Ka679
Zarejestrowani-
Zawartość
15 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
0 NeutralOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
Ka679 zaczął obserwować Home office - psycha siada, Home office - psycha siada, Home office - psycha siada i i 2 innych
-
Hej wszystkim, mam 25 lat, niedawno przeprowadziłem się do większego miasta z narzeczoną. Zacząłem pracę w korpo w listopadzie 2021. Wprowadzili nas mniej więcej w temat pracy, dwa tygodnie w biurze, potem nagle okazało się, że ktoś ma covid i home office zaczynamy. Miało być na 2 tygodnie, potem przedłużyli ileś tam. Tak przedłużyli, że siedzę od listopada poniedziałek-piątek codziennie 11-12 godzin przy kompie i nie ma opcji aby się to zmieniło bo ludzi nie ma do roboty. W ostatni piątek to padł rekord, w pracy siedziałem od 9 rano do godziny 24:00. Myślałem, że ich rozpierdziele, a kompa wyrzuce przez okno. Dzięki tej wspaniałej pracy (co prawda zarobię może 4k ale ja nie mam życia prywatnego dzięki temu) psycha zaczęła mi siadać. Dobija mnie to, że jest 22, kończe dopiero robote, myje się, zeżre coś i spać. Wstaję rano i znów to samo i tak non stop od 4 miesięcy. Do tego spieprzone zasady w tym korpo, co chwile jakiś call, przypieprzanie się lidera o jakieś bzdury, może on zarabia jeszcze więcej i mu zależy, ale ja zaczynam mieć wyrąbane totalnie. Narzeczona mówi, że się nie odzywam do niej chodzę naburmuszony. Przed chwilą wyszła do pracy bez słowa, bo jest na mnie chyba obrażona. Do tego brak chęci na cokolwiek między innymi seks. Boję się, że dostanę jakiejś depresji czy uj wie czego. Chyba jedynym rozwiązaniem będzie zmiana roboty ale tu w kwietniu może dostanę umowę na stałe i będzie opcja później jakiś kredyt dostać itd. Czasy strasznie niepewne są. Musiałem to wyrzucić z siebie.
-
Hej wszystkim, mam 25 lat, niedawno przeprowadziłem się do większego miasta z narzeczoną. Zacząłem pracę w korpo w listopadzie 2021. Wprowadzili nas mniej więcej w temat pracy, dwa tygodnie w biurze, potem nagle okazało się, że ktoś ma covid i home office zaczynamy. Miało być na 2 tygodnie, potem przedłużyli ileś tam. Tak przedłużyli, że siedzę od listopada poniedziałek-piątek codziennie 11-12 godzin przy kompie i nie ma opcji aby się to zmieniło bo ludzi nie ma do roboty. W ostatni piątek to padł rekord, w pracy siedziałem od 9 rano do godziny 24:00. Myślałem, że ich rozpierdziele, a kompa wyrzuce przez okno. Dzięki tej wspaniałej pracy (co prawda zarobię może 4k ale ja nie mam życia prywatnego dzięki temu) psycha zaczęła mi siadać. Dobija mnie to, że jest 22, kończe dopiero robote, myje się, zeżre coś i spać. Wstaję rano i znów to samo i tak non stop od 4 miesięcy. Do tego spieprzone zasady w tym korpo, co chwile jakiś call, przypieprzanie się lidera o jakieś bzdury, może on zarabia jeszcze więcej i mu zależy, ale ja zaczynam mieć wyrąbane totalnie. Narzeczona mówi, że się nie odzywam do niej chodzę naburmuszony. Przed chwilą wyszła do pracy bez słowa, bo jest na mnie chyba obrażona. Do tego brak chęci na cokolwiek między innymi seks. Boję się, że dostanę jakiejś depresji czy uj wie czego. Chyba jedynym rozwiązaniem będzie zmiana roboty ale tu w kwietniu może dostanę umowę na stałe i będzie opcja później jakiś kredyt dostać itd. Czasy strasznie niepewne są. Musiałem to wyrzucić z siebie.
