To jest ciekawe. Bo ja byłam pewna, że umrę od wyrzutów sumienia a tu nic, zero. A jak mnie mąż wkurzy to jeszcze się upewniam, że dobrze robię. Ile to ja razy zakładałam seksowną koszulkę nocną, proponowałam spanie nago, wspólny prysznic... On idzie spać a ja wtedy ze łzami w oczach, wypisuje gorące wiadomości do kochanka.
Może to kolejny przejaw mojej hipokryzji, ale uważam, że częściową winę za moje zdrady, ponosi także mąż.