Teklaoli
Zarejestrowani-
Zawartość
240 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Teklaoli
-
nie pamiętam..chyba 5 lub 6
-
Ja też mam nadzieję że niedługo dołączę do grona szczęśliwców dziewczyny! w poniedziałek mam pobranie jajeczek czy jak to poprawnie nazwać, a we wtorek mają mi dać znać ile i czy są jakieś zarodki...boję się rozczarowania nie wiem jak zareaguję jak mi zadzwonią i powiedzą że nie ma ani jednego..eh..wiem wiem..trzeba myśleć pozytywnie i nie wybiegać do przodu ale same wiecie..czasem się nie da... Czytam wasze wiadomości i tak sobie myślę że kurde ale wy jesteście wszystkie silne to naprawdę budujące
-
Strasznie mi przykro mnie zawsze na duchu podtrzymuje historia mojej kuzynki...rok młodsza ode mnie..jej pierwsza córeczka zmarła zanim sie urodziła z powodu strasznych wad genetycznych to bylo ponad 10 lat temu..potem mieli 6 lat starań i urodziła zdrową dziewczynkę..potem kolejną ciążę straciła ale chwilę potem znów zaszła w ciążę i teraz ma 2 cudowne dziewczynki Wierzę ze i u was i u nas tak będzie 🥰 Ja dzis miałam kolejne badania i czekam na wiadomość z kliniki czy w piatek mam znów przyjechać czy w poniedziałek juz na "egg collection" przepraszam ze po angielsku ale nie znam odpowiedników polskich tych określeń i nie chcę czegoś pokrecic to wszystko takie nowe dla mnie...nawet za bardzo nie wiem co i jak..ale to chyba lepiej bo nie analizuje za dużo. Po prostu robie co mi każą Bedzie dobrze dziewczyny musi być
-
Bardzo pieknie i jakże trafnie powiedziane zgadzam się w 100%
-
To super ja mojego futrowałam sokiem pomidorowym az mu obrzydło i teraz nawet pomidorówki nie może przełknąć biedny
-
Strusio85, a znasz może dziewczyny z akademii plodnosci? Ja wiele zdrowych nawyków od nich wprowadziłam dużo mają fajnych porad i w ogóle dzięki nim ciagle mam nadzieję
-
Dzięki wielkie tak fajnie sie Was czyta🥰 to takie budujące słyszeć ze jest wiecej takich par co miała problemy a jednak sie udało My powiedzieliśmy nanajbliższej rodzinie i w sumie nikt nie krytykował tego że rozważamy ivf...pochodzę z bardzo wierzącej rodziny i sama też taka jestem, ale mam inne podejście do in vitro niż co niektórzy..moja mama i rodzeństwo też nie krytykowali tylko mama powiedziała ze wołalaby zeby nam sie udało bez tego..no ale to wiadomo my też byśmy woleli. Tak samo teściowa, wspiera nas całym sercem. Także tutaj nie możemy narzekać na brak wsparcia - na szczęście Najbliższa rodzina wie że mamy problem i jakie jest rozwiązanie, ale nie mówiliśmy ze już zaczelismy, bo nie potrzebujemy presji i pytań.Powiemy im po wszystkim nawet jak sie nie uda. Ostatni rok był dla naszej rodziny bardzo ciężki i każdy czeka na dobre wiadomości więc mam nadzieję że ze to my im ich dostarczymy niebawem Dzisiaj chyba zaczynają mi działać hormonowe zastrzyki bo wzruszam sie z byle powodu
-
Biedna trzymam kciuki za tą ostatnią szansę i tez pomodlę sie za Ciebie
-
Pewnie w Polsce byłoby lepiej zacząć leczenie i badania..niekoniecznie taniej bo jednak koszty przylotu..urlopy..a jeszcze ta pandemia zabrała nam 2 lata z życiorysu ...i w moim przypadku też i kogoś bardzo bliskiego i ważnego Miejmy nadzieję ze angielscy specjaliści wiedzą co robią.. Juz jestem po 1szym usg i z tego co sie dowiedziałam to moje ciało odpowiednio reaguje na leki więc w środę rano kolejna wizyta i zobaczymy co tam się bdz działo.. Strasznie się cieszę ze do Was napisałam..czuje ze nie jestem z tym sama
-
My mieszkamy w UK więc wiele badań ktore w Polsce robi sie normalnie tutaj jakoś..nie.. Ogólnie przebić się przez tutejszy nhs czyli nfz to jakas masakra a lekarze prywatni sa kosmicznie drodzy ...klinika z ktorej korzystamy jest prywatna ale udało nam sie zalatwic refundowany "treatment" także tak..i chyba przysługuje nam tylko 1 szansa..dlatego tak bardzo sie stresuje bo na następne musielibyśmy poczekać...bo zwyczajnie nas nie stać by wyłożyć 6 tys funtów Ale bardzo mnie budują wasze wzmianki ze wy juz macie swoje szczęścia przy sobie na tym świecie...wierze ze i u nas tak będzie Dzięki dziewczyny
-
Dzięki wielkie i gratulacje 🥳 mam nadzieję że ze i ja kiedyś tak będę mogła napisać Tak się właśnie zastanawiałam czy dobrze zrobiłam że powiedziałam szefowej ale jak sobie pomyślę że miałabym kombinować z wolnym i Ściemniać w razie czego...jak z nią rozmawiałam to widać że było jej miło że jej zaufałam Masz rację..trzeba myśleć zadaniowo! i jak to mówią powolutku krok po kroku A tak wracając do wieku to chyba kwestia tego że w rodzinie była taka presja ..że na co czekamy, no i że jak to tyle lat czekać...śpieszcie się bo wiek..bo im dłużej czekacie tym gorzej..większe ryzyko że dziecko bdz chore..także utkwiło mi to wszystko w głowie No nic...trzeba być dobrej myśli Miłego poniedziałku
-
Dziękuję kochana
-
Hej dziewczyny! Jestem tu nowa...w sumie spontanicznie Was znalazłam... Tydzień temu zaczęłam moją pierwszą serię zastrzyków i zaczynamy 1sze i mam nadzieję że skuteczne podejście do in vitro....po 2 latach starań..jutro mam wizytę w klinice żeby zobaczyć co i jak... Mój stary wierzy że nam się uda i nie dopuszcza innej myśli a ja się str boję że nie będziemy nawet mieli zarodków..wiem że powinnam myśleć pozytywnie ale boję się zapeszyć..z kolei jak myślę że się nie uda to boję sięże e wykraczę..też tak macie/miałyscie? W ogóle też mam takie przeczucie że jesteśmy za starzy..bo ja mam 37 a mój chłop 43 lata i nie wiem czy przez (głw) mój wiek nie porywamy się z motyką na księżyc.. Będę wdzięczna za słowa wsparcia bo w sumie nikt z rodziny czy przyjaciół nie wie że podchodzimy do in vitro..wiedzą że sie staramy i jest lipa ale nie mówiliśmy nic bo nie chcemy presjii..jedyne co, to wiedzą moje 2 szefowe z pracy żeby w razie czego móc wziąć wolne kiedy bądź...z jednej str nie chcemy nikomu mówić a z 2 fajnie by było móc się komuś wygadać... Powiedzcie jak to u was było? Z góry dziękuję Pozdrawiam