Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Alezeserio???

Zarejestrowani
  • Zawartość

    11
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Alezeserio???

    Pies i obce dzieci

    Ja to znam z dwóch stron. Raz: psów panicznie boi się moja mama (do moich się jakoś przekonała, ale widzę, że młodszy, ten wielki ją stresuje, nie ma opcji, żeby z nim sama została). Nie raz już poszło na noże z właścicielem obcego psa, który do niej podbiegł. Dwa: mój starszy pies, sunia, nie życzy sobie towarzystwa żadnych obcych psów. Więc dym mi uszami leciał, kiedy podbiegał jakiś pies luzem, bo ona warknęła raz i drugi, a potem z kła, jeśli pies nadal był nachalny. I żaden spacer nie był przyjemnością, bo jak napastował ja mniejszy pies, to się bałam o niego, jak większy, to o nią. Stąd zresztą wziął się młody - żeby ludzie nie ryzykowali spotkania swoich psów z nim i sami je pilnowali. No i się udało. Dlatego widzisz, jestem może nawet przeczulona na punkcie podbiegających psów, i tym bardziej nie mogę zrozumieć, jak rodzice mogą tak ryzykować i podpuszczać swoje dzieci, żeby biegły do obcego psa. Ps. Mam też 2 koty przypałętały się takie dwie ledwo żywe bidy i już zostały. Jeżdżą na młodym jak na koniu
  2. Alezeserio???

    Pies i obce dzieci

    Bo małe pieski traktują jak zabawki. Mały pies zazwyczaj nie ma zaspokojonych potrzeb behawioralnych - a przecież instynkty ma jak kazdy inny pies. Jak widzę te biedne yorki w torebkach, to aż się serce kraje, przecież to są psy myśliwskie. Albo beagle na smyczy w mieście- masakra. No i do tego nie są w żaden sposób szkolne i wychowywane, bo co taki mikrus zrobi. A jak się przejedziesz za własnym silnym psem w pozycji na Supermana, czyli jedziesz na brzuchu ze smyczą w wyciągniętej ręce i zębami w trawie, to szybko zaczniesz naukę posłuszeństwa
  3. Alezeserio???

    Pies i obce dzieci

    No zgadza się. Szczególnie te kupy - nie sprzątają głównie właściciele małych psów. Jak widzę, to od razu pytam, czy może pożyczyć woreczek, szkoda, że tak mało ludzi zwraca takim chamom uwagę, może by się coś zmieniło.
  4. Alezeserio???

    Pies i obce dzieci

    Zgadza się, psy mam od wielu lat, już odruchem jest, że myślę za siebie, za psa i za ludzi dookoła. Nie mówię, że właściciele psów są święci, uwierz, nikt tak nie wnerwi jednego psiarza, jak drugi psiarz.
  5. Alezeserio???

    Pies i obce dzieci

    Taaaa... to uwielbiam, teren prywatny, ale i tak wlezę, co mi tam cudza własność. Zgadza się, mój pies został prywatnym ochroniarzem również mojej siostrzenicy ale.to będę musiała ukrócić, bo nie daj losie, jakieś dziecko przywali jej łopatką w piaskownicy, a pies uzna, że jego obowiązkiem jest interweniować. Ale nie odwazylabym się zostawić jej np. przed sklepem pod opieką psa (a spotkałam się z takimi sytuacjami), bo ruszyłby na każdego, kto podszedłby zbyt blisko, a wtedy nie byloby czego zbierać. No, ale od tego jest człowiek, żeby temperować swojego kudłatego przyjaciela.
  6. Alezeserio???

    Pies i obce dzieci

    Unian, masz 100% racji. Tylko mi się to w głowie nie mieści, że ja dbam o bezpieczeństwo własnego psa bez porównania bardziej, niż ludzie o bezpieczeństwo swoich dzieci. I to nie jest jedna czy dwie sytuacje, to jest nagminne. Już mi się zebrało, bo w ciągu wakacji nie było praktycznie dnia bez czegoś takiego. Ja to odbieram właśnie jako przerzucanie opieki i odpowiedzialności na kogoś obcego, a z jakiej racji? No szlag mnie trafia, dlaczego ja mam się zajmować dziećmi śmierdzących leni, którzy doopy nie ruszą, żeby zaopiekować się własną pociechą? Ale może źle odbieram? Może jest inaczej? Nie jestem rodzicem, dlatego zapytałam.
  7. Alezeserio???

