametrialnie roznic od tych dotychczasowych. Nikt tu ci nie powie co to bylo, bo nikt nie zna Twojego organizmu tak jak Ty sama. Masz watpliwosci to zrob test (pierwszy dzien planowanej miesiaczki). Lub test z krwi. Mozesz tez sie sama nakrecac i we wszystkim widziec objawy ciazy.


  10. 1 godzinę temu, Bianka2003 napisał:

    Pójdę do lekarza ,ale trochę się uspokoiłam ,bo robiłam dziś rano test i był negatywny , więc raczej nie ma szans chyba . Myślę sobie że wiele z was ma rację i ty to napisałaś w sposób logiczny ale część osób ma skłonności do krytykowania mnie tutaj a to nie ma sensu . Dziecko jak najbardziej mogę wychowywać sama i radzić sobie dobrze ,ale wiem , że jest to też ogrom obowiązków ,wiem że masz rację,mam sporo młodszą siostrę i widziałam jak moja mama się męczyła . Ja chodzę do szkoły i niedługo idę na studia , także cześć tego co do mnie piszesz trafia i po przemyśleniu stwierdzam że nawet jeśli chce być mamą to lepiej poczekać parę lat . 

    Po co robic sobie pod gorke juz na starcie. Dobrze, ze masz w planach zeby sie rozwijac, bo to teraz powinno byc dla Ciebie najwazniejsze. Jesli nie masz regularnych okresow to warto poczytac jak obserwowac swoj organizm, bo duzo mowi na jakim etapie jest. Chociazby obserwowanie sluzu, im blizej dni plodnych tym bardziej jest wodnisty. Przy zblizajacej sie owulacji czesto czuc klocie/rwanie w okolicach jajnikow. Moga byc tez podobne objawy (lagodniejsze) jak przy okresie. Sprobuj tej metody lub jesli bedzie wszystko w porzadku to zostaje trucie tabletkami.

    • Thanks 1

  11. 1 godzinę temu, Migotka95 napisał:

    Majac 19 lat pracujesz i mieszkać sama od wielu lat? A gdzie Szkoła? Do 18 roku życia każde dziecko ma obowiązek uczenia się. Wiec jakim cudem pracujesz od wielu lat? Nie masz 30 lat żeby tak powiedzieć, Ty nawet nie masz 20. Życie przed Tobą. Po co ci pieluchy? Dziecko to nie zabawka to nie jest lalka na piec minut. 

    W pierwszej kolejności zrob badania, bo w przyszłości możesz mieć problem by zajść w ciążę. Nasuwa mi się jedna myśl. Jak mogłaś starać się o dziecko nie mając okresu? Bez badań? Bez konsultacji z lekarzem? Jak? W pierwszej kolejności robi się badania później inne rzeczy.

    Nie mając doświadczenia, podejmując nieprzemyślane decyzje... właśnie tak. Dziecko to jazda bez trzymanki. Nie pamiętam pierwszych 3 miesięcy po urodzeniu pierwszego dziecka. Czarna dziura, człowiek zombi. Pierwsza przespana noc po 8 miesiącach, a pobudka była co 1,5-2 godziny przez ten czas. Noc w noc. Z drugim już było lepiej (bo pamiętam i żyłam 😅 ale już miałam opracowany system funkcjonowania) ale bite 2lata! każda noc pobudka co 3-4 godziny. Nie sztuka spłodzić dziecko i zostać z tym samej albo podrzucać dziadkom. Do tego później wiecznie zasmarkane siedzące w domu, bo do żłobka/przedszkola nie puścisz. I jeśli nie pracujesz na swoim, to pracodawca szybko może zwolnić, jak co chwile na zwolnieniu. Decydując się na dziecko życie nie staje się prostsze, wszystko idzie pod dyktando dziecka aby móc się nim zająć.


