Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Linkerka128

Zarejestrowani
  • Zawartość

    3
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Linkerka128

  1. Witam. Piszę tutaj bo w sumie nie wiem gdzie mogła bym się jeszcze zwrócić, a może jest tu ktoś kto miał podobnie i dał sobie z tym radę. Mam 27 lat i mieszkam w małej wsi. Opiekuje się dwojgiem chorych rodziców, chciała bym zasiedzieć nieruchomość w której mieszkam całe życie, jednak prawnicy odradzają mi wszczęcie postepowania powołując się na przegranie sprawy. Sprawa wygląda tak. Mieszkamy w domu który prawnie należy do mojej ciotki. Rodzina jest skłócona przez co nie idzie się dogadać względem prawa własności. Nie płacę za ten dom podatków, gdyż w gminie nie chciano przyjąć mi opłaty z racji iż nie jestem właścicielką. Rodzice kiedyś próbowali już zasiedzieć tą nieruchomość, jednak sąd wydał postanowienie o lokalu zastępczym ( ciotka miała kupić rodzicom ), do tego nigdy nie doszło. Oboje są schorowani , sama nie daje rady zająć się sypiącym się domem. Stąd moje pytanie, czy w ogóle warto się za to brać ? A jeśli tak czy rzeczywiście jest tak źle i nie mam żadnych szans na zasiedzenie ? Ktoś miał podobnie ? Pomocy
  2. Ciężka sprawa, tutaj niestety w grę wchodzi nienawisc do taty ponieważ ożenił się z mamą ( nie była z bogatego domu i była wykształcona co w rodzinie ojca "typowo robotniczej" było nie do zaakceptowania ). Więc raczej nici z dogadania, no nic, spytać rzecz ludzka. Dzięki za dobre słowa, przynajmniej od Ciebie coś ludzkiego, bo osobę powyzej nieco poniosło. Nie mialam wielkich nadziei co do zasiedzenia bo już próbowałam u prawników, no ale wiesz jak to jest, nadzieja umiera ostatnia. Dużo szczęścia i dobrych ludzi wokół życzę
  3. Mój tata wyłożył pieniądze na budowe, sam, jego rodzice mieli tylko formalnie dopełnić obowiązku którego nie zrobili bo nienawidzili mojej mamy, jeśli nie znasz całej historii to zamknij ten głupi pysk padalcu.
×