Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Andrix

Zarejestrowani
  • Zawartość

    7
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Andrix


  1. Podbiję temat.
    Jesteśmy po wielu sesjach terapii. Głównie były to terapie osobne bo tak zadecydował terapeuta. Zaczęliśmy razem chodzić na siłownię w ramach terapii ale to nie wypaliło. Lepiej ćwiczy nam się osobno niż razem. 
    Od października uprawialiśmy seks chyba dwa razy … tragedia. 
    Generalnie to nic to nie dało. Dużo rozmawialiśmy na ten temat ale chyba niewiele to dało. Staramy się coś zmienić ale wielkich efektów z tego nie ma.
    Nie mam pojęcia co robić. 
    Ona ma rewelacyjną i ciepłą rodzinę, która bardzo mnie lubi i traktuje mnie jak swojego. Ja takiej rodziny nigdy nie miałem i bardzo mi tego szkoda. Z drugiej strony ona staje się dla mnie coraz mniej kobieca, gdy przebiera się przy mnie to łapię się czasem na tym ze odwracam celowo wzrok albo wychodzę z pokoju pod jakimś pretekstem.

    Tak jak pisałem wcześniej, ona raczej sama się nie utrzyma i nie będzie miała gdzie pójść. A to też jest argument, który powoduje że mam wyrzuty sumienia jeszcze zanim cokolwiek zrobiłem.

    Mam w głowie totalną sieczkę.


  2. 4 godziny temu, robięjaklubię napisał:

    To dobry krok. Szukanie ciągle nowego nie jest rozwiązaniem, bo w nowym związku będą z czasem problemy tylko inne. Trzeba nauczyć się drugiego człowieka, wkładać wysiłek w związek. Emocje musicie dostarczać sobie nawzajem. Samo się nic nie robi a przynajmniej nic dobrego.

    No zobaczymy. Zdecydowaliśmy, że dajemy sobie rok czasu i jeżeli nie uda nam się tego naprawić to się rozejdziemy. Ale aktualnie nie zakładamy takiej możliwości.

    A i w grudniu jedziemy w Bieszczady. Domek bez internetu, telewizji. Totalna głusza, zobaczymy czy będzie w stanie zorganizować sobie jakoś czas.


  3. 8 godzin temu, marinero napisał:

    Popelniliscie fatalny blad bo zwiazek sie buduje na dwoch emocjach: seksie i przyjazni.Wy zapomnieliscie o przyjazni!

    Se.ks w pierwszych 4 latach dominuje ale od samego poczatku trzeba budowac fundamenty przyjazni z parnerka  aby jak sie seks wypali bylo wlasnie uczucie przyjazni .Wtedy  taki nawet  srednio zarliwy seks smakuje  jak swierza buleczka z maslem , przez nastepne 20-30 lat:) 

    Uwazam ze nie wszystko stracone.Przyjazn mozna zbudowac nawet teraz! Zapiszcie sie na kurs survivalowy i  dzialaj jak napisalem wzcesniej .Wspolne doswiadczenia, przygody, niebezpieczenstwa bardzo ludzi zblizaja i bedziecie mieli co wspominac przez nastepny rok! 

    Inna sprawa  bardzo wazna , a ktora jakby krzyczy z twoich wypowiedzi! jest to ze kobiete w zwiazku trzeba non-stop uwodzic bo jak ona nie czuje sie kochana, wazna dla ciebie  to nie ma ochoty na seks .Uwodzic to nie tak jak ty to robiles ze swoimi seks gadgetami 🙂 .Trzeba przytulac , klepnac pieszczotliwie w posladek czasem! mowic do ucha cieple, zmyslowe   i mile slowa,czasem wyslac sprosny sms.Jak zaczniesz takie fajne zachowanie od rana to wieczorem ona sama poprosi cie o bzyk:) .Ona musi codziennie dostac swoja porcje zapewnien z twojej strony ze ja "pragniesz" ...dusza i cialem 🙂 Tym kobiete rozkochasz w sobie !

    Przyznam ze gamoniowaty jestes jak na 30latka! Gadasz o tym ze "ona nie ma ochoty! ale przeciez ty caly czas jej pokazujesz ze jest "lalka do dymania" .Z perspektywy faceta to tak wyglada  🙂 ale juz z perspektywy kobiety to jest malo  zachecajace ! Tu sie te  dwa swiaty nie spotykaja jak sam widzisz ! 

    Może to kwestia tego jak to opisałem. 

    Próbowaliśmy już kilka razy zbliżać się do siebie, właśnie wspólnym gotowaniem, prezencikami, przytulaniem, miłosnymi SMSami itp. Zazwyczaj działało to na krótką metę.

    Zastanawiam się nad jakąś terapią dla par.


  4. 11 minut temu, ONA83 napisał:

    Tkwisz w nijakim związku (ale to już sam wiesz), moim zdaniem ślub i dzieci to zły pomysł, zajmiecie się tylko czymś innym na chwilę, za 10-15 lat temat wróci i będzie jeszcze gorzej się rozstać, bo dom, bo dzieci, bo juź nie jesteśmy młodzi. Jeßli się rozstawać to teraz, ale to twoje życie i Ty powinieneś podjąć taką decyzję. 30 lat to dobry wiek, żeby zacząć wszystko od nowa, jeszcze kupę życia przed Tobą.

