Ojciec mojej mamy miał nieleczoną depresję, zaczęło się od pierdoły kłótni z sasiadem, później sąsiad odwalił numer (wrzucił martwego szczura do studni), straszył dziadka, opieka w tych latach na wsi była jaka była, aż któregoś wieczoru dziadek poszedł oporządzać i nie wrócił, po jakimś czasie znalazła go moja babcia.