Cześć,
Poprzednie moje pytania może jest podobne ale co tam .
Nadal szukam pracy w tej dziurze w której zamieszkałam u chłopaka. Nigdzie mnie nie chcą przyjąć mimo, że mam kwalifikacje . Chłopak ma prace stałą i dobrze płatną, gdzie po 25 l idzie na emeryturę . Niedawno rozmawiałam z kuzynem i istnieje możliwość wyjazdu do niego , załatwi mi prace, lokum i będę zarabiać w euro. Myślałam ze partner się zgodzi , bo będę dużo zarabiać na przyszłość, na ślub. (Sam nie chce płacić za wesele, a ja nie mam.) a poza tym nie tak daleko bo 400 km od domu i będę bezpieczna. Ale partner mówi kategoryczne nie. Tu gdzie mieszkam jest nudno. Ja jestem przyzwyczajona do hałasu, chaosu, ludzi. A tu jest taki spokój. Poza tym chyba już od tego szukania i siedzenia mam początki depresji albo po prostu doła. Partnera do wszystkiego muszę angażować i motywować, a sama nie mam tego znikąd. Czuję się jak facet. Chce mieć kontakt z ludźmi, poprawić swoje zdolności interpersonalne, chcę żyć. A jak wygląda normalny dzień? On wraca z pracy zjemy i idzie włączyć kompa. Ja robię swoje rzeczy , motywuje go do ćwiczeń ale nie bo gra. Kiedyś sama zaczynałam sprzątać jego szopy i strych ale teraz uświadomiłam sobie, że po co. Co zrobilibyście na moim miejscu.