Krakowski Precel

Smaczki z lajwa: * Zakolak twierdzi, że uwielbia Wu Tang, bo to jej czasy młodości na osiedlu. Normalnie Wera from the block * Była u psychiatry i na terapii i wszyscy twierdzą, że nie jest z nią dobrze. * Zakolak kupił dwie książki z czego jedną kazała jej kupić terapeutka, bo będą ją omawiać. Ona chodzi do terapeuty czy do szkoły? Pierwsze słyszę żeby terapeuta kazał kupować jakieś książki i żeby o nich rozmawiać na terapii. * Wicka pyta co na katar - Zakolak mówi że odstawić nabiał i wszystkie jasne owoce bo wychładzają

Niestety potwierdzam... W Krakowie każdy wolny skrawek jest zabudowywany. Jeszcze żeby to było jakoś spójne z istniejącymi juz budynkami, ale gdzie tam. Powstają metalo-szklane koszmarki, które nijak się mają do zabytkowego charakteru miasta i są po prostu brzydkie. W tym mieście ostatnim ciekawym i dobrym pod kątem architektonicznym budynkiem jest Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, które powstało w 1994 roku. Od tego czasu każdy nowy budynek jest brzydszy od poprzedniego. O nowych osiedlach to nawet szkoda mówić. Blok na bloku blokiem pogania. Wszędzie kostka, zero zieleni. Żadnej infrastruktury typu przedszkole, szkoła, sklepy. Później zdziwienie że w mieście korki jak z tych nowych osiedli wszyscy muszą przyjechać bliżej centrum żeby podrzucić dzieci do żłobka czy szkoły plus załatwić sprawy typu lekarz, dentysta, fryzjer czy zakupy. Ja kocham Hutę, tę stara część. Stamtąd nie trzeba się ruszać bo wszystko jest na miejscu. Żłobek, przedszkole, szkoła, sklepy, apteki, fryzjer, szewc, krawiec, plac targowy a nawet teatr. Nie mówiąc już o przestrzeniach między blokami, ilości zieleni i terenów do rekreacji jak park lotników czy zalew nowohucki.

Jest duża szansa pod warunkiem spożywania odpowiedniej wielkości porcji oraz dodawania pół słoika dżemu oraz masła migdałowego na wierzch. A no i koniecznie codziennie Pawełek. Dla pewności trzy, żeby efekt był widoczny szybciej. Tak w ogóle to te jej tzytzyki kojarzą mi się z takimi smętnymi, zmęczonymi życiem workami z grochem, których używaliśmy na gimnastyce korekcyjnej w podstawówce

Tak, ugotowała płatki jaglane na mleku i dodała do tego budyń waniliowy. Jak się wszystko ugotowało to wywaliła to na talerz (porcja jak dla górnika, który zaraz ma zjechać na szychte), powtykała w to kostki czekolady, nawaliła dżemu i polała masłem migdałowym.

Pier do l ca to masz Ty i Zakolak, że próbujecie normalizować takie zachowanie. KAŻDY lek ma skutki uboczne. Nawet zwykły Apa p. To czy one wystąpią czy nie jest oczywiście kwestia indywidualna. Ale picie alkoholu podczas zażywania leków zwiększa ryzyko wystąpienie tych skutków ubocznych albo sprawi że lek zadziała mocniej lub słabiej. W przypadku Zakolaka koktajl z alkoholu i leków przeciwdepresyjnych, które ona bierze jak i kiedy jej się podoba, może spowodować wstrząs a nawet śmie rć. Poczytaj co było powodem zgo nu wielu ludzi ze świata show biznesu. Właśnie łączenie alkoholu i leków antydepresyjnych, które łykali tak jak mieli ochotę. Równie dobrze możesz mówić, że jazda autem po wypiciu kilku kieliszków to nic złego. Przeciez jadąc powoli jakoś dojedziesz z punktu A do punktu B. Tyle tylko, że właśnie alkohol osłabia koncentrację i refleks więc zwiększa ryzyko spowodowania wypadku. Jak ktoś już wcześniej napisał Zakolak może łykać na raz nawet i pół apteki i popijać drinkiem z palemką, ale niech nie normalizuje szkodliwych i niebezpiecznych zachowań publicznie.

