Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Monikadekiel

Zarejestrowani
  • Zawartość

    171
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

16 Good

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Ja też nie znoszę sztucznych ubrań. Materiał musi być miękki i wygodny. No i metki wyprute (wycięte i tak gryzą)! No chyba, że są materiałowe, ale to rzadkość. Czasami jak widzę u "obcych" dzieci, że noszą ubranka z tymi gryzącymi metkami to, aż się we mnie coś gotuje. Jeszcze teraz tych metek zawsze tyle doszyją... tragedia. Ja nawet jak widzę, że metka jest przyszyta tak, że na 100% popruje się ubranie na szwie to i tak wypruwam te wszystkie metki, a ubranie zszywam ( nawet śladu nigdy nie ma ) Mam lekkiego bzika na tym punkcie. A jeśli chodzi o ocet to wlewa się go tam gdzie płyn do płukania? I wtedy nastawiasz pózniej dodatkowe płukanie z płynem?
  2. Dopóki Twój partner się na to godzi to raczej nic z tym nie zrobisz. Jedynie możesz sobie zaszkodzić. On ją kocha i dlatego postępuje jak postępuje. Mówisz, że jest już duża, zaraz będzie dorosłą kobietą. Myślę, że w takiej sytuacji najrozsądniejszym i najlepszym wyjściem dla Ciebie będzie przeczekanie tego wszystkiego. On po prostu nie chce, żeby córka żyła w gorszych warunkach niż on sam. Skoro twierdzi, że go na to stać to nie widzę w tym nic złego. Musisz jakoś to przeczekać, Twój partner pewnie zna Twoje zdanie na ten temat i na tym pozostań. Im więcej pretensji będziesz miała do niego, tym bardziej będziesz go od siebie odsuwsła.
  3. Od samego początku piszesz tak, jakby ich córka była jakimś przykrym obowiązkiem... to jest chory tok myślenia. Mają razem dziecko i je KOCHAJĄ, więc co dziwnego w tym, że twój narzeczony chce dla swojej córki jak najlepiej? Ja też mam dzieci i jakoś nie wyobrażam sobie wyliczac ile ja pieniędzy na nie wydaje i czy może nie za dużo... mówisz, że ona się do córki nie dokłada... A nie pomyślałaś, że może nie jest w stanie zarobić więcej? Weź pod uwagę to, że ona mając dziecko musiała chcąc nie chcąc poświęcić córce kilka lat, nie mogła się w tym czasie rozwijać zawodowo tak jak twój partner. On pewnie to rozumie i dlatego jej płaci tyle ile płaci. Gdybym ja była na jego miejscu i bym zarabiał tyle samo to byłoby mi wstyd płacić mniej. Dlaczego jego dziecko ma żyć gorzej niż on? Ja dla swoich dzieci oddalabym wszystko. Widocznie ma taką ochotę i potrzebę i Tobie chyba nic do tego. I wiedz, że dziecko będzie zawsze najważniejszą osobą w życiu rodzica. Bez sensu być zazdrosnym. Zaczniesz się stawiać i Cię zostawi. Mój ex też zostawił swoją partnerkę, bo miała taki sam tok myślenia co Ty. Pozdrawiam.
