polskaNaomi
Zarejestrowani-
Zawartość
139 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez polskaNaomi
-
Mam nadzieję, że nic mnie nie złapie. Mąż ma katar i coś ostatnio marznie. Kazałam mu się wygrzewać, pić imbir i witaminę C, większą dawkę D i cynku. Oby pomogło.
-
Metamorfoz tutaj nie wrzucimy, ale gdy chwalimy się wagą, to też chyba trochę działa A teatr lubię, ale Cieszyn nie jest mi po drodze. Ale muszę się kiedyś wybrać, dawno nie byłam na żadnej sztuce. Dzisiaj jadłam: Jajecznicę z ziołami Mięso cielęce z kaszą jaglaną i warzywami Zaraz będzie czekoladowa jaglanka. Z aktywności bieganie, rowerek stacjonarny i standardowe rozciąganie.
-
Nie wiem jak Was, ale mnie perspektywa końca roku za półtora miesiąca ponownie zmotywowała i chcę jeszcze coś osiągnąć pod względem odchudzania do tego czasu.
-
Dzisiaj na śniadanie jajecznica i trochę kaszy. Na pusty brzuch wszystko się szybko ułożyło. Na obiad tradycyjny schabowy z ziemniakami i mizerią. Na kolację będzie owsianka. Dzisiaj trening rozciągający i zaraz dobiję kroki na bieżni. Wszystko zgodnie z planem. Za 3 tygodnie zrobię sobie małą wycieczkę i pewnie dietę odpuszczę, to do tej pory chcę się trzymać założeń i w końcu zejść poniżej 62 kg (nie z powodu odwodnienia). Głodówki zwiększą mi deficyt, więc chyba się uda. Jak u Was, co dzisiaj jadłyście i jak Wasza aktywność?
-
@miaina na przyspieszenie metabolizmu zamiast spacerów (a właściwie obok, nie rezygnuj z nich) dodaj może jakieś interwały, 5-10 min dziennie, możesz je robić nawet w domu, bo to każde ćwiczenie jakie przyjdzie Ci do głowy, choćby pajacyki. A druga sprawa, to dodaj trening siłowy 2-3 razy w tygodniu. Jeśli jesteś niewytrenowana, to możesz kupić hantelki i z nimi robić podstawowe ćwiczenia na ręce, przysiady, brzuszki... Więcej mięśni, to większe spalanie kalorii nawet siedząc. Wiadomo, w trakcie odchudzania mięśni raczej nie zbudujesz, ale więcej ich możesz utrzymać niż bez ćwiczeń oporowych. A dietetycznie, to trzymaj deficyt, żeby chudnąć, ale nie przesadzaj, bo metabolizm się dostosuje i obniży spontaniczną aktywność, więc co wychodzisz) wyćwiczysz, to wyrównasz przez resztę dnia. Ostatnie, nie zajedź tarczycy. Coś o tym wiem, ja wg kalkulatorów przy obecnej aktywności powinnam mieć zero na około 2000 kcal, ale przez niedoczynność waga mi stoi na 1900. Dlatego też liczę co dokładnie jem i sprawdzam średnią np. z miesiąca, a na tej podstawie określam swoje zapotrzebowanie. I staram się obciąć kalorie tak, by chudnąć, ale też nie przesadzać, bo spowolnienie pracy tarczycy i i metabolizmu będzie jeszcze większe. No i dbam o najważniejsze witaminy, bo bez nich tarczyca też pada. Zawsze na początku roku robię badania, więc zobaczę jak moje odchudzanie na nie wpłynęło i w razie czego będę suplementować niedobory, może zrobię przerwę od diety...
-
Zrobiłam tą głodówkę, wczoraj nic nie jadłam. Samopoczucie ok, trochę burczało mi w brzuchu i tyle. Dzisiaj na wadze 60,5 kg. Nie cieszę się, bo wiem, że to zasługa jedynie wczorajszego postu, a nie realny spadek, ale coś tam pewnie i tak zleciało. Ważniejsze, że czuję lekkość na jelitach, co przy SIBO nie jest codziennością. Na razie będę kontynuować te głodówki, też myślałam o razie w tygodniu, choć w ciągu najbliższych dni zaplanowałam ich trochę więcej, ale to właśnie dla jelit. Potem wyrobię sobie rutynę, np. postne poniedziałki, a przez resztę dni dieta z niewielkim deficytem i tak aż osiągnę wagowy cel.
