Witam. Proszę o poradę bo jestem kompletnie załamana tym co się dzieje. Moja siostra ma lat 44, ja 25. Siostra za granicą. Ja w Polsce studiuje i pracuje. Nasza mama zmarła w 2020 roku w tragicznych okolicznościach. Mama nie spisała testamentu i wszystko zostało podzielone na pół (mieszkanie i pieniądze). Od chwili śmierci mamy mojej siostrze totalnie odbiło. Zaczęła mnie traktować jak powietrze, oczerniać mnie i moich znajomych (mimo że nie miała okazji ich poznać). Uważa mnie za ...ę bo byłam w dwóch związkach (ona uznaje tylko jednego chłopaka i jedynego i nie ma zmian). Zaczęła nadużywać alkoholu. Moja siostra nie wspiera mnie, nie pomaga mi. Pomimo że mieszkanie jest wspólne to nie dokłada się do czynszu (byłam u prawnika i ma obowiązek z punktu widzenia prawa do dokładania się do mieszkania). Traktuje dom jak hotel jak tylko przyjeżdża w odwiedziny. W ogóle ze mną nie rozmawiała jak była przez miesiąc w Polsce. Gdy tylko mój chłopak wpadał w odwiedziny zaczęła się na niego krzywo patrzeć. Uznała, że jestem jego utrzymanką (sama przez ponad 10 lat nie pracowała i była na utrzymaniu narzeczonego i nigdy jej tego nie wygarnęłam). W ogóle siostra nie cieszy się z moich sukcesów, dla niej jestem nikim. Ona mnie tylko potrzebuje jak coś chce (załatwianie spraw urzędowych). Żadnych normalnych ludzkich uczuć a "najlepsze" jest to że nigdy od niej nie usłyszałam że mnie kocha. Prawdą jest to, że nasza mama mnie faworyzowała - nie miałam problemów z nauką, wykształciłam się i kształcę się dalej. Jestem dosyć obrotna i dobrze sobie radzę w życiu ale czy to jest naprawdę powód by się nade mną znęcać psychicznie? Siostra kiedy wpadła w furie potrafiła mi wygarnąć to , że mama we mnie dużo inwestowała. Ewidentnie siostra coś siostra do mnie ma ale jak ja chce o tym porozmawiać to jest jeszcze gorzej. Co o tym sądzicie? Co jest tutaj nie tak? Chciałam iść do psychologa bo sytuacja jest bardzo patologiczna i nie radze sobie z tym poad kątem psychicznym. Uznała że testament mamy podarłam (mimo że go nie było) i że byłam winna śmierci mamy bo odwiedziłam ją w szpitalu (mama była w stanie agonalnym ale poprosiła pielęgniarkę bym przyszła i się z nią pożegnała). Jak mogę zażegnać ten konflikt? Odpuścić? Zerwać kontakt? Jest zazdrosna że sobie świetne radzę? Przecież ona ma narzeczonego i dziecko. Chciała rodziny to ma, kasę też ma. Nie wiem co jej brakuje w życiu... a jak chciałam siostrzeńca zabrać na lody lub do kina to od razu na mnie nakrzyczała że dziecka nigdzie nie będę zabierać.