  4. My też mamy twardą wodę. Używam proszku lovela i później płyn do płukania lovela. Przez 3 miesiące prasowalam jej ubranka z parą- były miękkie. Z doświadczenia widzę, że dużo zależy od firmy ubranek. Ja wolę kupić używane z lepszej firmy, niż nowe z pepco czy sinsaya. W tych sklepach ubranka po praniu są po prostu nieprzyjemne w dotyku. W dobrej cenie można kupić w Lidlu z firmy Lupilu, one po praniu są mięciutkie. Według mnie to nie ma znaczenia czy dziecko ma nowe czy używane ubranka. I jedne i drugie trzeba najpierw wyprać i wychodzi na to samo. Noworodek, niemowle potrzebuje co miesiąc nowych rzeczy. Jakbym miała jej kupować tylko nowe rzeczy z lepszych firm to bym zbankrutowała a jak dziecko zaczyna normalnie jeść to już w ogóle... większość rzeczy się nie dopiera nawet używając odplamiacza dla dorosłych. Mi koleżanka poradziła żeby przejść się do lepszego second handu, ale na dostawę żeby było w czym wybierać. Plusem tych sklepów jest to że one już były używane i wiesz, że materiał jaki dotykasz taki po praniu zostanie. Ile ja się wcześniej nakupowalam ciuszków, które po praniu były albo zmechacone, albo powyciagane i twarde... zmarnowane pieniądze i nic więcej. Kupuje młodej czasami w sklepie nowe jak nie mam czasu szukać używanych. Ale zdecydowanie wolę wydać te same pieniądze na używkę niż nowe. Wtedy mam pewność, że będą miękkie, a też jestem przerażliwiona na tym punkcie, nie tylko jeśli chodzi o dzieci
  5. Właśnie... No i w nocy mam zawsze butelkę z wodą dla niej. Czasami jest tak, że jej się po prostu chce pić, a jak ona się często budzi to ja już tego mleka później po prostu nie mam i jest akcja "płacz". W dzień dostaje cycka tylko przy zasypianiu (nie żeby się najeść, tylko pociumkać jak ja to mówię Najgorsze jest właśnie te podawanie piersi co godzinę, bo nie jesteśmy w stanie naprpdukowac tego mleka przez godzinę ile dziecko potrzebuje i w efekcie budzi się częściej żeby uzupełnić braki.
  6. O kurczę, moja ma 8 miesiecy i mam to samo. W nocy budzi się przeważnie co godzinę i smoczek nie wchodzi w grę, musi być cyc chociaż na 3min. Mm nie chce pić w ogóle... (chociaż jak była malutka i musiałam ją zostawić to piła normalnie mm) Ja już mam mało mleka i zaczyna robić się mały kłopot. Do tego wyszedł jej pierwszy ząbek i przy wieczornym zasypianiu łapie z całej siły za sutka i ciągnie jakby chciała go urwać. Dramat! Na dzień dzisiejszy próbuję jej mieszać swoje mleko z mm. Czasami udaje mi się ją oszukać, no ale do spania to nie przejdzie... musi być cyc i kropka. Jeśli chodzi o te pobudki w nocy to często jest tak, że ją odłożę, a ona za 5 min krzyczy, wtedy udaje mi się jej dać smoczka, przekładam ją na boczek żeby mnie nie widziała i kładę swoją dłoń na jej klatkę piersiową i zasypia jakoś Czekam z niecierpliwością kiedy zacznie spać normalnie... A może mleko jej nie smakuje? Spróbuj z innej firmy, jakieś małe próbki kup czy coś. Moja pije Bebilon. Dopóki było to początkowe (jedynka) to jakoś je piła, a dwójki nie chce już wcale
  7. Monikadekiel