-
No i pomierzyłam się... Na wadze dokładnie 62, więc bez zmian. Od ostatnich pomiarów 1 cm mniej w ramieniu i udzie, a więc bez rewelacji. Oj nie wiem, czy to 59,9 jest realne do nowego roku. Niby to tylko 2 kg, ale waga mi stoi od dwóch miesięcy (z czego miesiąc, to sumiennie prowadzona dieta. Może trochę lepiej stoję z mięśniami, na mojej wadze widzę spadek % tkanki tłuszczowej z 30 na 27, a to i tak od 66 kg, wcześniej nie miałam takiej funkcji. Ale nie jestem zadowolona. Zastanawiam się nad wprowadzeniem jednodniowych głodówek. Z jednej strony na moje jelita, czytałam, że doba postu, to taki reset dla jelit, a moje nie funkcjonują prawidłowo. Z drugiej, to zawsze mniej kalorii, a więc może ta bezczelna waga w końcu spadnie! Co myślicie, stosowałyście głodówki na wodzie? Ja w przeszłości tak i do 3 dni znoszę je dobrze, potem już muszę coś jeść, więc taka doba co jakiś czas wydaje mi się ok.
-
Zważyłam się, dokładnie 62.0 kg, a więc zastój po krótkich wakacjach wciąż trwa (właściwie przed nimi też waga była ta sama). Teraz zrzucam to na ćwiczenia, może mięśnie lekko spuchły i zbieram wodę. W niedzielę pomiary, to wszystko będzie jasne.
-
Dla mnie liczenie kalorii, to ułatwienie. Wpisuję w fitatu listę posiłków na kilka dni i wg niej robię listę zakupów. Więc w sklepie idzie sprawnie i niczego mi nie brakuje w domu. Oczywiście zdarza się, że nie mam już ochoty na to co wpisałam na obiad czy inny posiłek za kilka dni, ale wtedy po prostu gotuję coś innego, ale z podobnych składników, np. miały być mielone z ziemniakami i surówką, a w końcu robię sos z mięsem i ryżem. Suche produkty mam zawsze na zapas. A co do aktywności @Moniqua to ona może pomóc na sen. Nie wiem z jakiego powodu masz z nim problemy, ale aktywność na świeżym powietrzu z rana lekko podniesie kortyzol, pobudzi i doda energii, a spokojne ćwiczenia wieczorem zaraz przed snem, np. rozciąganie pomogą wytwarzać melatoninę (dzięki nim rozluźnisz się, a przy okazji odstawisz światło niebieskie). Jedno z drugim przyczyni się do uregulowania rytmu dobowego, a więc ułatwienia zasypiania. I jeszcze coś ważnego o czym wiele osób zapomina: wstawaj i chodź spać o tej samej porze, w weekendy też (o ile nie pracujesz na nocki).
-
A tak przy okazji zapytam. Liczycie kalorie czy szacujecie na oko? A może wyrzucacie tylko nadmiar węglowodanów (chyba ta tendencja tu przeważa)? Ja liczę od samego początku, nie trzymam się sztywnej kaloryczności, bo czasem, gdy nie mam apetytu zjem mniej, a czasem jak właśnie w weekend czy na moim wyjeździe więcej, ale ostatnio przeliczyłam średnią od początku odchudzania (zapisuję w fitatu, więc to proste) czyli od połowy lipca i wychodzi niecałe 1600 kcal. I to daje mi średnio 0,5 kg mniej tygodniowo (bo w 4 miesiące spadło około 8 kg).
