Witam
Mój narzeczony jest Polakiem ale greckiego pochodzenia, co prawda urodził i wychował się w Polsce, ale jego dziadkowie pochodzili z Grecji. Jako, że w jego domu rodzinnym dosyć często używano języka greckiego to on całkiem dobrze go zna, aczkolwiek nie perfekcyjnie, raczej próbuje sobie sam wiele rzeczy przypominać i nauczyć się, czasami coś tam obejrzy, przeczyta jakąś książkę itp. itd. No i teraz naszej córce która ma niecałe 2 latka próbuje już od dłuższego czasu mówić do niej właśnie w języku greckim, a to czyta jej bajki w tym języku, a to mówi do niej też w tym języku, a to czasami próbują coś oglądać dla dzieci w tym języku. Nie wiem jak dla was, ale dla mnie osobiście jest to mega dziwne, jakby nie patrzeć jest to język kompletnie do niczego nieprzydatny w życiu i niepotrzebny, ani nie popisze się znajomością tego języka w szkole, bo jakby nie patrzeć w szkole to tylko angielski, niemiecki, czasami francuski, hiszpański i to wszystko, ani też w swoim CV ta umiejętność nic jej nie da, no bo co jej to może dać ? Do pracy pojedzie do Grecji ? Tam pracy właśnie za bardzo nie ma, jedyne do czego wykorzystać to można to pojechać tam na wakacje i coś zamówić w restauracji, co zresztą można bez problemu zrobić i w języku angielskim. Jak wy na to byście patrzyły ? Czy miałybyście coś przeciwko nauce bezsensownego języka dla dziecka ?