    Widzisz, ale ja zaczynam się zastanawiać czy tak po prostu nie wygląda związek po 8-10 latach, a zwyczajnie mam jakieś wydumane wyobrażenia o miłości. Może takie znudzenie i brak seksu to norma w dzisiejszych związkach? Sam już nie wiem.


  5. Witajcie,
    chciałbym dowiedzieć się jakie jest Wasze zdanie na temat mojej obecnej sytuacji prywatnej. 
    Mam 30 lat, moja partnerka 31 lat, jesteśmy w związku od 2014 roku, więc to już prawie 8 lat. Nie mamy ślubu, nie mamy dzieci - żyjemy z dnia na dzień. Aktualnie mieszkamy w wynajętym przeze mnie mieszkaniu mimo, że od kilku lat przymierzamy się aby kupić mieszkanie.
    Nasz problem polega na tym, że nie wiem czy to jest jeszcze związek czy już tylko koleżeństwo/przyzwyczajenie. Mamy już 30 lat i z perspektywy czasu bardzo żałuję, że nie wzięliśmy ślubu ani nie zadbaliśmy o dzieci. Często widząc pary z dziećmi żałuję tego jak rozegraliśmy ten związek, bo teraz moglibyśmy już mieć dwójkę dzieci. Niestety czasu nie cofnę, a teraz chęć na ślub i dzieci jakby przeminęła.
    Pracujemy w tygodniu, w weekendy prawie nigdzie razem nie wychodzimy a jeżeli już to zazwyczaj są to spotkania rodzinne albo sporadyczne spacery. Siedząc w domu zazwyczaj albo oglądamy razem jakiś serial, albo siedzimy na telefonach. Niby ze sobą rozmawiamy ale zazwyczaj o tematach związanych z przebiegiem dnia a potem temat do rozmowy się kończy. Czasami specjalnie dokładam telefon i staram się jakoś porozmawiać, ale wtedy nie mam kompletnie pojęcia o czym mamy rozmawiać. Mam wrażenie, że trwamy w jakiejś dziwnej stagnacji i przez to umyka nam życie.

    Jakieś dwa lata temu w okresie świąt Bożego Narodzenia starałem się rozpalić to ognisko. Bo uświadomiłem sobie fakt, że w skali roku uprawiamy seks może z 3-4 razy (tak wiem...). Kupiłem więc trochę gadżetów erotycznych, robiłem jej sesje masażu erotycznego i w ogóle cuda na kiju rodem z filmów dla dorosłych. Zaczęliśmy uprawiać seks 2-3 razy w tygodniu, wysyłaliśmy sobie miłosne wiadomości itp. Było ekstra a motyle w brzuchu powróciły! Ale jakoś po walentynkach zaczęło się to wypalać i jak przestałem wymyślać to szybko wróciliśmy do starych przyzwyczajeń. Moja kobieta jest niestety bardzo bierna w kwestii różnego rodzaju urozmaiceń, zarówno w życiu jak i łóżku. Zazwyczaj to ja kombinowałem a jak kombinowałem to zaczynało się robić fajnie. Jak przestawałem to wszystko wracało do "normy". ale wracając do historii... Kilka miesięcy później było trochę zgrzytów między nami i postanowiliśmy się rozstać. Nie trwało to jednak długo, bo kilku miesiącach stwierdziliśmy, że nie potrafmy bez siebie funkcjonować i wróciliśmy do siebie. To było dwa lata temu, a ja znów zastanawiam się czy ten związek ma sens.
    Przytulamy się od niechcenia, seksu nie uprawiamy - ogólnie wygląda to tak jakby cała energia z nas uszła i nic już nie zostało. 

    Nie wiem czy jestem w stanie się z nią rozejść, bo nie wiem czy te uczucia faktycznie się wypaliły. Ciężko jest porzucić 8 lat związku, a patrząc na to, że mamy ponad trzydzieści lat to szansa, że znajdziemy kogoś lepszego maleje z roku na rok. Kolejna sprawa to fakt, że ona nie będzie w stanie utrzymać się z własnej pensji więc martwię się o to co ona zrobi. Chcę żeby była szczęśliwa. Staram się przynosić Jej kwiaty co jakiś czas i lubię patrzeć jak się z tego cieszy, więc chyba naprawdę coś do niej czuję, ale z drugiej strony potrafmy się czasami pokłócić o to kto zaleje kawę.

    Ale tak podsumowując, ciekawi mnie opinia kobiet w podobnym wieku: Czy da się to jakoś uratować? Bo chciałbym tego bardzo, ale nie wiem czy cała energia nie pójdzie w gwizdek. Czy decydowanie się na ślub i dzieci teraz ma jakiś sens?

     

    Z góry dzięki za pomoc

×