  12. 4 godziny temu, Bianka2003 napisał:

    Ogólnie mam 19 lat i bardzo chciałbym dziecko ale w takiej sytuacji raczej sama bym sobie nie dała rady

    Oj dziewczyno, młoda jesteś i już decyzja o dziecku?? Jeszcze dobrze nie weszłaś w dorosłe życie. Nie warto pod wpływem chwili decydować się na tak radykalne zmiany (nawet długi staż w tak młodym wieku nie powinien być wyznacznikiem, tylko dojrzałość). Przejrzyj kafeterie i spójrz ile młodych dziewczyn zaczyna dorosłe życie z kopyta w wieku, gdzie powinna odkrywać inne aspekty. Ile tu żali i nieszczęśliwych związków, które w taki sposób zaczynają, bo się nie wyszaleli. Zaczynać powinno się od zainwestowania w siebie, w swoja przyszłość. Korzystać z podróży i spełniania marzeń. Zabezpieczyć się finansowo aby później nie było, że zostaje się z niczym i jak sobie samej z dzieckiem poradzić.

    Jeśli ci się "poszczęści" i nie będziesz w ciąży, to przemyśl do czego chcesz dojść w życiu. Chyba, że marzysz o byciu kurą domową z gromadką dzieci przy kiecy, zamkniętą w czterech ścianach i pod dyktando męża, który się nie interesuje niczym co się dzieje w domu... a ty nie będziesz umiała odejść bo nie będziesz w stanie samodzielnie funkcjonować i zapewnić byt, nawet dla samej siebie.

    Ale odnosząc się do tematu... iść do innego lekarza, zrobić test z krwi. lepiej mieć ta pewność już teraz niż czekać jak na ścięcie, bo już nie chcesz dziecka. Teraz już nie ma znaczenia czy chcesz czy nie (bo nie masz na to wpływu aktualnie) .... teraz ma znaczenie czy zaklikało.

    • Like 2

  13. Dnia 7.03.2022 o 19:04, Karolekx2 napisał:

    Witam. 

    Jestem od 2 miesięcy w związku z dziewczyną. Bardzo do siebie pasujemy, jest nam razem naprawdę dobrze, układa się nam wszystko. Zależy nam na sobie. Mam 26 lat, ona 24. Jest tylko jeden problem. Każde wyjście do kina, do restauracji, na spacer czy gościnę kończy się złością z jej strony. Uważa, że mój wzrok w stosunku do innych kobiet jest bardzo niepokojący, uważa wręcz, że ten wzrok daje jej ogromny powód do wątpliwości w stosunku do mnie. Uważa też, że mam w danym momencie dziwne myśli w stosunku do tych właśnie kobiet. Oglądając nawet wiadomości w tv mam awanturę, że tak naprawdę patrzyłem na prezenterke. Najgorsze jest to, że wiem że tak nie jest. Bardzo ją kocham, jest dla mnie całym światem, wiem że nie obserwuję kobiet i nie obchodzą mnie inne. nawet kiedy jestem sam nie obserwuję innych kobiet, bo mnie w ogóle nie interesuja, tak bardzo kocham swoją dziewczyne. Kiedy byłem w poprzednich związkach nigdy Nie słyszalem takich uwag od dziewczyn. Nie wiem dlaczego tak to wygląda z jej strony. Skąd te obawy? Nie wiem co robić. Dlaczego może tak uważać? Czym mogę dawać takie niepokojące sygnały, kiedy wiem, że tego nie robię. Nie możemy się pogodzić w tej kwestii. Szukam sposobu jak to naprawić? Próba wytłumaczenia, że nie wpatruję się itd nic nie pomagają, uważa, że okłamuje ją. Nigdy nie kochałem tak dziewczyny, jestem w stanie zrobić dla niej wszystko, a tu pojawia się taki problem, którego nie mogę rozwiązać. Proszę o pomoc. 

    Dziewczyna ewidentnie ma problem z zazdroscia. Moze jest przewrazliwiona bo zostala zdradzona?? Z nikad sie takie zachowanie nie bierze. Druga sprawa, ze po 2 miesiacach razem uwazasz, ze to caly twoj swiat, ze wszystko sie swietnie uklada... na poczatku wszystko jest swietne, powiedz to za 2,5,10 lat. A i tak nie mozna byc pewnym wszystkiego. Porozmawiac z dziewczyna i sie spytac czy zalezy jej abys wydlubal sobie oczy bo kobiety to polowa populacji. Niedlugo pani z warzywniaka bedzie powodem awantury. Takie zachowanie NIE JEST NORMALNE. Jesli sama nie zauwazy, ze przesadza i nie popracuje nad tym to zniszy to wasza relacje. Zaproponuj moze jakas wizyte wspolna u psychologa, moze akurat sie dowiecie co jest przyczyna.