Zakolak zdziwiony, że tyle płaci za zakupy. No jak się kupuje lody po 30 zł za opakowanie, likiery, wino, ciasta, trzy opakowania ptasiego mleczka i tony przetworzonego żarcia to tak jest. Ugotowanie garnka zupy, lecza czy potrawki, które można później zjesc z ryżem lub kaszą to równowartość dwóch opakowań tej jej kiszki. Byłam ostatnio na zakupach i z ciekawości rzuciłam okiem na ten produkt. Ta kiszka kosztuje 13 zł za opakowanie w którym są cztery smętne "kiełbaski". Za to można sobie już kupić sporo warzyw, a dorzucając kilka złotych jeszcze mięso. Ta jej ekscytacja żarciem i wrzucanie w siebie wszystkiego jak leci jest naprawdę niezdrowe. A później zdziwienie, że brzuszek szwankuje. Więcej ciast z kremem w trzydziesto stopniowy upał Zakolaczku. Z pewnością od razu poczujesz się lepiej.

Ze wszystkich historii, które się nie wydarzyły, ta nie wydarzyła się naprawdę

Od Ciebie nigdy

Nawiązałaś do wczorajszej rozmowy odpowiadając na dzisiejszy komentarz, który był na zupełnie inny temat. Bardzo logiczne Pani Kembridż

Kobieto, gdzie Ty masz tutaj cokolwiek o emeryturze? Taka mądra, "kembridż" ukończyła, a prostego zdania nie rozumie.

Ciekawe jakby Lew zniżył się do poziomu Zakolaka i zaczął opowiadać w necie o jej obwisłych tzytzkach i galaretowatym ciele. Siwa i jej wicki zaraz by się odpaliły, że co to za facet, jak tak można mówić o kobiecie, że to intymne sprawy, że z niego zakompleksiony prostak i ch*m. Noo, ale w drugą stronę to nie działa Przecież Zakolak nie został wydany za mąż "w ciemno". Znała Lwa i tworzyła z nim związek. Najpierw byli znajomymi, później parą. Wiedziała jaki ma wzrost i jak hojnie (lub nie) obdarzyła go natura. Więc przez tyle lat jej to nie przeszkadzało, a teraz nagle wielce pokrzywdzona, bo nie mogła butów na obcasie nosić? Jeszcze żeby ona faktycznie przed poznaniem Lwa biegała codziennie w szpilkach niczym Carrie z "Sek*u w wielkim mieście". Ale przecież z tym jej kaczym chodem było to kompletnie niemożliwe i wzrost jej partnera nie miał tutaj nic do rzeczy.

Nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi a Ty nie masz czym szastać

Dajcie spokój... Do jakiej pracy ona pójdzie? Przeszkodą nie jest jej wiek czy brak doświadczenia. Do jakiś prostych prac mogliby ją przyjąć. Przeszkodą jest jej lenistwo, wręcz chorobliwe można powiedzieć. Wyobraźcie sobie właścicielkę ziemską wystającą codziennie rano do pracy. Jak jej budzik o 13:00 dzwoni. Gdzie by ona wstała o 6:00 czy 7:00 i wyszła z barłogu jak leje czy wieje? Pracować 8-10 godzin? Cały czas? Bez przerwy na drzemkę? Toż to nie dla niej. Przecież Zakolak to delikatny motylek, który nie zrobi więcej niż poza to, co można wykonać dwoma paluszkami. Ona będzie tak nagrywać te głupoty i wysrywy, będzie coraz bardziej odpływać, tworzyć sobie alternatywną rzeczywistość dopóki całkiem nie straci kontaktu z tym co się faktycznie wokół niej dzieje. Może wtedy wreszcie rodzice się zainteresują, że trzeba ją oddać na jakieś leczenie.

Dokładnie. Nigdzie nie napisałam, że wychowanie dzieci i prowadzenie domu jest łatwe. Ale chyba będąc cały dzień w domu normalne jest, że się sprząta, pierze, gotuje, odbiera dzieci ze szkoły/przedszkola, pomaga w lekcjach. Tylko będą właśnie taką "stay-at-home mom" jest to łatwiejsze niż pogodzenie tych wszystkich obowiązków jeszcze z pracą zawodową. Pracuję teraz z kobietą 50+, która sama wychowała troje dzieci, pracując na dwa etaty i zajmując się jeszcze schorowaną matką.

A te które pracują zawodowo to mają opiekunki i gosposie od wszystkiego. Same nie wychowują dzieci ani nie wykonują obowiązków domowych

Klękajcie narody! 10 lat przepracowała! Zapracowana jesteś prawie tak samo jak Zakolak

Też się zastanawiałam o czym ona bredzi... Ale tego zdrowa osoba nie ogarnie, bo to są już urojenia i jej alternatywna rzeczywistość. Ktoś dzwonił do niej i pytał o współpracę? Z pewnością, zwłaszcza patrząc na to że kolejny tydzień składa grilla, którego dostała Sprzedawcy z Allegro do niej dzwonią z podziękowaniami. Ba! Nawet sam właściciel Zary wykonał do niej telefon. Tak im sprzedaż skoczyła jak podrzędna szamanko juteberka z włosami sztywnymi od brudu, obwisłymi tzytzkami i nieumiejąca złożyć poprawnie zdania złożonego, pokazał coś w jednym ze swoich żałosnych wysrywow.

