Witam.
Piszę tutaj bo w sumie nie wiem gdzie mogła bym się jeszcze zwrócić, a może jest tu ktoś kto miał podobnie i dał sobie z tym radę.
Mam 27 lat i mieszkam w małej wsi. Opiekuje się dwojgiem chorych rodziców, chciała bym zasiedzieć nieruchomość w której mieszkam całe życie, jednak prawnicy odradzają mi wszczęcie postepowania powołując się na przegranie sprawy.
Sprawa wygląda tak. Mieszkamy w domu który prawnie należy do mojej ciotki. Rodzina jest skłócona przez co nie idzie się dogadać względem prawa własności. Nie płacę za ten dom podatków, gdyż w gminie nie chciano przyjąć mi opłaty z racji iż nie jestem właścicielką.
Rodzice kiedyś próbowali już zasiedzieć tą nieruchomość, jednak sąd wydał postanowienie o lokalu zastępczym ( ciotka miała kupić rodzicom ), do tego nigdy nie doszło. Oboje są schorowani , sama nie daje rady zająć się sypiącym się domem.
Stąd moje pytanie, czy w ogóle warto się za to brać ? A jeśli tak czy rzeczywiście jest tak źle i nie mam żadnych szans na zasiedzenie ? Ktoś miał podobnie ?
Pomocy