     

    Pewnym mozna byc tylko tego, z czego zycie nas przetestowalo.


  14. Dnia 26.03.2022 o 20:32, milenap7 napisał:

    Kilka miesięcy temu zaczęłam kurs prawa jazdy. Od samego początku mega mi się gadało z moim instruktorem. Jest młody, starszy ode mnie tylko 2 lata, ja mam 24. To był taki "klik". Czułam się jakbym rozmawiała z kolegą, którego znam przynajmniej kilka lat. Nie wiem jak to się stało i co we mnie wstąpiło, ale bardzo szybo zaczęłam go uwodzić.... poddał się, był zapatrzony we mnie. Zaczął do mnie pisać po nocach, ciągle flirtowaliśmy, mówiliśmy sobie podteksty seksualne. W końcu pewnej nocy to się stało. Przespałam się z nim. Powiedział mi wtedy, że strasznie go podniecam na tych jazdach i, że teraz jeszcze trudniej mu będzie ze mną jeździć...Wróciłam do siebie po tej nocy, a on do mnie napisał kilka godzin później, byłam mega zadowolona, pytał co robię i wgl..i nagle dzieje się coś DZIWNEGO! Ja go pytam o co samo, co on robi i NIC!!! CISZA!!! NIE ODPISAŁ!!! Na drugi dzień miałam z nim jazdy i był dla mnie okropny!!! Nie mogłam tego zrozumieć. To był koszmar. Wyobraźcie sobie, wszystko było super, flirt, podryw, łóżko i dzień po tym on jest zimny i chamski... Potem znowu zaczął ze mną flirtować. Mogę powiedzieć, że w sumie na każdych jazdach mówił jakiś podtekst seksualny i zauważyłam, że jak coś mówię, to on ciągle patrzy mi na usta. Jemu się chyba wszystko kojarzy z jednym, jak mu powiedziałam, że jakiś znak jest dla mnie za mały i dlatego go nie zauważyła to odpowiedział na to "wolisz takie duże....?". Ostatnio były teksty o "pukaniu", "ssaniu" (oczywiście musiał coś takiego powiedzieć jak brałam tabletki na gardło) i najlepsze na koniec - podpisał mi się na karcie z jazd i mówi "włożę bo lubię wkładać", po czym włożył moją kartę do koszulki i do teczki.  Kilka razy jak coś źle zrobiłam to powiedział "zaraz wyjmę pasa i strzelę po tyłku" i przy tym się znacząco uśmiechał... Podobnie przy obsłudze auta, spoko wszystko robiłam, nagle poszedł otworzyć bagażnik i mówi "wyciągnę moją pałę na tyłek", - a wziął płyn do spryskiwaczy. Zupełnie nie rozumiem jego zachowania.Zrozumiałabym jakby po tym do czego doszło był między nami dystans. Wtedy byłoby jasne, że zupełnie nie jest zainteresowany, ale po co w takim razie mówi te teksty i zachowuje się tak uwodzicielsko cały czas, te jego uśmieszki i spojrzenia, praktycznie cały czas czuje się bardzo skrępowana jak tak na mnie patrzy. Zaraz już kończę ten kurs, zostało mi kilka dodatkowych jazd...

    Chyba nie ma tu nic takiego skomplikowanego. Czy spotykacie się poza jazdami ? Jeśli nie, a tamta sytuacja była jednorazowa, to facet się zwyczajnie zabawił. Teksty jakie przytaczasz są tak odpychające i prostackie, że dziwie się, że na Ciebie zadziałały. Skończą się godziny jazd i na Twoje miejsce przyjdzie następna kursantka.


  15. 13 godzin temu, Curty napisał:

    Cześć wszystkim, 

    zdecydowałam się napisać na forum żeby zasięgnąć rady co poradzić z moim problemem bo tak go nazywam. 

