Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Joannam11

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Joannam11

  1. Witam serdecznie. Otóż od kilku lat cierpię na nerwice natręctw nie tylko takie kompulsje jak sprawdzanie gazu, drzwi itd Ale też od paru lat dręczą mnie natrętne myśli. Od lęku przed zwykłymi rzeczami typu np. ledwie ktoś bliski wyjdzie z domu to już natretne myśli że zaraz coś się mu stanie do wmawiania już, że coś zrobiłam co nie miało miejsca. Analizowanie różnych sytaucji z przeszłości kompletnie bez celu. Próbowałam z tym walczyć jednak na marne. Od niedawna dręczy mnie pewna sytuacja z przeszłości. A nerwica natręctw sprawia, że czuję się jeszcze gorzej. Otóż od kilku lat mam chlopaka. Jesteśmy w szczęśliwym związku. Ale jednak najbardziej dręczy mnie coś innego. Otóż od zawsze miałam zwyczaje, że z koleżankami czy bliskimi kolegami cmokam się buziakiem w policzek na powitanie czy pożegnanie. Mam już takie nauczenie od czasów średniej szkoły. A nawet i przed. Pewnego razu wydarzyła się pewna sytuacja. Byłam z koleżankami i kolegami na spotkaniu. W pewnym momencie jedna z koleżanek chciała, żebym z nią poszła w jedno miejsce i odłączyła się z nią od grupy. Wiadomo każda z nas pokolei z każdym żegnała się tym buziakiem w policzek, ale akurat Ci dwaj koledzy co tam byli nie żegnali się w taki sposób z nami(nie byli tego nauczeni) ja gdy już pożegnałam każdą z koleżanek podeszłam też do kolegów i przez pomyłkę, odruchowo z przyzwyczajenia pożegnałam w taki sposób kolegę(który nie był tego zwyczaju nauczony). Wyszło niezręcznie bo kolega nie był gotowy na to, że podejdę i z nienacka się tak z nim pożegnam jak z koleżankami. Mimo, że najadłam się trochę wstydu uścisneliśmy sobie dłoń na pożegnanie i temat się urwał. Po prostu zwykły przypadek i tyle. Po tym wszystkim kolega normalnie ze mną rozmawiał i wszystko było w porządku. Nie miał prawa sobie nic pomyśleć o tym więcej gdyż łączyły nasz realcje czysto koleżeńskie i zresztą widzial że prędzej tak żegnałam koleżanki. Nie ukrywam, że mimo iż nic się nie stało wciąż jak przypomnę sobie o tym doskwiera mi wstyd. Mimo, że po tym wszystkim było dobrze. To dziś po tak długim czasie gdy nerwica natręctw przypomni mi o tej gafie doskwiera mi wstyd nawet gorszy niż wtedy. Czego nie rozumiem kompletnie. Mało tego, natretne myśli wpierają mi, że skoro zrobiłam coś odruchowo to pewnie trafilam koledze bardziej w usta bądź całkiem w usta a teraz się tego wypieram. Żadne przekonania, że wiem jak było, jak poszłam nawet z koleżanką mówiłam do niej że ale głupio wyszło itd na co ona nie kazała mi się tym przejmować bo stało się owszem ale nic złego nie zrobiłam i się zdarza i pamietam ze mowilam do niej o tym policzku i całej gafie. Czasami się takie głupie sytuację zdarzają. Też się wtedy nie przejmowałam. Dopóki na zachorowałam na nerwice natręctw i nie przyszły natretne myśli do głowy. Przeżywam to bardzo mocno. Bo jestem kilka lat z chłopakiem któremu od zawsze byłam i jestem wierna. On myślę że tak samo. Spędzamy ze sobą bardzo wiele czasu niemal , że codziennie Mimo, że jeszcze nie zamieszkaliśmy razem. Więc myśl o tym co nerwica wymyśla, że ta moja popełniona gafa wtedy na spotkaniu wyglądała całkiem inaczej sprawia, że szaleje już z tego wszystkiego. Tlumacze, że pamiętam jak było. Ale to nic nie daje. Po prostu choroba wie lepiej i koniec. Dotąd nie miałam z tym żadnego problemu. Kto chciał przywitałam się tak z nim i nigdy nie analizowałam takich rzeczy. Zawsze uważałam to swego rodzaju tradycje. Ale od kiedy odruchowo zrobiłam taką gafę co wtedy , to mam obawy już z kim kolwiek się tak witać czy żegnać bo wszędzie widzę problem. Najgorsze jest to, że natretne myśli wpierają mi, że nawet jeśli ja odruchowo chciałam się pożegnać buziakiem w policzek wlasnie, to kolega nieświadomy tego ruchu z mojej strony nie przygotował się na to i przypadkowo mogło wyjść inaczej, a teraz choroba wpierają mi że próbuje to wyprzeć ze świadomości i kłamie samą siebie że to był tylko policzek. Z taką gafą mogłabym się pogodzić. Bo trudno zdarza się, że czasami człowiek odruchowo nie wie co robi, pomyli się w różnych sytuacjach, nie wie jak się zachować czy pożegnać się tak czy tak i wyjdzie nieporozumienie. Ale myśli natrętne które mi doskwierają sprawiają, że popadam w paranoje. Nie wiem co mam dalej robić. Probowalam porozmawiać o tym z moim chłopkiem, ale nie chce by moje obawy stworzone przez jakąś chorobę stworzyły obawy w jego głowie niepotrzebnie całkowicie. Bardzo proszę o jakieś porady. Nie chcę być oceniania. Być może dla kogoś sam fakt jak można coś zrobić odruchowo jest dziwne. Ale jak widać można i zdarzają się takie przypadki. Bardzo proszę o jakieś porady. Chciałabym by ktoś doradził mi od serca co mam dalej robić. Pozrdrawiam
×