Witam wszystkie dziewczyny i kobiety. Wszystko zaczęło się rok temu a dokładnie 1.5 miesiąca po cytologii (Grupa 1) a 8 dni po szczepionce przeciw COVID. W połowie cyklu (cykl 25-27) zaczęły się pojawiać plamienia, lekarz ogólny zrobił badania, tarczyca wszystko było w normie. I tak miałam dwa cykle, później minęło. We wrześniu znowu sytuacja się powtórzyła i znowu dwa cykle i koniec, ale zaczęłam czytać i może to może być plamienie okołowulacyjne. Do gin dostać się u nas to jakiś koszmar (dodzwonić się nie można do przychodni a osobiście nie można tak było 2021 - tylko umówione wizyty osobiście).Po nowym roku zaś powtórka, a że zbliżał się corocznej wizyty u gin to zadzwoniłam na początku styczniu żeby się umówić wcześniej i dowiedziałam się, że moja lekarka już nie przyjmuje w tej przychodni . Obdzwoniłam wszystkie przychodnie i znalazłam moją Panią gin, ale termin maj. Plamienia trwają kilka godzin i nie potrzebne mi podpaski czy wkładki - bieliznę mam czystą. Nadmienię, że od ponad dwóch lat żyję w ciągłym stresie (związane jest to z sytuacją rodzinną) mam również różnego rodzaju stany depresyjne i przez miesiąc byłam na psychotropach. Czytam różne fora i chyba nie jestem sama, ale nic świeżego już nie ma stare tematy. Czy u was też takie sytuacje się zdarzają? Boję się i zaczynam popadać w stany depresyjne.