Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

o zachodzie słońca

Zarejestrowani
  • Zawartość

    68
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

2 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. o zachodzie słońca

    Jak odzyskać relacje z córką?

    Przede wszystkim uświadom jej że to było badanie medyczne a nie żaden striptiz i że wasza uwaga była skupiona na biodrze a nie na jakiejś intymnej części
  2. dobrze zrobiłeś będzie miała nauczkę i następnym razem 10x się zastanowi zanim coś weźmie nie swojego to lepsze rozwiazanie niż policja
  3. o zachodzie słońca

    Afirmacje

    Tak. Ja. Jeszcze ani razu zamek w łazience nie uległ naprawieniu od samego tylko wyobrażania sobie, że jest sprawny. Afirmacje nie działają.
  4. zgloś do rzecznika praw obywatelskich
  5. Ależ nigdy nie twierdziłam, że koronawirus nie istnieje. On istnieje, owszem. Nie istnieje tylko pandemia z nim związana. A to już różnica. Zarazić można się także teoretycznie wszystkim ale to nie oznacza, że od razu trzeba narzucać wszystkim ograniczenia. Zwłaszcza jeśli te ograniczenia są niezgodne z prawem o czym niejednokrotnie stwierdzał sąd odrzucając sprawy związane z nie przyjęciem mandatu za brak maseczki. Nie chciałem Cię urazić. Wybacz jeśli niechcący to zrobiłam. Przykro mi, że straciłaś bliska Ci osobę.
  6. W zasadzie nie tyle się skończyła co po prostu nigdy się nie rozpoczęła. Żadnej pandemii nie ma i nigdy nie było. Jedyne co było to rozdmuchana nagonka medialna, która ze zwykłej sezonowej grypy, z jaką co roku mamy do czynienia, uczyniła w umysłach obywateli niemalże plagę egipską. Może was to zaskoczy ale koronawirus jest znany w świecie medycznym od lat... sześćdziesiątych. Do tej pory nie czyniono żadnych różnic między pacjentem chorym na grypę, a chorym na koronawirusa. Obaj leczyli się u tych samych lekarzy, obaj stali w tej samej kolejce w przychodni i obaj dostawali te same leki. Oczywiście, zdarzało się, że ktoś zmarł. Co roku z powodu grypy umiera statystycznie pewna liczba osób, podobnie jak ginie w wypadkach samochodowych, czy innych przyczyn. Przykre to. No ale taki świat - rzeźnia. Ja wcześniej czy później też umrę i nic na to nie poradzę. Jednak ja, w odróżnieniu od zdecydowanej większości obywateli, nie dałam się zastraszyć, nie dałam sobie wmówić, że mamy do czynienia ze straszną zarazą, która pochłonie jedną trzecią ludzkości. Jakoś nie zauważyłam, by jedna trzecia mieszkańców mego bloku wyparowała nagle. Nie widzę, by ktokolwiek ubył z moich znajomych. Tak samo z rodziny. A nie, przepraszam. Jedna osoba z rodziny nam zmarła. Miała raka. Była w stanie terminalnym, jak określił to lekarz. Jednak ten sam lekarz tuż przed śmiercią ciotki wpadł na pomysł aby zrobić ciotce wymaz na covid. No i nagle się okazało, że ciotka ma koronawirusa. Do tej pory nie miała, nagle ma. W kacie zgonu wpisano - a jakżeby inaczej - koronawirus oczywiście. O raku nawet nie wspomniano. Dzięki temu pan doktor, jak się później dowiedziałam, zainkasował sobie 738 zł z budżetu państwa za wypisanie aktu na covid. Bo ponoć tylko za takie akty jest wypłacany dodatek. Początkowo w to nie uwierzyłam. Zaczęłam więc szukać w internecie. No i nagle okazało się, że faktycznie koroner za każdorazowe wystawienie aktu zgonu na covid pobiera: - 738 zł za samo wypisanie aktu - 49 zł za pozostawanie w tzw. gotowości do wypisania takowego aktu - 250 zł za jednorazowy zestaw ochronny typu: uniform, buty, rękawice, okulary, maseczka, itd itp Byłam w szoku czytając to. Szoku tym większym, że niektóre dodatki covidowe sięgały nawet 15 tyś złotych miesięcznie dla lekarza. Przypomnę może, że średnia pensja lekarska kształtuje się na poziomie 7 tysięcy zł. No to przy takich proporcjach przestałam się dziwić dlaczego niektórzy lekarze niemal na rzęsach stawali by jak najbardziej przedłużyć okres trwania tzw. pandemii. Oni po prostu nieźle na tym zarabiali. Jest takie przysłowie: jak nie wiadomo o co chodzi to znaczy, że chodzi o pieniądze.
  7. Zauważyliście, że w mediach już nie trąbią o zachorowaniach, zakażeniach, zgonach i innych cudach niewidach o rzekomym koronaświrusie? Normalnie jak ręką odjął. Od wschodu walą do Polszy tysiące, dziesiątki tysięcy Ukraińców i nikt jakoś nie kieruje nikogo na kwarantanny, nie bada, nie sprawdza temperatury, nie pyta o szczepienia, o paszporty i nie pajacuje w żaden inny sposób. Nagle nikt się nie boi. Może dlatego się nie boi, że zapowiedziano wycofanie dodatków covidowych? Przypomnę, że lekarz średnio zarabia ok. 7 tyś. zł, a wysokość dodatku dochodziła nawet do 15 tyś. zł. Czyli dodatek dwukrotnie przekraczał średnią wysokość lekarskiej pensji. No to oczywiście, że dopóki te pieniążki wypłacano, to świat medyczny udawał bardzo zlęknionego i na rzęsach stawał aby możliwie jak najbardziej przedłużyć okres PLANdemii. Ale gdy pieniążki się kończą, to kończy się i udawanie. Można przestać grać dotychczasową rolę. Może spokojnie przyjmować uchodźców.
  8. o zachodzie słońca

