Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

agnes777a

Zarejestrowani
  • Zawartość

    5
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Wzruszająca historia, tak niezwiązana z tym tematem. I nie, nie muszą być więzi krwi żeby być rodziną, aczkolwiek nie ulega najmniejszej wątpliwości że z chwilą rozwodu wszystie więzi rodzinne (po za nierozerwalnymi więziami krwi) uległy rozerwaniu tak samo jak w chwili adopcji więzi się wytwarzają.
  2. Po pierwsze wciskanie na siłę mi jej jako rodziny raczej nie sprawi że ją bardziej polubię wręcz przeciwnie. Rozwód oznacza koniec więzi małżeńskiej a co za tym idzie również więzi rodzinnych, jedyny wyjątek to więzi krwi które są nierozerwalne dlatego jej córka jest jak najbardziej moją rodziną, natomiast ona już nie jest, no ale wiadomo papier przyjmie wszystko i widzę że ty wyznajesz tę głupią zasadę że jeżeli jest coś na papierze to też tak musi być w rzeczywistości. Po drugie nieformalny związek to nadal trwający związek, tak samo jak mówimy o naszym psie czy kocie że są nasze po mimo tego że nie ma tego nidzie zapisanego.
  3. Jej córka jak najbardziej to nasza rodzina łączą nas więzi krwi, natomiast ona nie jest naszą rodziną od momentu rozwodu.
  4. Tak córka mojej BYŁEJ bratowej to również córka mojego brata, ale my nie rozmawiamy tutaj o córce mojego brata a o mojej. Z chwilą rozowodu tamta kobieta siłą rzeczy przestała być członkiem naszej rodziny i o ile gdyby po między moją córką a nią były nierozerwalne więzi krwi to jeszcze bym to zrozumiała, problem polega na tym że tamta kobieta była tak naprawdę przyszywaną rodziną, więc co za tym idzie jeżeli nas już nic nie łączy to zwracanie się do niej "ciociu" jest trochę nie na miejscu.
  5. Sprawa jest trochę nietypowa. Chodzi o to że ponad rok temu mój brat rozwiódł się ze swoją żoną, pewnie niektórzy z was teraz zaczynają zastanawiać "a co ma wspólnego z moją córką ?" No i tutaj chciałabym wspomnieć o jednej konkretnej kwestii, mianowicie w chwili rozwodu była żona mojego brata oficjalnie przestała być członkiem naszej rodziny, więc oczywistością jest to że my jej nie traktujemy jako rodzinę, no dla wszystkich jest to jasne i klarowne, no dla wszystkich po za moją córką która nadal zwraca się do tamtej kobiety "ciociu" i pewnie teraz zastanawiacie się jakim cudem one utrzymują kontakt ? No dzieje się tak z dwóch powodów, po pierwsze jej córka chodzi do tej samej klasy co moja, no i dziewczyny są najlepszymi przyjaciółkami, więc siłą rzeczy siebie odwiedzają, no i po drugie ona jest też niestety jej chrzestną, a co za tym idzie składa jej życzenia czy kupuje jej jakieś prezenty na urodziny. I teraz tak, nie chcę tutaj wyjść na jakąś upierdliwą, ale nie chcę też ukrywać że mocno nie podoba mi się fakt że ona bądź co bądź do obcej kobiety mówi ciociu czyli utrzymuje relację rodziną której nie ma.
×