    Zacznijmy od tego że mam 23 lata i ponad pół roku temu rozstałam się z chłopakiem z którym byłam 3 lata i z nim jako pierwszym facetem miałam bliski kontakt i uprawiałam seks. Nasz związek należał do burzliwych i opierał się głównie na kłótniach które po rozstaniu zmieniły się w groźby z jego strony ponieważ nie chciałam do niego wrócić. Zostawiłam go bo miałam dosyć ciągłych wahań nastrojów, kłótni i tekstów o zostawieniu mnie. Szczerze myślałam że rozstanie przyniesie mi mega ulgę i tak na początku było dopóki nie zaczęły się wyzwiska, nękanie i groźby pod adresem wszystkich moich bliskich. To spowodowało że moja ochota na cokolwiek związanego z seksem jest zerowa, nie potrafię dojść przy masturbacji. Nie mam żadnego mężczyzny w swoim życiu w tym momencie. Ale "nasza" przygoda z seksem również nie zaczęła się dla mnie kolorowo. Ja długo z tym seksem zwlekałam trochę poniekąd przez kompleksy ale gdy w końcu się przekonałam to zaczęło się delikatnie od palcówki której nie wspominam dobrze ponieważ uslyszalam wtedy tekst od mojego ówczesnego chłopak że "ze mną to trzeba mieć palce ze stali" i pomimo że chciałam uprawiać seks to cały związek był on średni, trwał krótko i mój chłopak nigdy nie próbował mnie zadowolić. Kończyło się na słowach "chce żebyś doszła" a po moich wskazówkach było tylko "wiem" i robił po swojemu. Mimo wszystko chciałam ten seks uprawiać i myślałam że może musimy się dotrzeć i będzie lepiej no ale nie, on dochodził bardzo szybko i nie przeszkadzało mi to, rozmawialiśmy o tym i wspierałam go bo miał sobie to za złe ale w pewnym momencie zaczęłam czuć frustrację bo ja nie dostawałam wsparcia. Działało to na zasadzie, nie dochodzisz to twój problem. Pamiętam że doszłam z nim w łóżku tylko trzy razy a przed naszym związkiem, nie powiem, potrafiłam dojść w pięć minut przy masturbacji. Myślałam że nie potrafię dojść z nim w łóżku ponieważ seks jest krótki i on mnie nie słucha.  Ale niedługo po rozstaniu spotykałam się przez chwilę z pewnym mężczyzną, który miał całkiem inne podejście do mnie i chciał żeby to mi było dobrze. Ale orgazmu jak nie było wcześniej tak i z nim również. Nie spotkamy się już ale było mi z nim o wiele lepiej w łóżku niż z byłym chłopakiem ale od pewnego czasu myślę o tych słowach i poniekąd zawsze miałam je z tyłu głowy i chce mi się płakać. Jak tylko zaczynam cokolwiek to przypominają mi się te słowa i jakakolwiek chęć odchodzi i nie potrafie dojść. Jeśli mocno się skupię to czasem się udaje zapomnieć ale jest to bardzo rzadkie. Jestem w szoku jak zmieniło się moje dochodzenie przez cały ten czas trwania związku. Przed nim było mi mega dobrze z samą sobą a teraz nie potrafię dojść męcząc się przez pół godziny. Nie ukrywam że usłyszałam również tekst przy seks telefonie że "zabawiam się sama ze sobą jak ..." gdzie nigdy nie czułam że masturbacja to coś złego i zdarzało się że on dochodził przy rozmowach przez telefon. Czuje się wypruta z emocji i pozytywnych myśli. Czy wizyta u psychologa i rozmowa tylko na ten temat cokolwiek da? Czy powinnam przepracować cały ten związek, bo męczy mnie wiele rzeczy? Czy może udać się do seksuologa. Proszę o rady bo czuje że długo nie pociągne zadręczając się ciągle tym jednym głupim zdaniem. Rozmowy w związku na ten temat były ale według drugiej strony ja wyolbrzymiałam i przesadzałam. Zdaje sobie sprawę z tego że tak jest i że każda kobieta potrzebuje czego innego w łóżku żeby dojść ale męczy mnie to i zabiera mi chęć i szczerze mówiąc jakąkolwiek radość bo łapie doła jak tylko przypomnę sobie o tym że będę się po raz kolejny męczyć żeby było mi dobrze. 

