Jestem od 2,5 lat pescowegetarianką (jem ryby, nie jem innych mięs), do tej pory, przez te dwa lata nie czułam takiej wewnętrznej „potrzeby” żeby zjeść mięso, wystarczały mi w 100% zamienniki.
Od jakiś dwóch tygodni jednak zaczęłam czuć dziwną ochotę, żeby to mięso zjeść, czy może to być jakiś sygnał organizmu mówiący o niedoborach? Rozpatrywać tę opcję czy po prostu, po ludzku mam ochotę zjeść mięso i tyle?
Dodam może w razie czego, że nie zamierzam rezygnować z wegetarianizmu