Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Niespodziana

Zarejestrowani
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Cześć, piszę tu z pewnym problemem. 3 miesiące temu wyszłam za mąż za wieloletniego (7lat) partnera. Po ślubie wprowadziłam się do niego, mieszka z rodzicami w dużym domu na wsi niedaleko miasta. Nie byłam do końca przekonana czy to dobry pomysł ale zgodziłam się na taki stan rzeczy, mąż nie chce zostawiać rodziców w podeszłym wieku, czuje obowiązek zająć się nimi na starość i ciągle się o nich martwi, są blisko i boje się nawet brak odcięcia pępowiny ale raczej ze strony teściowej nie męża, bo ona go traktuje wciąż jak dziecko. Piętro domu jest nasze, mamy tam dwa pokoje i toaletę, niestety dzielimy kuchnię i łazienkę z teściami. Na początku było nawet tak, że wstawałam szykować sobie i mężowi śniadania przed pracą a tu się okazuje, że śniadanie zrobiła teściowa. Wyjaśniłam jej że ona może sobie pospać a ja i tak wstanę i będę robiła śniadania sobie i mężowi. Musiałam jej tłumaczyć dwa razy ale posłuchała. Teściowie siedzą ciągle w domu więc jak wracam krótko przed mężem z pracy to obiad jest już gotowy a jak mówię, że zjadłabym sobie coś innego (bo np jest fasolowa, której nie lubię) to mówi, że zupy jest dość i trzeba zjeść a to na co mam ochotę zjem sobie na kolację. Niby fajnie że wracam z pracy i obiad gotowy ale z drugiej nie czuję się jak żona nie robiąc mężowi obiadu. A jak nie zjemy czegoś, co ona zrobiła to wyzywa, że ona przy garach stała cały dzień i się skończy to tylko tak marudzi i nadal robi obiady dla wszystkich, mimo, że mówiła, że po ślubie sami będziemy sobie robić obiady. Ona nie umie odpuścić. Aktualnie jestem w ciąży i boję się co to będzie jak urodzi się dziecko. Już mówiłam mężowi, że dziecko wychowamy po swojemu, że będziemy słuchać rad teściowej ale nie będziemy się do nich stosować jeśli my będziemy mieli inne zdanie, zgodził się ze mną. Choć teściowa już opracowała dla mnie plan, 2 lata macierzyńskiego, mały zostanie w domu z teściami zanim pójdzie do przedszkola (żeby do żłobka nie szedł) a ja na rok do pracy. Przypomnę, że teściowa nie jest już najmłodsza, ma problemy z chodzeniem (kolana) a teściu z biodrami więc nie potrafię sobie wyobrazić jak będą się zajmować 2letnim dzieckiem w ich stanie. Dlatego powiedziałam, że zobaczymy co będzie bo to nigdy nie wiadomo. Najbardziej mi szczęka opadła, kiedy śmiali się z teściem, że nie będziemy umieli się dzieckiem zająć i z nimi na dole będzie musiało spać, jeszcze w ich łóżku. Niby żart ale mnie nie śmieszył. Dodatkowo termin mam na początek maja, teściowa jest z początku maja. Będę trzymać małego byle tylko nie urodził się w ten sam dzień co teściowa. Ogólnie mąż jest za mną, potrafi mnie obronić gdy teściowa coś na mnie mówi, ale postawy i przekonania mam po rodzicach i to sprawia, że czasami czuję się samotna i niezrozumiana w tym domu. Teściowie są troskliwi ale w taki sposób, że np w aktualną pandemię lepiej żebym nigdzie nie jeździła bo ciąża (zaszczepiona jestem) i czuję się wtedy jak w klatce, że nie mogę zrobić czegoś, co bym chciała. Duszę się w tym domu, przyszłam do obcego domu a mój mąż jest u siebie, nie zrobię wielu rzeczy po swojemu jakbym chciała bo teściowa zaraz patrzy a to też jej dom. Rozmawiałam o tym z mężem to pokłóciliśmy się. Mówił, że mamy taki dom wielki, można się w nim gonić, tyle rzeczy robią nam na rękę a mi ciągle coś nie pasuje. On mnie po prostu nie rozumie, nie wiem co zrobić, żeby zrozumiał.
×