    Zdecydowanie na początek wizyta u seksuologa. Zobaczysz na czym stoisz. Ale moim zdaniem jesteś masakrycznie zestresowana i niepotrzebnie orasz się tym, co powiedział były. Może masz zapędy masochistyczne w tej materii? Szkoda życia na zadręczanie się co, kto, gdzie powiedział. Zrób porządek w głowie, bo to tam zaczyna się problem i Twoja blokada.

    W celach zrelaksowania i podkręcenia zalecana jakaś erotyczna książka 😉 . Nie jedna potrafi oderwać głowę od nadmiaru uporczywych myśli.


  16. 3 minuty temu, marinero0 napisał:

    Wiesz!  to o czym piszesz to pomysly ostatnich lat. Przez 300 tysiecy lat jakis ludzkosc nie miala z tym problemu, co mozesz znalezc w   B i bli gdzie az ocieka od roznych  lubieznych opisow co robili prorocy 🙂 z malolatami 🙂 

    Kiedys latalo sie polnagim i rozpalalo sie ogniska kamieniem... a jeszcze niedawno dalo sie zyc bez komorki. Czasy sie zmieniaja i poglad na pewne sprawy rowniez.

    Milego wieczoru zycze i zwijam sie na seans Star Wars ze swoim meskim teamem 😅


  17. 16 minut temu, lex napisał:

    To moze warto w końcu dorosnąć? ja pisze o kokietowaniu i podpuszczaniu faceta a ty o byciu biedą ofiarą męskiego popędu. Jak sobie chcecie flirtować to z nieśmiałymi kolegami, bo wiadomo że nic nie bedzie. Jak chcecie jarać sie tym, że starszy przystojny koleś jest nakręcony i macie go na wyciągniecie ręki to wasz problem. Wy nawet nie umiecie flirtować. Podpuszczacie faceta myśląc naiwnie, że to zabawa. Chociaż, czasem pewnie chcecie zobaczyć co sie dalej stanie, no nie? Troche jak zabawa na krawędzi. To Wy jesteście powodem, to Wy wybieracie faceta do flirtu, to Wy decydujecie kiedy flirt sie konczy a zaczyna coś wiecej. Jesli trafiliscie na ogarniętego typa to nic nie zrobi ponad co mu pozwolicie. Ale to Wy wybieracie faceta, wiec jesli on nie jest ogranięty i chce czegoś wiecej to trzeba myśleć i wcześniej wyłapywać sygnały. Ile razy tutaj na forum czy po prostu dosłownie wszędzie, szczycicie się tym, że Wy jesteście inteligentniejsze od facetów, ze faceci są prości, głupi itd. Śmiejecie sie z nas, że facet myśli tylko małą główką a potem co? Skoro wiecie, jak sprawy stoją to po kiego wała, bierzecie się za facetów, będąc mentalnie dziećmi??? Dorosła dojrzała kobieta wie czego sie spodziewac po facecie i nie bedzie sie wypłakiwać komus bo wie co robi. Ehh biedne cierpiące ofiary

    Odnies sie prosze do watku... 14 lat to dojrzala kobieta, swiadoma zagrozenia?? Nie mowie, ze wszystkie kobiety sa swietymi, cnotliwymi niewiastami bo swoje potrafia miec za uszami. Ale mysle, ze wiek robi tu zasadnicza roznice a dorosly facet powinien wiedziec gdzie lezy ta granica. Bo jak dla mnie skoro dojrzala kobieta powinna wiedziec jakie jest ryzyko, tak damo dorosly facet powinien znac granice odnoszac sie do malolaty. 


  18. 1 minutę temu, lex napisał:

    To moze warto w końcu dorosnąć? ja pisze o kokietowaniu i podpuszczaniu faceta a ty o byciu biedą ofiarą męskiego popędu. Jak sobie chcecie flirtować to z nieśmiałymi kolegami, bo wiadomo że nic nie bedzie. Jak chcecie jarać sie tym, że starszy przystojny koleś jest nakręcony i macie go na wyciągniecie ręki to wasz problem. Wy nawet nie umiecie flirtować. Podpuszczacie faceta myśląc naiwnie, że to zabawa. Chociaż, czasem pewnie chcecie zobaczyć co sie dalej stanie, no nie? Troche jak zabawa na krawędzi. To Wy jesteście powodem, to Wy wybieracie faceta do flirtu, to Wy decydujecie kiedy flirt sie konczy a zaczyna coś wiecej. Jesli trafiliscie na ogarniętego typa to nic nie zrobi ponad co mu pozwolicie. Ale to Wy wybieracie faceta, wiec jesli on nie jest ogranięty i chce czegoś wiecej to trzeba myśleć i wcześniej wyłapywać sygnały. Ile razu tutaj na forum czy po prostu dosłownie wszędzie, szczycicie się tym, że Wy jesteście inteligentniejsze od facetów, ze faceci są prosci, głupi itd. Śmiejecie sie z nas, że facet myśli tylko małą główką a potem co? Skoro wiecie, jak sprawy stoją to po kiego wała, bierzecie się za facetów??? Biedne cierpiące ofiary

