-
Zawartość
18 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
7 NeutralOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
Cześć kobietki U mnie już lepiej, po weekendzie w jurze krakowsko-częstochowskiej, co się zepsuło to się naprawiło. 28 km zaliczone, niestety waga w górę zamiast w dół bo jak zmęczę to jestem ciągle głodna. Także z tą aktywnością to różnie bywa. Do dziś wyciągam nogi z tyłka. Weny na gotowanie ni ma. przytulam
-
1 2 3 - tak jak pisała Damrade że jej wskoczył poprzedni post, a ja to już czasem sobie nie dowierzam czy to może mnie się przyśniło. Wczoraj ciężki dzień, a dziś jakaś chandra mnie ogarnęła, wewnętrzny smutek. Nawet mnie długi weekend nie cieszy, zawsze to aż podskakuję że gdzieś wyjadę. Nie wiem. Może czekolada pomoże.
-
mam dejavu czy cos takiego
-
Cześć kobietki U mnie dziś motywacja zerowa. Waga w górę. Znowu burza w nocy. Nie wyspałam się. Może po kawie coś się zmieni. Odgruzowywanie orbitreka prawie się udało tzn znalazło się dla niego miejsce, po posprzątaniu pokoju. Tylko na jazdę zabrakło chęci i siły. Może w pracy poćwiczę z Olą Żelazo na stojąco. Czy motywacja i żeby się chciało to to samo?
-
Moja wariatka wreszcie szczęśliwa, za te burze nagotowałam im żarcia które uwielbiają ( bo na co dzień chrupki) nażarła się i wreszcie uspokoiła. Wnusio wczoraj pojechał do domu po 3 dniach i armagedon w jego wykonaniu też się skończył, zrobiło się cicho i pusto. Jeszcze nie wiem czy to dobrze czy źle? Jakoś za nic nie mogę się zmobilizować do ćwiczenia i wczoraj cały czas miałam ochotę jeść. A nogi same się "nie wysmuklą" co tu robić. Jak ze sobą rozmawiać, żeby dotarło. ,,Marzenie spisane z datą, staje się celem. Cel podzielony na etapy, staje się planem. Plan poparty działaniem staje się rzeczywistością." Przeanalizuję, zweryfikuję marzenie, spiszę, zaplanuję i się uda??? Zapisać to muszę chyba czerwoną farba na ścianie. Podzielić na etapy, no powiedzmy tygodniowe. Plan będzie taki, że zacznę od odgruzowania orbitreka i zrobienia miejsca na ćwiczenia. Co potem?? Plan tygodniowy: 10 min na orbitreku, 15 min ćwiczeń (calanetics), 4 rundki po schodach w górę i w dół. Działanie: wcielam plan w życie. Strasznie to chaotyczne. Słowo klucz: ZACZNIJ
-
Ja też dziś nie do życia, znowu była burza i moje psisko dyszało mi pół nocy nad głową, a drugie psisko (chłopak) łaziło i martwiło się o pierwsze psisko o co też jej chodzi. Dom wariatów. Idę po kawę. Damrade - dobrze żeby ci przeszło po tych lekach, bo to badanie przepływów to dość nieprzyjemne badanie.
-
Cześć dziewczyny. U mnie od niedzieli siedzi wnusio więc się nachodziłam jak głupia, dzięki temu również brak czasu na opychanie się, wiec kolejne 0,6 kg w dół. Damrade - dzięki za te mądrości o IF ja jestem już przekonana, staram się stosować, choć w dni kiedy nie pracuje jest trudno, ale tak czy siak ograniczam jedzenie. Do tej pory byłam dla siebie zbyt pobłażliwa, mój wygląd w lustrze mi nie przeszkadzał, bo przecież jestem stara i komu się mam podobać. Jednak coraz większa piłka pod biustem zaczęła mi przeszkadzać, nie mówiąc o coraz grubszych udach i kolanach. Tak więc mojemu odbiciu w lustrze odważyłam się wreszcie powiedzieć, że nie jest idealne. Nie to żebym się znielubiła czy coś, ale postanowiliśmy wziąć się za siebie. Szczególnie, że kolejne wnusio w drodze i możemy nie dać rady. Także do boju kobitki, wspierajmy się, podnośmy się na duchu, wybaczajmy sobie małe odstępstwa od głównej drogi po zdrowie i urodę. Ja mam wrażenie, że sama decyzja, taka oficjalna, o wzięciu się za siebie, spowodowała że mój organizm zaczął współpracować i o dziwo pierwszy raz od 10 lat chudnie zamiast tyć. 1 2 3 - podziwiam za determinację z tymi kaloszami. Musze poprawić systematyczność.