-
Jadłam zgodnie z planem, z kurczaka zrobiłam gulasz. I przyznam się Wam dziewczyny, że ostatnio do moich ćwiczeń cardio dodałam bieganie, a właściwie zamieniłam codzienny spacer na bieg. To tylko 2 km, ale cieszy, że się zdecydowałam. Trwa to już 2 tygodnie i postaram się biegać aż do pierwszego śniegu (potem raczej nie będzie warunków). Zdrowy styl życia nakręca mnie na więcej zdrowych nawyków: regularne posiłki, dbanie o wodę, sen, rozciąganie, cardio, czasem siłowy, deficyt... Podoba mi się coraz bardziej taki nowy styl życia Ale żeby nie było tak różowo, jutro oglądam galę boksu (Tayson!), a w sobotę galę MMA (Mamed Khalidov ). Nie lubię oglądać sportu, a już w szczególności naszego narodowego, ale sporty walki bardzo lubię, a na Mameda mogłabym patrzeć i patrzeć. Szkoda, że bliżej mu już do emerytury niż początku kariery. No... Ale odbiegam. W związku z walkami jak za każdym razem zamierzam podjeść jakieś przekąski typu chipsy czy ciastka i może piwo. Postaram się ograniczyć i na pewno zdam relację żywieniową, no ale walki są kilka razy w roku i to już z mężem nasza tradycja, że kibicujemy przygotowani. Plus, że zjem to w ramach kolacji, więc może przez te dwa dni nie będę się odchudzać, ale swojego zapotrzebowania też nie przekroczę, więc będę mieć po prostu 2-dniową przerwę.
-
W przypadku postu krótszego niż 8 godzin nie jestem w stanie zmieścić 3 posiłków z 4-godzinną przerwą. A dwa byłyby zbyt objętościowe na mój obecny stan. Stąd okienko żywieniowe 8-10 godzin, ale jak pisałam, to po prostu zdrowe nawyki, które dzisiaj ludzie nazywają IF-em
-
Wszystkiego najlepszego komplecik rzeczywiście fajny. U mnie wczoraj wszystko zgodnie z planem, bez podjadania itd. A jak już pisałam w poprzednim wątku, IF większy bądź mniejszy stosuję od dziecka, zwykle 8-10 godzin jedzenia na 16-14 postu. Teraz celuję w 10/14, żeby nie zepsuć hormonów jeszcze bardziej, ale zdarza mi się nie wyrobić i przedłużyć post. Tylko ja tego nie nazywam IF-em tylko po prostu śniadaniem, obiadem i kolacją jedzonymi co 4-5 godzin Za to zaczynałam swoją redukcję tutaj jedząc 2 posiłki, a więc było 6/18, ale teraz tak nie mogę, bo próbuję wyleczyć jelita. Dzisiaj zamierzam zjeść: jogurt z płatkami i owocami, kurczaka z ryżem i warzywami i owsiankę.
-
Hej, wracam. Z wyjazdu wróciłam tydzień temu, ale miałam odwiedziny rodziny i w ogóle nie miałam głowy do zaglądania na forum, a dzisiaj patrzę i zniknęło! No ale już Was znalazłam. Przed wyjazdem waga była poniżej 62 kg, po powrocie 1 kg więcej, więc całkiem nieźle jak na to co i ile jadłam. Kilka dni temu wróciłam do odchudzanie i zważę się w weekend. Mam nadzieję, że waga już znowu zacznie spadać. Sprawdzę też centymetry i tu liczę na spadek, bo kolejne spodnie na mnie wiszą. Trochę też się ociągałam z powrotem na forum, bo złapałam wielkiego doła. Przez ostatnie dni nie miałam o czym pisać, nawet o jedzeniu, bo miałam zaciśnięty żołądek. Jeszcze mi źle, ale już brakuje mi sił, będę się zmuszać, żeby coś zjeść. Dzisiaj w planie jogurt z płatkami i owocami, potem kurczak z kaszą i warzywami, a na kolację owsianka z owocami. Trzymam za Was kciuki za te spadki do Sylwestra, mi się marzy piątka z przodu. Jak nie będzie zastoju, to mam szansę, ucieszyłoby mnie choćby 59.9 kg
-
Jak tu nie ma chętnych, to może odwiedź wątek o diecie mż. Tam ja i inne dziewczyny jesteśmy bardziej aktywne, na pewno dostaniesz wsparcie A nim nas więcej, tym lepiej.