    Nie uogolniaj. Nigdy nie nabijalam sie z zadnego faceta i nie balansowalam na krawedzi. Znam ryzyko i wiem, ze wiele kobiet je lekcewazy. Nie warto popadac w skrajnosc i zakladac, ze kazda kobieta tak robi jak piszesz. Ale za to umiesz odroznic facetow jako tych ogarnietych i tych mniej ogarnietych, czemu wiec tak bardzo uogolniasz druga strone?? Temat tyczy sie mlodej dziewczyny (wtedy jeszcze dziecka) nie mlodej kobiety eksperymentujacej na facetach, sprawdzajacej na co moze sobie pozwolic.


  19. 11 minut temu, marinero0 napisał:

    Zgadzam sie z toba ze zartow nie wolno sobie robic i ja podalem ten fakt jako tylko fakt a nie zarty! 

    Ksiazka pt "Lolita" Uczy bardzo wiele .Uczy ze mlode Lolitki potrafia manipulowac dojrzalymi facetami i bardzo szybko do tego przystepuja gdy ocenia ze to im sie podoba czy oplaca.Ja nie oskarzam ich bo wiem ze za tym stoja sily biologii  ale zadziwia mnie w wypowiedzi autorki zdanie w ktorym

    (...)

    Tata nie wie ode mnie o molestowaniu ale gdy próbowałam mu o tym powiedzieć ale on to wypiera.Mówi, że zna go od dzieciństwa i cokolwiek by nie zrobil to nie miał na pewno na celu zrobienia mi krzywdy tylko zwyczajnie z głupoty.Odpuściłam sobie rozmowy z tatą bo to kopanie się z koniem. (...) 

    Mlode kobietki  potrafia sie bardzo zkutecznie mscic za rozne domniemane "krzywdy"  wykorzystujac takie sprawy.To w tej ksiazce tez bylo 🙂 Sa super manipulantkami  robiac  bardzo skutecznie z siebie "ofiare" i potrafiac bardzo inteligentnie to rozgrywac ,tak jakby ta sama inteligencja im nie podpowiadala wczesniej co sie wokol nich  dzieje:) Sorry ! ale  bardzo mi ciezko mi "kupic" skarge na podlego "wujka" ktory uwodzil 14 latke(  !) Gdyby miala jakies  12 lat to bym  to kupil ale nie w przypadku 14 latki ktora doskonale wie po co  sie idzie na domowke 🙂 

    Ja nie wiem nawet po co się idzie na domówkę w wieku 14 lat 😛 wtedy to się biegało po lasach, pisało po rurach głupie teksty, szlajało po osiedlu.

    A książka napisana oczami faceta, czyli spostrzeżenia z pozycji męskiej, więc dla mnie mało obiektywnie. Za to wiem jedno - żaden facet nie ogarnie toku myślenia kobiety ani żadna kobieta nie ogarnie toku myślenia faceta. Tak jak nikt nie zrozumie ofiary, czy osoby w depresji nie będąc nigdy na jej miejscu.

    Nie ma co dywagować na temat, autorka i tak zamilkła więc może znalazła jakaś przydatną radę. I się upora ze swoim problemem.


  20. 8 minut temu, marinero0 napisał:

    Moja ex zona tez miala cos takiego, z przyjacielem rodziny  i w wielu 40 lat robila sobie z tego epizodu  dowcipy/Traumy zadnej nie miala choc probowano jej gmerac w majtkach 🙂 

    Odnosnie domowki to chce zauwazyc ze 14ki chodzace na domowki sa  nieskazitelne:)

    Nie  jestes w stanie sobie wyobrazic  co sie tam dzieje 🙂 

    I wole sobie nie wyobrażać ani nie dodawać teorii do opisu autorki. Nie ma co sobie żartować z takich sytuacji, bo jak później facet słyszący to przyjmuje za pewnik, że każda tak ma więc krzywda się jej na pewno nie stała.