-
Też podejrzewali zespół cieśni nadgarstka, mnie aż ręka puchła. Miałam już skierowanie na operacje tej cieśni i dopiero neurochirurg który omawiał ze mnę operację po wysłuchaniu objawów powiedział że to nie żadna cieśń tylko kręgosłup szyjny. Na zespół cieśni lub jego wykluczenie robi się badanie EMG przewodnictwo nerwowe. A kręgosłup szyjny to rezonans. Mnie wyszło że mam wypukliny w kręgosłupie szyjnym, pomógł laser miejscowo raz na zawsze. Przy cieśni mrowią lub drętwieją kciuk i palec wskazujący a przy kręgosłupie mały palec i serdeczny. To są oczywiście tylko moje doświadczenia. Trzeba iść do lekarza (np. rehabilitacji) ale ich tez trzeba pilnować. Miałam też problem z kręgosłupem piersiowym po prostu w nocy bolał i miałam wrażenie że ściska mnie klatka piersiowa. Tez pomógł laser i inne jakieś prądy, ale nie od razu kilka miesięcy mi dokuczało. Samo to może nie przejść. Ja dziś o dziwo stwierdziłam na wadze ubytek 1,1 kg nie powiem zdziwiłam się. Jak nie jem tak długo to i jeść mi się tak bardzo nie chce potem. Pewnie na razie woda. Trochę powietrza, trochę wody i może jakoś pójdzie. Tylko ta siedząca praca mnie wykańcza.
-
Zwykle jak ręce drętwieją to kręgosłup szyjny. Właśnie od pracy przy komputerze. Może spróbuj zmienić poduszkę. No a niezastąpione są zabiegi, fizjoterapia np.laser. Ja już to przerabiałam.
-
Cześć Dziewczyny. Moja dieta wygląda obiecująco. Zaczynam panować nad godzinami i ilością jedzenia. Co prawda waga stoi w miejscu ale wyraźnie luźniej mi w brzuchu. Czyli powietrze zeszło. Dobre i to. Z aktywnością gorzej, wczoraj lipa. Dziś się totalnie nie wyspałam, bo moja wilczka boi się burzy i uważa że moja głowa i poduszka to najbezpieczniejsze miejsce na Ziemi, więc śpi mi na głowie jak gigantyczny koteczek i jeszcze ją trzeba przytulać i głaskać. Ona wtedy sobie śpi a nawet chrapie a ja NIE. Idę po kawkę.
-
Cześć Dziewczyny. Za mną dość aktywny weekend, sobota wycieczka do Sandomierza, a od wieczora sobotniego do wieczora niedzielnego opieka nad wnusiem (11 m-cy), który uczy się chodzić. Czyli aktywność fizyczna zaliczona. Jedyny grzech to wino w piątek wieczorem, ale z sałatką, a nie jeszcze wczoraj lody.. Zapomniałam się dziś zważyć, trudno. U mnie "pozycja plażowa" to chusta, która połowę mnie zakrywa, znaczy dolną połowę. Nie wiem czy wiecie co to jest lipodemia? To taka choroba, przy której dolna część ciała zwykle nogi wyglądają jak breja ugniecionego ciasta. Ja nie wiem czy mam tę chorobę bo to trudno zdiagnozować, ale moje nogi tak trochę wyglądają jak przerośnięty celulit, tak więc nieapetycznie, to po co mam ludziom na plaży "psuć widoki" a sobie humor ewentualnym niechcący usłyszanym komentarzem. Wrócę jeszcze do tego postu przerywanego. Ja przez większość życia nie jadłam śniadań, pierwszy posiłek około 12 właśnie i tak do 20 jadłam. Wtedy wszyscy trąbili, że to źle. Jak się po dekadach przerzuciłam na śniadanie poranne około 8 i tak przyzwyczaiłam, że odzwyczaić się trudno, to teraz mówią że to post przerywany i dobry dla zdrowia. I faktycznie wcześniej byłam szczuplejsza, nie przysypiałam rano w pracy, więcej mi się chciało. Tylko czy to była zasługa postu przerywanego czy mniejszej ilości lat Trudno powiedzieć, ale przestawić się teraz do niejedzenia do 12 też trudno. Będę jednak próbować bo jakoś czuję, że warto spróbować. Życzę Wam miłego dzionka mimo pogody.