    Pies i obce dzieci

    Wiecie, do tego już się przyzwyczaiłam i niestety okazało się, że muszę być zwyczajnie chamska, kiedy jeden z drugim idą z naprzeciwka i przy okazji przejadą mojemu psu brudną łapą po głowie czy grzbiecie. Wtedy nie liczę się że słowami ani decybelami, ale to wobec osób dorosłych. Dorosłym zresztą też nie pozwalam dotykać psa, to nie publiczna zabawka. Chyba, że widzę, że pies kogoś polubił i nie ma nic przeciwko, no to inna sprawa. Chodzi mi o to, że jak można wysyłać dziecko samo do obcego człowieka. Niech on się martwi i opiekuje, tak??? Nie ma mowy, żebym pozwoliła podejść do psa dziecku bez opiekuna. I tylko szkoda mi tego dzieciaka, którego rodzic napuścił, a tu rozczarowanie.
  8. Alezeserio???

    Pies i obce dzieci

    Ech, to jest temat rzeka... I skrajna nieodpowiedzialność
  9. Alezeserio???

    Pies i obce dzieci

    Julia, pies nie należy do rasy agresywnej, tylko obronnej, to nie jest tożsame. Wymagania dotyczące kagańca też są trochę inne. Natomiast uwierz, że jestem odpowiedzialna, mówiąc o polach nie miałam na myśli, że pies biega 100 metrów ode mnie, on jest zawsze w pobliżu. Zresztą, sygnalizuje, kiedy ktoś się zbliża i wtedy biorę go na smyczy, żeby tego kogoś nie stresować.
  10. Alezeserio???

    Pies i obce dzieci

    No nie, tak nie chcę, ja akurat lubię dzieci, dopóki nie wchodzą mi na głowę. Ale nie chcę i nie będę brać odpowiedzialności za cudze dzieci, bez względu na to, jak bardzo ktoś będzie chciał mi ją wcisnąć. Ale przykro mi patrzeć na rozczarowaną, często nieszczęśliwą minę malucha, który nic nie jest winien. Nie jestem tylko w stanie pojąć, co ma we łbie taki rodzic???
  11. Jest coś, czego nie mogę zrozumieć. Nie mam dzieci, mam psa. Pies jest duży, ponad 60 kg. Zawsze na smyczy (chyba, że jesteśmy na odludziu, gdzieś na polach), bo rozumiem, że ktoś może się bać albo po prostu nie mieć ochoty na kontakt. Rozumiem też, że taki pies może zrobić poważną krzywdę, nawet przypadkiem, niechcący, tym bardziej, że to rasa obronna. I JA to rozumiem. Powiedzcie mi proszę, co mają w głowie rodzice wysyłający swoje dzieci do niego "idź, pogłaskać pieska"? Dzieciak biegnie, a oni siedzą kilkanaście, kilkadziesiąt metrów dalej, doopy nie ruszą. A mnie krew zalewa. Po pierwsze przerzucanie na mnie opieki i odpowiedzialności za bezpieczeństwo kompletnie obcego dziecka, bo szanowni rodzice tyłka nie podniosą. Czy oni się nie boją, że ja mogę być jakaś nienormalna, a pies agresywny? Zupełnie na luzie powierzają zdrowie i życie własnego dziecka osobie, która tylko przechodzi obok, a przecież psa też nie znają, może być potencjalnym zagrożeniem. Po drugie, jest mi przykro, kiedy odmawiam dziecku - nie będę brała za nie odpowiedzialności. I nie, pies nie jest absolutnie agresywny w stosunku do dzieci, ale jest ogromny i silny. Kiedy był jeszcze szczeniakiem, ale już wyrośniętym nieco, głaskała go taka mała dziewczynka, nie wiem, ze 3 lata. Obok przechodziła babka z psem, który rzucił się do mojego - mój szarpnął głową, żeby zobaczyć o co kaman, trafił dziecko w szczękę, dzieciak rozbił sobie usta o własne zęby, myślałam, że zawału dostanę. Od tego czasu nie ma mowy o głaskaniu wielkiego niedźwiedzia, chyba, że bardzo chcę sprawić jakiemuś dziecku przyjemność. Ale powtórzę pytanie, bo się rozpisalam, co mają w głowie rodzice wysyłając własne dziecko samopas do obcej osoby i ogromnego psa??? Nie boją się o bezpieczeństwo potomka?
×