Cześć!
Samobójstwo odradzam z wielu powodów. Próbowałam dwa razy, na prawdę wszystko może póść nietak. W moim wypadku raz wzięłam zbyt mało leków, żeby mnie zabiły i miałam psychozę przez trzy doby, to było straszne, najgorszemu wrogowi nie życzę. Drugim razem chciałam się powiesić i kiedy straciłam przytomność to kabel się zerwał, znaleziono mnie, a z racji, że wypiłam dużo alkoholu na odwagę wcześniej, to wylądowałam w szpitalu, a później na izbie wytrzeźwień, zanim zabrano mnie do psychiatryka.
Później udałam się na leczenie psychiatryczne, gdzie zdiagnozowano u mnie nerwice lękową, zespół stresu pourazowego, depresję i zaburzenia osobowości borderline- ciężka przeszłość, jestem ofiarą przemocy domowej. Kiedy zaczęto mnie leczyć, podjęłam terapię i leczenie farmakologiczne, to nie przychodziło mi już do głowy zabijanie się, nawet w najgorszych momentach. Teraz się ludziom takich dragów jak prozac nie przepisuje, są leki nowej generacji, które mają mało skutków ubocznych, dobrze dobrane na prawde działają. Odkąd wiadomo, co się dzieje w moim mózgu, wiadomo też tak temu zaradzić. Pomoc psychiatryczną i psychologiczną można uzyskać za darmo, na NFZ. Robi się to tak jak z innymi problemami zdrowotnymi- lekarz pierwszego kontaktu, później skierowanie do poradni zdrowia psychicznego, a dalej z górki :)
A teraz drugi wątek.
Znikamy w taki oto sposób:
-siedzimy cicho i nie mówimy nikomu znajomemu nic
-udajemy się na policję, w celu poinformowania, że wyjeżdżamy i nie życzymy sobie, żeby ktoś nas szukał.
-zbieramy wszystkie wartościowe rzeczy, dokumenty, świadectwa ze szkoły/studiów, komputer, telefony.
-wylogowujemy się ze swojego konta google na każdym urządzeniu, którego używaliśmy, lub zakładamy nowe, porzucamy stare, to samo z mediami społecznościowymi. Facebook i Instagram mogą łatwo
-zmieniamy numer telefonu, na początku po wyjeździe polecam używac telefonu prepaid, na kartę. Unikamy włączania lokalizacji gps w telefonie- na wszelki wypadek.
- dla mocno zawziętych- zmieniamy imię i nazwisko w urzędzie, ja kiedyś zmieniałam imię, to nie jest trudne.
- Jak ktoś już wyżej wspomniał- wybieramy miejsce, o które nigdy nikt by nas nie podejrzewał, o którym nigdy nie wspominaliśmy. (Na Islandii jest od cholery Polaków, więc poradzimy sobie na tym odludziu nawet bez znajomości języka, polecam, jeśli jesteśmy bez kasy, wybierzmy kraj bliżej, ale z dobrą pomocą socjalną, jak Norwegia, żeby nie umrzeć z głodu na początku)
- Zniknięcie planujemy z wyprzedzeniem, jeśli jest taka możliwość, to odkładamy trochę kasy na start.
- Pakujemy się skromnie, ale uniwersalnie, ciepła kurtka, najporządniejsze buty jakie mamy, nie wyobrażam sobie pakowania klapek albo takich bzdur.
- Podróże autem odradzam- wystarczy, że dostanie się mandat za złe parkowanie lub przekroczenie predkości, a to już slad, który za sobą zostawiamy. Nie daj Boże, jak przyjdzie zdjęcie z fotoradaru na stary adres.
Noi droga wolna :) Wyjeżdzamy, opcja budżetowa to schronisko dla matek z dziećmi, hostel, schronisko dla ofiar przemocy domowej na start, zanim znajdzie się pracę. Warunki może nie najlepsze, ale od czegoś trzeba zacząć. Można pracę znaleźć z wyprzedzeniem, ale istnieje ryzyko, że ktoś z domowników się zorientuje, znajdzie ślad.
Dobrą opcją jest też wyjechanie gdzieś daleko na wolontariat, wtedy ma się zakwaterowanie i wyżywienie w zamian za bycie wolontariuszem. Wtedy warto zmienić imię wcześniej.
Życzę powodzenia i braku myśli samobójczych! Lepiej wyjechać lub siegnac po pomoc medyczną.
Buziaki :*