Psychiatra na oddziale: "Pani Weroniko, czy ci ludzie o których nikt nie wie, czy oni są teraz z nami w tym pokoju?"

Opuchnięta jest bo zjadła rzeczy których jej nie wolno m.in. kiszonki, pieczarki, pomidory... Tak, tak oczywiście. Procenty nie miały z tym nic wspólnego. Wpierdziela wszystko jak leci, nie patrzy czy z histaminą czy bez. Przecież ona wcale nie stosuje się do żadnych zaleceń skierowanych do osób które mają nietolerancję histaminy. Cały czas je placki i kiszkę ziemniaczaną, ser, miód, wędliny, słodycze, pije kawę. Jedyne co zostawiła to rumianek. Ale uwaga, uwaga po odstawieniu zakazanych produktów Zakolak schudł 5 kilo Dlatego spodnie rozmiar 44 zapinala na wdechu.

Jak zwykle smalec na głowie i piętnaście warstw makijażu nakładanego brudną gąbką i pędzlami. Ale oczywiście syfy jej wyszły od sosu z pomidorami i pieczarkami, a nie niemytych pędzli, słodyczy czy lizania po twarzy przez psy. W ogóle zwrócicie uwagę jak ona siedzi w tej czarnej bluzce i się pacykuje na jej przedramiona po wewnętrznej stronie. Galareta z cellulitem... Moja babcia ma jędrniejsze ciało niż ona.

Ale to na insta? Bo na tt pokazuje mi tylko filmik z testowaniem tego tintu do ust.

Wiem, że szczęśliwi czasu nie liczą, ale mamy wrzesień. A skoro masz ogród to czas na przetwory

Zakolak to książkowy przykład zgorzkniałej, starej panny której przeszkadza wszystko i wszyscy. Natomiast w sobie wad nie widzi. Jest wręcz chodzącym ideałem. Człowiek z sercem na dłoni do innych ludzi i zwierząt A tak serio to jak można nie doceniać tego co się ma i wiecznie jęczeć jaka to jest zarobiona i zmęczona. Nie wstaje do pracy o 5:00, nie dojezdza do niej komunikacją miejską w ścisku, nie siedzi przy biurku lub nie lata z taczkami po budowie przez 8-10 godzin, nie traci czasu na powrót do domu. Po drodze jeszcze zakupy, odbiór dzieci z przedszkola/szkoły, obiad, pomoc w lekcjach albo znów biegiem na jakieś zajęcia dodatkowe, pranie, sprzątanie i dopiero można odetchnąć. I nie, nie zamieniłabym się z Zakolakiem na jej życie, bo wolę swoje. Przede wszystkim dlatego, że mam do kogo zadzwonić, napisać czy iść na kawę zamiast gadać do obiektywu kamery. Ale nie ukrywam że chciałabym tak jak ona posiedzieć sobie miesiąc na Mazurach. Podziwiać przyrodę, w ciągu dnia iść na grzyby czy popływać w jeziorze, wieczorem grill, słuchanie świerszczy i ptaków. Taki reset dla ciała i umysłu od szybkiego tempa życia w mieście. A ona wiecznie niezadowolona, jęcząca, zmęczona, zgorzkniała, nadająca na sąsiada jego dzieci i psy oraz innych ludzi. Wręcz telepie ją ze złości jak słyszy że inni się dobrze bawią, są weseli i radośni. Jak Grinch siedzi w norze marnując piękną pogodę na leżenie w barłogu i jedzenie przetworzonego żarcia.

W ogóle czemu Zakolak jak nagrywa co chwilę patrzy przez okno? A jak jej się wydaje, że ktoś do niej idzie, to cała obsra*a mówi "ojej wystraszyłam się że to ktoś do mnie". Obawia się nalotu komornika czy co? A nawet jakby przyszedł do niej ktoś obcy to co w związku z tym? Wychodzę i pytam o co chodzi, w jakiej sprawie. Ale przecież sylna, samodzielna, wyszczekana, rzucająca łaciną właścicielka ziemska jest taka tylko na filmikach. Na co dzień wchodząc do sklepu mówi "dzień dobry" głosem słodkiej sześciolatki, a na wizytę do lekarza zapewne nadal umawia ją mama.

Ewidentnie brakowało tam jeszcze gumko-kapelusza w grochy, koca z uszami zarzuconego na plecy oraz crowbojek lub tych wielkich kapciotenisowek które zamówiła na Temu. Ałtfit idealny wg znawczyni mody i stylu old money