    Jestem sama

    Przeciez napisałam, że nie wymagam tego od niej, nie mam do nikogo żadnych pretensji. Po prostu czasami jest mi przykro tak po ludzku. Skoro nie ma potrzeby widywania się z wnukami to trudno.
  8. Monikadekiel

    Jestem sama

    Ja pierwszą córkę wychowywałam sama kilka lat. Było mi strasznie ciężko finansowo, fizycznie i emocjonalnie, zwlaszcza, że urodziłam mając 18 lat i od samego początku byłam sama. Pracowałam, jak miałam zajęcia na uczelni w weekendy to mama zostawała z małą (drugi raz odpusciłabym sobie szkole, bo wolalabym nie słyszeć ciągłych pretensji i obwiniania mnie za to że zaszlam w ciążę Z nieodpowiednim facetem) Już myślałam, że będę zawsze sama, ale los się do mnie uśmiechnął i kiedy już byłam całkiem zrezygnowana, poznałam swojego obecnego partnera. Mamy razem dziecko (8miesiecy), mieszkamy razem. On jest ciągle w pracy, w sumie to czuje się tak jakby go praktycznie nie było, mama odkąd urodziłam nie zajęła się małą nawet przez 10min. Nie wymagam tego od niej, jednak jest mi trochę przykro, bo wie, że do nikogo innego o pomoc nie mam jak się zwrócić. Czasami ją prosiłam żeby została z małą na godzinę np jak miałam wizytę u dentysty, jednak zawsze odmawiała. Juz nie proszę. Przyzwyczaiłam się do tego, że nie mam jak na nią liczyć. Dasz radę, pomyśl, że twoje życie nie zawsze będzie tak wyglądało. No i masz dla kogo żyć, ciesz się z tego, że jesteś mamą i masz swoje skarby, które kochają Cię bezgranicznie. Ja jak zaszlam w ciążę w wieku 17lat myślałam, że moje życie już się skończyło. Miałam myśli samobójcze po porodzie, byłam sama. Pierwszy rok był dla mnie koszmarem. Ale dałam radę i teraz mam śliczną i mądrą córkę, którą kocham nad życie. Mimo, że dostałam pieniądze od jej ojca na aborcję to chciałam urodzić. Już wiedziałam wtedy, że będę sama i będzie mi ciężko, ale udało mi się. Dzisiaj podjelabym taką samą decyzję. Dasz radę A może los się do Ciebie uśmiechnie i poznasz w końcu kogoś wartościowego, czego bardzo Ci życzę
  9. Ja ściągałam sobie pokarm po południu i później jeszcze raz na noc, oba mleka łączyłam ze sobą i córka piła je kolejnego dnia do godz 15
  10. Z tym kąpaniem noworodka są różne opinie. Pierwszą córkę wykąpałam w szpitalu, bo zaczęła mi się po prostu odparzać- aktualnie ma AZS. Druga córka od pierwszych dni kąpana codziennie i nie ma żadnych problemów ze skórą. Trzeciego porodu nie chciałabym przeżywać. To nie dla mnie
  11. Powiem tak. Po pierwszym porodzie pielęgniarki nie zabierały do siebie noworodków żeby matka się wyspała, nie kąpały ich... Po moim drugim porodzie, ale już w innym szpitalu byłam w szoku. Pielęgniarki rano zabierały dziecko, kąpały je, a ja w tym czasie mogłam wziąść prysznic. Myślę sobie-idealnie! Pierwszego dnia jak już wzięłam ten prysznic, poleciałam po dziecko do pielęgniarek, a one powiedziały, że mała śpi to niech u nich zostanie, a ja żebym się położyła i pospala... No i jak zasnęłam to spałam 3godziny! Lecę od razu do tych pielęgniarek, a one że mała się właśnie obudziła. Zabrałam ją, a ona nie chciała jeść... co ją brali na jakieś badanie, to mała po powrocie nie była wcale głodna... mała w nocy mi często płakała, ostatniej nocy przyszła do mnie pielęgniarka i dała mi glukoze i powiedziała żebym jej dała to się wyspie. I wtedy do mnie dotarło, że za każdym razem dawali jej tą glukozę. Zapytałam wprost i moje przeczucia się potwierdziły. I w tym momencie wszystko się wyjaśniło, dlaczego miałam problem z laktacją, dlaczego mała mi w nocy płakała (była po prostu głodna, one dając jej glukoze zapychały ją i w efekcie mała nie chciała już ciągnąć piersi co prowadziło do tego że mleka po prostu nie miałam..) Bardzo chciałam karmić piersią, przemęczyłam się w domu 3 dni, albo dziecko przy piersi, albo laktator... Ale dałam radę. Mała ma 8 miesiecy i dalej ją karmię. Mogły chociaż zapytać czy wyrażam zgodę... Ale po co
  12. No faktycznie. Mąż w domu nic nie robi, no ale pracuje na tej gospodarce od rana do wieczora to już mu to odpuszczę. Mąż też mówi, że teściowej chodziło o to żebym była jej służącą. Nie dałam się i taki jest efekt. Ale żeby, aż tak uprzykrzać mi życie? Potrafi mi się śmiać w twarz i mówić, że nie przestanie. Coś z nią jest nie halo
  13. Zauważyłam, że rodzina męża słynie z tego, że się nie zapowiadają. Bardzo często przyjeżdża ktoś do nas w gości bez zapowiedzi, czego bardzo nie lubię. Ale staram się żeby w domu zawsze było jakieś ciacho i nie ma problemu. Najgorzej jak czasami zrobię sobie dzień "lenia" jak ja to mówię i w tym dniu nie pilnuje tak porządku jak na codzień, a tu nagle gości
  14. Potwierdzam. Ja do swojej starszej córki też mówiłam normalnie. To przecież taki sam człowiek jak my, dorośli. Nie chciałam żeby moje dziecko później tak mówiło... No i na przykładzie kota. Dziecku łatwiej jest powtórzyć kot niż kotek. Córka bardzo szybko zaczęła mówić i składać na prawdę rozbudowane zdania. Dziś ma 8 lat, bardzo dobrze się uczy i ma duży zasób słów. Do młodszej też mówię normalnie.
  15. A może chce mu się po prostu pić i dlatego marudzi? Nie wiem czy już mu rozszerzacie dietę, bo teraz każdy inaczej... mały dostaje cokolwiek pomiędzy karmieniami mm?
×