TakasobieJa
Zarejestrowani-
Zawartość
13 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
0 NeutralOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
Potrzebowałam czasu dużo rozmyślałam..ale usłyszałam już takie słowa po których nikt nie chciałbyś tkwić w tym dalej..jest mi ciężko ale wierzę że dam radę
-
Troszkę mnie nie było..potrzebowałam czasu na podjęcie decyzji..i wybrałam odeszłam...o dziwo czuje się z tym bardzo dobrze poczułam żal pustkę ale to było dobre rozwiązanie dziękuję wam za wsparcie miłe i te mniej mile ale potrzebne słowa
-
Nie chce...ale chyba tak jak Piszesz..też się boje ze będę sama wiem wiem to głupie..ale nie chce tak już..i tak ciągle z wszystkim jestem sama..dziś usłyszałam że skoro tak "narzekam"to widocznie go nie akceptuje.. tego że taki jest..ale jak mam akceptować to że czuje się jak..w sumie już sama nie wiem jak co:( chciałabym byc szczęśliwa ale nie jestem kiedyś był inny..wiem że ludzie się zmieniają..ja pod wpływem jego też się zmieniłam nie jestem już taka wesoła roześmiana kobieta jak kilka lat temu:( męczy Mnie to..to że muszę wstawać budzić się sama jeść sama wszystko sama...głupie to bo jestem dojrzałą osoba..a nie potrafię sobie z tym poradzic'(
-
Ehh..przykro mi że musiałaś podjąć taką decyzję ale skoro była najlepszym wyborem..ja też myślę o odejściu bo nie daje rady..najgorsze jest to że mówiącu o swoich problemach on mówi aha no i zaczyna gadać znów tylko o sobie..latam załatwiam mu różne rzeczy..bo chce chce pomóc taka jestem za dobra chyba a w zamian nie dostaje nic-(
-
Jestem takiego samego Dania co Ty... wiadomo że razem lepiej.. lżej.. narazie w głowie mam taki mętlik:(boje się że już jestem jakąś ofiarą po prostu bo on ciągle mówię kocham itd..czuje się omotana chyba dlatego że za duzo szans już dawałam i tyle razy słyszałam że w końcu coś się zmieni i nic:( ale już naprawdę jestem u kresu wytrzymałości do tego doszły problemy zdrowotne które wcale się dla Niego nie liczą..za to jak Jemu jest coś poważniejszego człowiek musi stawać na rzęsach żeby pomóc:-(
-
Na magiczny cud nie liczę..ale dzięki tych odpowiedzą zaczynam rozumieć..że mnie chyba ładnie sobie okręcił wokoło paluszka..za dużo razy już płakałam a i tak ciągle jestem sama..bo go nie ma..nie ma dla Mnie czasu,i ciągle mówi tylko o Sobie swoich problemach i o tym jak jemu źle bo przytył 2 kg..szkoda słów chyba głupia jestem że to wytrzymuje
-
Może i tak jest że szukam winy we własnej osobie..zawsze jestem lojalna i szczera we wszystkim..może jestem za dobra..nie wiem..tylko co teraz mam tak po prostu zrezygnować po tylu latach..chciałabym być po prostu szczęśliwa.. wyjść za mąż może urodzić dziecko..kurcze dlaczego faceci są tak nie konkretni..nie dojrzali..
-
Niby mówi że chciałby..ale co takie gadanie jak zero jakiego kolwiek ruchu..ktoś pisał że jestem na skinienie nie jestem... A co do seksu to już nawet nie pamiętam kiedy to było.. niby twierdzi że chciałby rodzinę ale ile ja mam czekać na cokolwiek..już brak na to mi siły
-
Widzę że się zmieniło..jasne że widzę..ale ma też problemy zdrowotne może to jest tym spowodowane..stał się bardziej nerwowy..i zmieniło się dużo między nami w łóżku..i tłumaczy to tym że on ma problem..problem minął i już nie wiem o co chodzi on nic nie mówi..nie chce..
-
Nie mówię o tym 24/h..więc raczej nachalna nie jestem i cierpliwie czekam a rozmowy o przyszłości są raczej normalne..prawda? A gdyby tak bardzo nie chciał sam by odszedł więc tego nie rozumiem
-
Zdesperowana nie...po prostu kocham i dlatego ciągle się staram tylko jestem już u granicy sił..bo sama nic nie zdziałam..jedna osoba związku nie uratuje.. ale czy z mojej strony rozmowy o wspólnym życiu mieszkaniu rodzinie to nachalność?bo ja już sama nie wiem czy to nachalność mojej strony skoro ciągle do tego dąże i pytam..
-
A no dziwny..nie rozumiem tego bo nic źle nie robię..praca dom i on..jeśli ma dla Mnie czas chociaż nawet jeśli o coś go poproszę to on nie,nie mam siły,nie chce mi się bo on musi odpocząć..ciągle jakby on był najważniejszy..ale co to za związek bez bliskości..wspólnych dni nocy poranków nie wiem nie rozumiem tego:-( ale ciągle słyszę jak Ci się nie podoba to sobie znajdź innego..takiego co bd chciał i odrazu z tobą zamieszka itd..i to podejście faceta 36 letniego:(
-
Hey dziewczyny..może Wy mnie Oświęcicie..jestem w związku 5 lat..z facetem który ma teraz 36 ja 32 Nie mieszkamy razem bo on twierdzi że na wspólne mieszkanie trzeba uzbierać pieniądze ..albo że jak o tym mówię to naciskam..mieszkamy od siebie dosłownie 5 minut widzimy się raz na dwa tygodnie jak on ma wolny weekend..czasem w tygodniu jak się oczywiście uda..ja już nie wiem czy mam dalej czekać i co robić..On pracuje chodzi na siłownię dostał bzika na punkcie jedzenia jakieś głupie fazy że boi się utyć..już po 5 latach mam dość słuchania ciągle że tylko on i on..a ja głupia latam staram się znoszę jego głupie zachowanie..a on ma pretensje ciągle że ja mówię o mieszkaniu razem wspólnym życiu rodzinie dziecku ehh sama nie wiem co robić