-
No ja na ślub córki też takie gacie na ramiączka kupiłam i założyłam oczywiście, chociaż to było prawie niewykonalne, górą zakładałam bo dołem ni cholery. No ale jak zdejmowałam to myślałam że już na zawsze zostanę ze skrzyżowanymi wyciągniętymi do góry rękami związanymi gaciami. Damradę Czytałam o tym poście przerywanym, jednak tzw "ujemny bilans kaloryczny trzeba zachować. Spróbuję. Za jakiś czas jak, wytrwam to, będę wiedziała co jeść i ile. Na pewno zawalczy to z moją insulinoopornością. Właśnie czekam na "okno żywieniowe" posiłek gotowy, głodna fizycznie nie jestem, ale w głowie to już inna bajka - zjadłabym wszystko. Fifty może spróbujesz spaceru z kijkami.
-
Cześć dziewczyny. Mnie wczoraj odwiedziła córcia z wnusiem więc nie miałam czasu Was odwiedzić. Wreszcie się zważyłam, przez około rok (rok temu miała operacje ginekologiczną) przybyło mi jakieś 4 kilo i dotarłam prawie do setki, ale ta magiczna liczba jeszcze nie została przekroczona . Trudno powiedzieć czy się załamałam, czy wręcz przeciwnie dostałam skrzydeł. Koniec biadolenia i pocieszania się bierzemy się za siebie. Jeśli chodzi o wydatki na jedzenie to ja wydaję stanowczo za dużo nie tylko na siebie oczywiście, ale często kupuję oczami albo na wszelki wypadek. Muszę się więc nauczyć, że to co gotuję dla chłopa nie jest dla mnie (zmiana nawyków w jego przypadku nie jest możliwa, próbowałam 100 razy), a dla siebie będę robiła pudełeczka z określoną kalorycznością. Zakupy dla mnie tylko do zaplanowanych pudełeczek. Taki mam plan. A i będę jadła od 11 do 19. No i aktywność, na "you tube" taka pani Ola Żelazo prezentuje różne krótkie filmiki z ćwiczeniami np. dla seniorów, albo otyłych, albo na stojąco, czasem ćwiczę tylko mało się przykładam z jej 20 minut mnie wychodzi 7. Będę się przykładać, albo przeproszę się orbitrekiem bo stoi i się kurzy. Nie ukrywam, że bardzo liczę na Wasze wsparcie. To tak w TEORII. Od dziś zaczynam PRAKTYKĘ. Śpieszę układać plan na dziś. Mam czas do 11. Żeby chudnąć trzeba pochłaniać mniej kalorii niż się potrzebuje, ja podobno potrzebuję 1993 kcal to muszę ograniczyć do 1500 kcal. Miłego dzionka dziewczynki. Fifty trzymam kciuki za wytrwałość.
-
Podobno 15 minut ale codziennie to wcale nie taki zły początek. Jutro rano się odważnie zważę żebym wiedziała od czego te kilogramy odejmować
-
Z trzymaniem się konkretnej diety u mnie krucho, nie jestem konsekwentna i szybko rezygnuję. Kiedyś stosowałam taką dietę 17-to dniową i to była jedyna dieta na której schudłam ale potem jojo. To może zacznę od tego przerywanego postu ( jem 8 godzin), wykluczenia największych grzechów ( węglowodany proste, cukier, zbyt duże porcje), i 30 minut ćwiczeń dziennie. No i zważenia się bo ostatnio unikam wagi jak ognia. Może meldowanie co i jak mi idzie zmobilizuje mnie jakoś.