    Znoszenie obostrzęń

    Obostrzeniami nie należy się przejmować. Sąd orzekł już dawno, że bez wprowadzenia stanu wyjątkowego wszelkie obostrzenia są nieumocowane prawnie czyli nielegalne. Koniec kropka. Kiedyś w galerii podeszło do mnie dwóch policjantów z pytaniem dlaczego nie mam maseczki. Jedna odpowiedź jaką uzyskali to, że nie mam, bo nie mam, i mieć nie zamierzam. Oczywiście panowie w mundurach natychmiast przystąpili do wypisywania mandatu w kwocie najpierw 50 zł, a gdy się dowiedzieli, że żadnego mandatu nie przyjmuję, to zredukowali ową kwotę do zaledwie 20 zł. Jak łatwo się domyślić ten mandat także nie został przeze mnie przyjęty. "W takim razie skierujemy sprawę do sądu" - postraszył jeden z nich. To znaczy jemu się wydawało, że mnie straszył. Jeszcze argumentował, że za 20 zł nie opłaca mi się ciągać po sądach. A ja na to, że żadnego sądu nie będzie, bo sąd nawet nie będzie rozpatrywał tej sprawy tylko od razu umorzy postępowanie. Panowie policjanci jeszcze przez dłuższą chwilę próbowali mnie przekonywać, doradzać i nagabywać do przyjęcia mandatu ale spotykali się z konsekwentną odmową z mojej strony. W końcu dali za wygraną i mandat wypisali. Okej. Kilka dni później przyszedł na mój adres list polecony z policji by stawić się na przesłuchanie celem złożenia wyjaśnień dlaczego nie chcę przyjąć mandatu. Dziwne. Od kiedy to obywatel ma obowiązek tłumaczenia się czemu nie zgadza się z nałożoną karą? Nie przyjmuję mandatu, bo mam taki kaprys i już. Na komisariacie znowu próbowano wywierać na mnie naciski, by przyjąć mandat, dawali mi ostatnią szansę, a ja znowu - NIE, NIE i jeszcze raz NIE. Panowie w mundurach mieli nietęgie miny. Ale rzeczywiście wysłali papiery do sądu. Wiem, bo 3 albo 4 miesiące później przyszło do mnie pismo z sądu z decyzją o... umorzeniu sprawy. I tyle. Efekt tego jest taki, że panowie z mundurkach napisali się niepotrzebnie, zmarnowali kilka arkuszy papieru na który to papier trzeba było ściąć drzewo, zmarnowali publiczne pieniądze na listy polecone, i nic nie zyskali. Kompletnie nic. Płaci się takiemu funkcjonariuszowi na pilnowanie porządku, za łapanie złodziei i bandytów, a on poluje na zwykłych obywateli i próbuje im wciskać mandaty o których przecież wie, że są nielegalne, bo decyzje z sądu trafiają także do policji więc trudno udawać, że policjanci są nieświadomi. No chyba, że jest jak dawniej - jeden "cyta", drugi "pise".
×