-
Hej wszystkim, mam 25 lat, niedawno przeprowadziłem się do większego miasta z narzeczoną. Zacząłem pracę w korpo w listopadzie 2021. Wprowadzili nas mniej więcej w temat pracy, dwa tygodnie w biurze, potem nagle okazało się, że ktoś ma covid i home office zaczynamy. Miało być na 2 tygodnie, potem przedłużyli ileś tam. Tak przedłużyli, że siedzę od listopada poniedziałek-piątek codziennie 11-12 godzin przy kompie i nie ma opcji aby się to zmieniło bo ludzi nie ma do roboty. W ostatni piątek to padł rekord, w pracy siedziałem od 9 rano do godziny 24:00. Myślałem, że ich rozpierdziele, a kompa wyrzuce przez okno. Dzięki tej wspaniałej pracy (co prawda zarobię może 4k ale ja nie mam życia prywatnego dzięki temu) psycha zaczęła mi siadać. Dobija mnie to, że jest 22, kończe dopiero robote, myje się, zeżre coś i spać. Wstaję rano i znów to samo i tak non stop od 4 miesięcy. Do tego spieprzone zasady w tym korpo, co chwile jakiś call, przypieprzanie się lidera o jakieś bzdury, może on zarabia jeszcze więcej i mu zależy, ale ja zaczynam mieć wyrąbane totalnie. Narzeczona mówi, że się nie odzywam do niej chodzę naburmuszony. Przed chwilą wyszła do pracy bez słowa, bo jest na mnie chyba obrażona. Do tego brak chęci na cokolwiek między innymi seks. Boję się, że dostanę jakiejś depresji czy uj wie czego. Chyba jedynym rozwiązaniem będzie zmiana roboty ale tu w kwietniu może dostanę umowę na stałe i będzie opcja później jakiś kredyt dostać itd. Czasy strasznie niepewne są. Musiałem to wyrzucić z siebie.
-
Hej wszystkim, mam 25 lat, niedawno przeprowadziłem się do większego miasta z narzeczoną. Zacząłem pracę w korpo w listopadzie 2021. Wprowadzili nas mniej więcej w temat pracy, dwa tygodnie w biurze, potem nagle okazało się, że ktoś ma covid i home office zaczynamy. Miało być na 2 tygodnie, potem przedłużyli ileś tam. Tak przedłużyli, że siedzę od listopada poniedziałek-piątek codziennie 11-12 godzin przy kompie i nie ma opcji aby się to zmieniło bo ludzi nie ma do roboty. W ostatni piątek to padł rekord, w pracy siedziałem od 9 rano do godziny 24:00. Myślałem, że ich rozpi**dole, a kompa wyrzuce przez okno. Dzięki tej wspaniałej pracy (co prawda zarobię może 4k ale ja nie mam życia prywatnego dzięki temu) psycha zaczęła mi siadać. Dobija mnie to, że jest 22, kończe dopiero robote, myje się, zeżre coś i spać. Wstaję rano i znów to samo i tak non stop od 4 miesięcy. Do tego spi**dolone zasady w tym korpo, co chwile jakiś call, przypi**dalanie się lidera o jakieś bzdury, może on zarabia jeszcze więcej i mu zależy, ale ja zaczynam mieć wy**bane. Narzeczona mówi, że się nie odzywam do niej chodzę naburmuszony. Przed chwilą wyszła do pracy bez słowa, bo jest na mnie chyba obrażona. Do tego brak chęci na cokolwiek między innymi seks. Boję się, że dostanę jakiejś depresji czy uj wie czego. Chyba jedynym rozwiązaniem będzie zmiana roboty ale tu w kwietniu może dostanę umowę na stałe i będzie opcja później jakiś kredyt dostać itd. Czasy strasznie niepewne są. Musiałem to wyrzucić z siebie.
