Spotykaliśmy się trzy miesiące, średnio co tydzień-dwa. On w tym czasie szalał, pisał codziennie. Potem straciliśmy możliwość spotkań, a nasze wiadomości zaczęły coraz rzadziej obracać się wokół tematów "nas" a coraz częściej była to rozmowa o pierdołach. Potem coraz rzadszy kontakt, co trzy dni, cztery. Pytałam delikatnie z czego to wynika, powiedział że chyba z braku widzeń i zapewniał że nigdy mnie nie zostawi, po prostu nie zawsze będzie tak "hot" między nami i że to normalne. Później odzywał się jeszcze rzadziej, gdy przerwa wyniosła 10 dni zdenerwowałam się trochę i powiedziałam, że gdyby mu zależało to by pisał. I dałam ultimatum że jeśli nie odezwie się przez dwa tygodnie to zostanie wrzucony w status przyjaciela. Powiedział że to głupie i pochopne, że nie powinnam tak robić, że przecież wszystko jest w porządku. Potraktował mnie ogółem jak głupiutkie dziecko. Następnego dnia napisał co prawda, ale od tamtego dnia minęły już trzy tygodnie i żadnej wiadomości:( gdybym ja napisała, on się normalnie odezwie, ale nie chcę się narzucać, bo kilka razy już inicjowałam kontakt i mówiłam mu jak mi przykro z powodu tego co robi.
Proszę o pomoc, czy on stracił zainteresowanie? Czy to może być coś innego? Jeśli starcił zainteresowanie ze względu na niewidzenie się, to czy odzyska je gdy znów zaczniemy się spotykać w realu? Pisać? Dać mu czas? O co tu chodzi? Jakieś mądre rady dla mnie? Pomóżcie