  21. 4 minuty temu, lex napisał:

    Podejrzewam, że jestes kobietą wiec pewnie  wiesz jak zachowuja sie takie 14-15 letnie panny. Od molestowania czy chociaż dotyku młodego ciała czesto facetów dzieli cieniutka granica, która one chcą przekroczyc. Ich to jara, was to jara. Nie wiem po co teraz, po 7 latach robi afere. Na prawde warto sobie to wziąc do serca, jak któras nie bierze pod uwagę potencjalnego sexu z facetem to niech sie trzyma z dala od flirtów i kokietowania. Dla was to może zabawa i chcecie się sprawdzić ale nigdy nie wiecie jak zareaguje facet. A facet jest silniejszy. Druga sprawa mała szansa by facet chciał molestowac laske, która jest aseksualna wobec niego. My musimy miec jakiś kontekst taki jak flirt który się rozkręca, by o was myśleć w ten sposób.  Dlatego zawsze wina jest po połowie.

    Błędem jest zakładanie, że jak facet chce to kobieta też musi. Nie musi. Nic złego nie jest we flircie ale nie znaczy, że musi się to kończyć macaniem, molestowaniem czy też gwałtem. Tak, jestem kobietą i wiem jaka sama byłam w wieku 14 lat - naiwna i nie w głowie było mi seksić się po kątach. Dużo rzeczy nie wiedziałam i mnie nawet nie interesowały. Jak to nastolatka na etapie spotkań ze znajomymi w gronie, zawsze były żarty i wygłupy ale nie było przekraczania granic. A jak się jakiś ewenement trafił to na kilometr wyczułam żeby trzymać się z daleka. Dużo czasu minęło i wiem, że to już nie te czasy ale czy aż tak bardzo?? Nie zmienia to faktu, że żaden facet bez zgody nie ma prawa nic zrobić... Nic Was nie usprawiedliwia z kierowania się prymitywnym instynktem, bo zwierzęciem nie jesteście.


  22. 12 minut temu, lex napisał:

    To jedyne sensowne wyjscie z sytuacji na która ona nie ma teraz wpływu. Ma wplyw na siebie, to co myśli i jak postępuje dalej ze sobą i z facetami. Sorry ze komentuje jak facet. Rozkladam temat na czynniki pierwsze by pomóc wyjsc z tego. Nie widze sensu we wspólnym płakaniu nad rozlanym mlekiem. Kazdy z nas ma mniejsze lub większe traumy z przeszlości bo takie jest życie i bedzie takie. Nie ma sprawiedliwosci. Rozpamietywanie i pompowanie afery na forum tylko pogrąży ją w wiekszych problemach. Trzeba isc na terapie jak sama nie daje rady i przepracowac. Tylw ze terapia to nie narzekanie jak mnie skrzywdzili, tylko trzeba bedzie przyznac sie przed sobą i terapeutą, ze cos tam jadnak robila i tez jest wspólwinna calej syt. Nauczka na pewno jedna, ze faceci to nie wasze zabawki do pompowania samooceny. A laski robią takie akcje, podrywaja, kokietują, flirtują i rozgrzewają facetów, mysląc naiwnie ze mogą to po prostu skonczyc jak zacznie sie robic za ostro. No nie  czasemv sie nie da i konczy sie taka zabawa różnie. 

    Tak, masz racje, nie igra się z ogniem. Facet w takiej sytuacji zawsze będzie silniejszy fizycznie. Dziewczyna szuka pomocy i najwyraźniej musi trafić na takie forum aby ktoś pokierował ją gdzie trzeba, bo się wstydzi rozmawiać z najbliższymi albo nie widzi sensu w ogóle z nimi rozmawiać. Nie ma też sensu rzucać epitetami uogólniając jakie to kobiety są i co na pewno zrobiły. Autorka nie opisała dokładnej sytuacji i gdybanie mija się z celem.

×