Sunshine12
Zarejestrowani-
Zawartość
63 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Jejku przecież nie chodzi o narzucone prawa czy obowiązki. Nikt nie ma praw z automatu do dziecka w przypadku śmierci rodziców, ale przecież jak ludzie mają normalna rodzinę to wiadomo, że ktoś zaadoptuje te dzieci czy jakkolwiek przysposobi, nie wiem jak to się równie nazywa, ale przecież są sytuacje, że dzieckiem opiekuje się ciocia, czy babcia, bo rodziców nie ma i jest to normalne. Jeśli jest chrzestny i jest w stanie się zająć dzieckiem to jest to jego niepisany obowiązek. Wiadomo, nikt go nie zmusi, dlatego trzeba uważnie dobierać chrzestnych. Ja jestem chrzestna i gdyby coś nie daj Boże stało się rodzicom mojego chrześniaka to bez zastanowienia wzięłabym go pod opiekę, bo czułabym się wtedy odpowiedzialna za niego. Czyli co, w porządku by dla was wariatki było, jakbym go odwiedzała w domu dziecka i uczyła tam pacierza, zamiast się nim zająć i zapewnić mu dom i miłość???
-
Nie bez powodu na chrzestnego bierze się kogoś młodego, żeby jak najdłużej byl z dzieckiem, jakby nie daj Boże rodziców zabraklo, a nie ciotke, która pewnie jest w wieku twoich rodziców albo starsza. Poza tym chrzestny to nie tylko wiara, ale też, a dla mnie tym bardziej, żeby miał fajna relacje z dzieckiem, właśnie na wypadek gdyby rodzicom coś się stało. A co do zmuszania to przecież jak ktoś nie chce to właśnie powie, że ma z tym problem bo nie wierzy i tyle.
-
No ale to co chcesz zrobić w tej sytuacji, w ogóle nie ochrzcić dziecka? O tej niekomfortowej sytuacji mówisz, kiedy chrzestni w ogóle nie są wierzący to może. Ale jak tylko nie praktykuja, a wierzą to pewnie sami mają kościelne śluby, chrzcza dzieci itd. Tacy ludzie nie mają problemu z pójściem do kościoła, po prostu nie chodzą bo im się nie chce. Ja takich przynjamniej znam w większości, oczywiście twoja rodzina może być inna, nie wiem. Poza tym nie wiem czego od chrzestnych oczekujesz. Bo to są raczej takie lepsze ciocie czy wujkowie wyróżniani na urodzinach czy komunii. Przecież to i tak rodzice wychowują dziecko, a chrzestni najwyżej zajmują się od czasu do czasu jak dziadkowie np.
-
No to pewnie jak pisał wyżej, że mąż uznaje dziecko, bo czemu nie, a surogatka zrzeka się praw rodzicielskich i wtedy żona matka adopcyjna może być.
-
Mi się wydaje, że raczej rozwiązują to jako adopcje ze wskazaniem rodziców. Wtedy i matka i ojciec mają prawa do dziecka.
-
A co ma zrobic ksiądz? Bierze jakaś osobę z kościoła, która po chrzcie nie ma już nic wspólnego z tą rodzina i dzieckiem i jest pewnie tylko dla formalności, bo niby jak miałoby być inaczej. To serio lepiej mieć obca osobę, ale wierzaca, która i tak nie będzie uczestniczyła w życiu dziecka, niz wziąć kogoś niepraktykujacego, ale bliskiego? A może właśnie ta bliska osoba niepraktykujaca powróci do wiary jak zostanie chrzestnym, da jej to do myślenia.
-
Nie uznaje, a nie praktykuje to jest różnica. Jeśli jest innej wiary albo ateista to faktycznie, ale jak po prostu nie chodzi co niedzielę do kościoła, a ma wszytkie sakramenty to nie widzę problemu. Poza tym jakby wszyscy mieli takie wymagania to nie wiem jak w dzisiejszych czasach znajdowaliby tych chrzestnych.