Andreina
Zarejestrowani-
Zawartość
6 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
0 Neutral-
Matka-hipokrytka i w ogóle.
Andreina odpisał Andreina na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Nie wiem czy wspominałam,ale zaczęła przeglądać wszystkie szafy i schowki, nawet jeśli nie są jej, I układa w nich po swojemu, to jakaś porażka jest. A spróbujcie poprzekladać tak, jak wy lubicie, to bedzie odstawiała taki cyrk, żeby przełożyć tak jak ona lubi, jakby dokonano jakiegoś strasznego mordu, tyle że nikt nie wie gdzie i na kim -_- -
Matka-hipokrytka i w ogóle.
Andreina odpisał Andreina na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Dobra, ja mam dość. Pamiętacie jak rodzice wam powtarzali,że możecie z nimi pogadać o wszystkim, I powiedzieć wszystko? No to kłamali. Przekonuje się o tym od conajmniej 8 lat. Jeśli też mam taka być, I się w...iać nawet o plamkę wielkości szpilki na obrusie, to rezygnuję, z posiadania potmostwa,nie zrobię tego żadnemu dziecku. -
-
Matka-hipokrytka i w ogóle.
Andreina odpisał Andreina na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Dobra robię edita z sytuacji: bez zmian, po za tym, że wrobiła mnie w zaprowadzanie dzieciaka na jeszcze jedne zajęcia. Jeszcze chwila, i zacznę przeszukiwać mieszkania z najtańszym czynszem w województwie,żeby nie musieć robić za matke/niańkę. A potem zdziwienie, czemu nie chce mieć dzieci. A ja po prostu się już cudzymi naopiekowałam, I nie chce być, jak moja własna matka. -
Matka-hipokrytka i w ogóle.
Andreina odpisał Andreina na temat w Ciąża, poród, macierzyństwo i wychowanie dzieci
Dzięki Fellaorangus, ale przemoc, tylko jeszcze bardziej ją rozwścieczy.Po za tym jest zła, I nie jest dobrym rozwiązaniem. Ale ostatnia sytuacja mnie rozwaliła. Najpierw stwierdziła, że jej nie obchodzą nasze humory, emocje, to co myślimy, i tego typu kwestie. No to ja (w głowie oczywiście) stwierdziłam, że skoro tak, to spoko, jej humory, i cała reszta, nas też nie będą obchodzić. Luz. No ale teraz puenta. Wczoraj sprzątałam łazienkę, I ona tak wchodzi, patrzy na zlew, I pyta : "a czemu nie wywaliłaś jeszcze tych paprochów z pralki?" To jej mówię, że zapomniałam, zaraz wyniosę. A ona tak spojrzała, i znów zaczęla nadawać, że co ja sobie myślę, a jak przyjedzie jej teściowa? I będzie wszędzie zaglądać, to co sobie pomyśli?. No i poszła. A ja tak siedzę, I myślę: "nie no spoko, uczucia, humory itd własnej rodziny, męża i dzieci, Cię nie obchodzą, ale uczucia i to co sobie pomyśli teściowa, już tak?" Po za tym, jestem zdania, że dom to nie jest muzeum, żeby wszystkim wszystko pokazywać, I żeby chodzili wszędzie. Gościnna toaleta jest na dole, to niech tam idzie zrobić swoje. -
Wiecie co? Ja co prawda nie mam dzieci, ale moja matka sobie na przełomie 38/39 lat zrobiła sobie 3. I to był jej błąd. Wciąż marudzi, że ona na placach zabaw to już bywała, że zmęczona,że bez energii, i często wysyła z młodą kogoś z nas. Sama z nią wychodzi rzadko. Chyba że na zajęcia które zaproponowała ona, na spacer od wielkiego dzwonu. Także: jeśli to wasze pierwsze, to ok. Ale jeśli już macie dzieci,to błagam nie róbcie im tego.
-
Hm, w sumie, to jestem tu nowa, więc nie jestem pewna, czy dobre forum/kategorię wybrałam. Jeśli nie, no trudno, najwyżej któryś admin usunie. Ale po prostu musiałam się pożalić, a średnio mam do kogo. No więc, mam problem z matką. To jakiś koszmar. Odkąd wróciła ze szpitala, stała się jeszcze gorsza, drze się o najmniejszą głupotę, robi raban o każdą jedną plamkę na podłodze, jest parszywą hipokrytką. Ona starań reszty domu nie widzi, ale każdy malutki błąd, to już tak. Urodziła 3 dziecko, gdy ja miałam 15 lat, tak więc zamiast samej się rozwijać, niańczyłam dziecko, głównie na przemian z babcią tego dziecka, bo moja mama, uwaga cytuje: "się już nachodziła na spacery i place zabaw". Ba, ona po kilku latach przyznaje, że dziecko u progu 40 było błędem. Ja bym nie była w stanie wyzywać swoich dzieci, i twierdzić, że chyba "miałam zaćmienie", potrafi wpaść, i spytać delikwenta :"i co się tak cieszycie, jak głupcy do sera" albo "nie śmiejcie się, z czego się śmiejecie, wiecie jak to z boku wygląda?! Jakbyście oszaleli, czy coś" . Po czym za godzinę wpada, i pyta czemu z nas takie smutasy, twierdząc że mamy się uśmiechnąć, i zacząć żyć, i się śmiać. Albo, gdy ktoś śmie jej okazać negatywną emocje: "przestań pokazywać fochy/dąsy" a legendarne : " nie pyskujcie, jedna z drugą" gdy któraś z nas podejmie się próby obrony swojego stanowiska, czy zdania, w jakiejś sprawie. Albo, gnoiła nasze pasję, potrafiła gadać że to głupoty, i że po co nam to. Po czym potrafiła usiąść bezczelnie wieczorem, i trajkotać, że " o boże, jak ja kocham ludzi, którzy mają jakąś pasję, hihi" ale pasję swoich własnych dzieci, to zgnoiła i przygniotła poniżej gruntu,bo czemu by nie. Od nie dawna przestałam się dawać, i usłyszałam od niej, że: "ona to nie wie, skąd się stałam tak uparta i co mi się stało". Z matką nie da się gadać, bo w odpowiedzi na argumenty się odpali, zacznie się drzeć, a ostecznie się po beczy, i znów większość rodziny, w tym prawie wszystkie ciotki, będą jej bronić. Po za tym, to dystansowiec. Od lat nas nie przytula, czy nie mówi, że nas kocha (jedynie jak się coś mega poważnego, na granicy z tragedią zadzieje, zakładam, że to dlatego, iż myśli, że wtedy musi, bo jest matka więc wypada, albo że najmłodsza prosi, bo to jeszcze dzieciak, więc też musi trzymać fason, jeszcze ze 3 lata), a przepraszam z jej ust, do kogokolwiek, to słyszałam, chyba tylko raz w życiu, no może dwa, góra. Chyba wychodzi z założenia że jest najwspanialsza, nieomylna. Potrafimy się wszyscy przez nią, wściec ze łzami, co mniej więcej miesiąc nawet. Wyprowadziłabym się, ale nie za bardzo mogę w tej chwili. Dobra, dużo lepiej mi, więc nie musicie odpisywać, pa! ^^