Czy naprawdę jestem taka zła jak wszyscy mówią?
Moi rodzice rozstali się prawie dwa lata temu, byli razem 26 lat. Maja wspólnie trójkę dzieci, dwoje dorosłych ( 23 i 26) i nastolatka (16).
Ojciec nigdy nie był łatwym człowiekiem, uwielbiał stawiać na swoim. Kłótnie w domu zdarzały się dość często ale zazwyczaj szybko dochodziło do zgody.
Kilka razy w dzieciństwie się zdarzało ze w szale uderzył nas mocniej albo popchnął na ścianę czego skutkiem była rozwalona głowa.
Mama zawsze stawała w naszej obronie, przez co ojciec uważał ze kłóci się z nią przez nas.
Całe życie słyszałam ze przeze mnie nie odzywa się z matka, bo nam nic nie wolno powiedzieć ani zrobić.
Lata leciały, raz było okej a potem znów obwinianie i wrzaski.
Mimo wszystko kochałam ojca. Po 18 urodzinach wyprowadziłam się z domu. Między rodzicami zaczęło się gorzej dziać. Mama miała go dość i podczas jednej z kłótni powiedziała ze nie może na niego patrzeć, w dużym skrócie zamieszkał w moim pokoju a z czasem się wyprowadził. Na koniec rzucił tekstem do mamy ze życzy jej żeby ktoś ja zapłodnił i ja zostawił.
Nigdy nie utrzymywał ze mną i z siostra super kontaktu, raz napisał życzenia na urodziny, odpisałam ze dziękuje i zapytałam co u niego, odpisał ok.
Jednoznacznie zaznaczył ze nie chce rozmawiać.
Brat miał w miarę normalny z nim kontekst.
Punkt kulminacyjny był z święta, brat mówił ze tata słabo stoi z kasa, doszłyśmy z mama do wniosku ze podzielimy się jedzeniem i zrobimy ojcu zakupy.
Kupiłyśmy nawet prezent. Cały czas miałam w głowie ze to moj ojciec, po cichu liczyłam ze się zmieni i zawalczy o rodzine.
W czerwcu tego roku jego matka, moja babcia przyszła do mnie do pracy i od słowa do słowa rzuciła tekstem ze będę miała rodzeństwo. Myślałam ze zemdleje, łzy napłynęły mi do oczu.
Z dnia na dzien informacji było coraz więcej, ze to 8 miesiąc, ze z tą kobieta jest prawie rok.. my robiłyśmy mu zakupy a tamtej babie kupił na święta telefon.. nam nie złożył nawet życzeń.
Babka i rodzina ojca postrzega mnie jako potwora, ze nie akceptuje jego nowej rodziny, mówią ze nie jest mi już potrzebny ojciec a on sobie ma prawo ułożyć życie. Owszem nie jest tak ze jest mi potrzebny na codzień, mam 26 lat i swoje życie ale ciężko mi pogodzic się z faktem ze nie zawalczył o rodzine o kontakt z nami, że wykorzystywał nas i nasze dobrze serce a miał kobietę i dzieci w drodze.
Cała rodzina ojca odwróciła się od nas, ciotka widząc mamę w sklepie uciekała jak złodziej..
Brat wyprowadził się z domu i mieszka u ojca, latał z obiadkami do tej kobiety a do mamy zadzwoni raz w miesiącu..
Nie umiem zaakceptować tej sytuacji, nie umiem patrzeć przychylenie na jego rodzine.
Nie potrafię zapomnieć ile łez wylałam w ostatnim czasie ja i moja mama.