-
Hej wszystkim, mam 25 lat, niedawno przeprowadziłem się do większego miasta z narzeczoną. Zacząłem pracę w korpo w listopadzie 2021. Wprowadzili nas mniej więcej w temat pracy, dwa tygodnie w biurze, potem nagle okazało się, że ktoś ma covid i home office zaczynamy. Miało być na 2 tygodnie, potem przedłużyli ileś tam. Tak przedłużyli, że siedzę od listopada poniedziałek-piątek codziennie 11-12 godzin przy kompie i nie ma opcji aby się to zmieniło bo ludzi nie ma do roboty. W ostatni piątek to padł rekord, w pracy siedziałem od 9 rano do godziny 24:00. Myślałem, że ich rozpi**dole, a kompa wyrzuce przez okno. Dzięki tej wspaniałej pracy (co prawda zarobię może 4k ale ja nie mam życia prywatnego dzięki temu) psycha zaczęła mi siadać. Dobija mnie to, że jest 22, kończe dopiero robote, myje się, zeżre coś i spać. Wstaję rano i znów to samo i tak non stop od 4 miesięcy. Do tego spi**dolone zasady w tym korpo, co chwile jakiś call, przypi**dalanie się lidera o jakieś bzdury, może on zarabia jeszcze więcej i mu zależy, ale ja zaczynam mieć wy**bane. Narzeczona mówi, że się nie odzywam do niej chodzę naburmuszony. Przed chwilą wyszła do pracy bez słowa, bo jest na mnie chyba obrażona. Do tego brak chęci na cokolwiek między innymi seks. Boję się, że dostanę jakiejś depresji czy uj wie czego. Chyba jedynym rozwiązaniem będzie zmiana roboty ale tu w kwietniu może dostanę umowę na stałe i będzie opcja później jakiś kredyt dostać itd. Czasy strasznie niepewne są. Musiałem to wyrzucić z siebie.
-
Hej wszystkim, mam 25 lat, niedawno przeprowadziłem się do większego miasta z narzeczoną. Zacząłem pracę w korpo w listopadzie 2021. Wprowadzili nas mniej więcej w temat pracy, dwa tygodnie w biurze, potem nagle okazało się, że ktoś ma covid i home office zaczynamy. Miało być na 2 tygodnie, potem przedłużyli ileś tam. Tak przedłużyli, że siedzę od listopada poniedziałek-piątek codziennie 11-12 godzin przy kompie i nie ma opcji aby się to zmieniło bo ludzi nie ma do roboty. W ostatni piątek to padł rekord, w pracy siedziałem od 9 rano do godziny 24:00. Myślałem, że ich rozpi**dole, a kompa wyrzuce przez okno. Dzięki tej wspaniałej pracy (co prawda zarobię może 4k ale ja nie mam życia prywatnego dzięki temu) psycha zaczęła mi siadać. Dobija mnie to, że jest 22, kończe dopiero robote, myje się, zeżre coś i spać. Wstaję rano i znów to samo i tak non stop od 4 miesięcy. Do tego spi**dolone zasady w tym korpo, co chwile jakiś call, przypi**dalanie się lidera o jakieś bzdury, może on zarabia jeszcze więcej i mu zależy, ale ja zaczynam mieć wy**bane. Narzeczona mówi, że się nie odzywam do niej chodzę naburmuszony. Przed chwilą wyszła do pracy bez słowa, bo jest na mnie chyba obrażona. Do tego brak chęci na cokolwiek między innymi seks. Boję się, że dostanę jakiejś depresji czy uj wie czego. Chyba jedynym rozwiązaniem będzie zmiana roboty ale tu w kwietniu może dostanę umowę na stałe i będzie opcja później jakiś kredyt dostać itd. Czasy strasznie niepewne są. Musiałem to wyrzucić z siebie.
-
Nie boli jak tak go nosisz? Czy da sie przyzwyczaić? Słyszałem o tym kiedyś ogólnie.