Pulpecja
Zarejestrowani-
Zawartość
31 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Mhm i z paczką czipsików zapijanych colą. Na deserek sobie jeszcze pudło lodów zjem... Litości. Martę obserwowałam długo, kupowałam jej książki, ćwiczyłam z nimi i z jej ćwiczeniami na yt. Oprócz tego jogę, długaśne spacery i inne aktywności. Dalej ćwiczę, ale już nie z nią. I tak ona jako doświadczony sportowiec z wykształceniem wie na co może pozwolić sobie ze swoim ciałem. Ja napisałam o moim (podkreślam: moim!) odbiorze jej po zabiegu. Zamiast przekazu: daj ciału odpocząć po zabiegu, bo każdy organizm potrzebuje też odpoczynku, było coś innego. Mi się te relacje nie podobały i przestałam ją obserwować. Jeśli Wam się podobały to ok.
-
Dla mnie czym innym jest praca i jej lubienie, a czym innym to co ona pokazała po zabiegu, gdy nie mogła ćwiczyć, a potem dostała zgodę. Zamiast pokazać, że po zabiegu trzeba organizmowi dać czas to jęczała, że nie może ćwiczyć. Gdy pozwolono jej trochę to już zaczęła cisnąć, a jak dostała pełną zgodę to jakby mogła to by robiła 5 treningów dziennie. Rozumiem stwierdzenie "obsesja na punkcie ćwiczeń", bo też ją tak odbieram. Trening, trening, trening, ah po co odpoczywać zrobię jeszcze jeden trening. Jesteś zmęczony po pracy? Nieważne, zrób trening! Ważne, żeby motywować ludzi do ruszania się, ale ona zaczęła to robić w zły sposób.
-
To widzę, że nie ja jedna. Ba, ja się nigdy nie zapisałam, po którejś wiadomości od "cześć tu Ola, Asia, Magda" się wypisałam to zaczęły przychodzić z innego adresu...
-
Chodziło mi o to przerzucanie z jednych rąk do drugich, z jednego domu do drugiego. Brak stabilizacji, ciągłe zmiany i ciągle znikający na długi czas, któryś z rodziców. Dla mnie ta sytuacja jest smutna, bo dzieci są małe i w sytuacji rozwodu uważam, że trzeba im pokazać, że mimo że tata i mama nie mieszkają już razem to dla nich się nic nie zmieniło. Może mają to super ogarnięte, może dzieci nie z tych co robią akcje "gdzie mama/tata" z płaczem i szukaniem, nie wiem. Po tym co aktualnie pokazuje to dla mnie dzieci są na samym końcu "ten rok jest mój". I to jest dla mnie smutne A i oczywiście nie ma przymusu pokazywania ich na story, miała już dni, gdy wrzucała info, że jest z nimi i nie ma czasu. Ostatnio takiego czegoś nie kojarzę.
-
Też mam taką nadzieję. Ale też ciągle pokazuje jakiś wyjazd i jakoś wątpię, że zabiera ich ze sobą, więc są z tatą, nianią, kimś z jej rodziny. Takie przerzucane, trochę tu, trochę tam, byle nie przeszkadzały. I to dla mnie jest takie smutne.
-
Przeprowadzka droga to wyprzedaje. Swoją drogą stać ich na dom za milion, ale przewóz rzeczy za 7tys - łojeju drogo, a ja bidna jestem, kupujcie rzeczy na vinted...
-
I kolejny wyjazd u budowniczej imperium. Tak jakoś szkoda mi tych jej dzieciaków.