Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

oliwia980525

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez oliwia980525

  1. Jestem dwa tygodnie po rozstaniu z chłopakiem, którego traktowałam faktycznie poważnie - ale to był wielki błąd. Oczywiście związek został zakończony przez niego - nie mam do niego żalu, wręcz przeciwnie - wyręczył mnie w tym. Może zacznę od tego, jakie sygnały w moim związku mną miotały. Otóż po jednym weselu, które było u niego (znajomi z byłej pracy) jedna laska, która z nim pracowała kiedyś w tej pracy, siedziała obok mnie i powiedziała mi, żebym trzymała go krótko. Coś mnie wtedy zastanowiło - ja już tego dnia widziałam, że ma na mnie totalnie wy...e. Gdy wróciliśmy z wesela, powiedziałam mu o tym - co usłyszałam? „,Ją mam na ciebie wy...e”. Oczywiście olałam temat i włożyłam go pod dywan, a już wtedy powinnam się pożegnać. Usprawiedliwiałam go, że przecież pijany był i nie pamięta tego co powiedział. Kolejna sytuacja - była kiedyś impreza, po której sam wyjął kokainę i mi ją zaproponował. Zrobiłam mu akcję przed znajomym, który został jedyny po tej imprezie. Ale co zrobiłam potem? Pozamiatałam temat pod dywan. Zapomniałam o tej sytuacji. W ciągu tego ostatniego roku było wiele takich sytuacji, w których zachowywał się bezczelnie i chamsko. Miałam naprawdę wiele sygnałów, że facet faktycznie ma na wszystko wy...e. Gdy zapytałam go, czemu taki jest to stwierdził, że „taki już jestem”. Nawet na pierwszej wizycie u jego siostry - dziewczyna ostrzegała mnie - opowiadała mi jak się zachowywał wobec wcześniejszych dziewczyn i gdy to usłyszałam, byłam wmurowana w stół. Gdy on coś chciał o coś zapytać, ja nie wiedziałam totalnie co powiedział, a jego siostra powiedziała tylko „Oliwia się zastanawia”. Kolejny był to sygnał. Widziałam też, w jaki sposób się zachowywał wobec innych ludzi - zwracałam mu uwagę, ale on przecież „nic złego nie zrobił”. Miał też bardzo młodszych od siebie znajomych, nawet młodszych ode mnie. To też zwróciło moją uwagę - i to takie dość mocno bananowe towarzystwo. W maju zapytałam go „jeżeli nadal coś bierzesz to lepiej mi powiedz” - intuicja mi podpowiedziała, żeby dopytać dla pewności, czy nie ma styczności z narkotykami. Odpowiedział „nigdy nie brałem i nie biorę takich rzeczy”. Oczywiście ja głupia uwierzyłam i znów pozamiatałam temat pod dywan. Ale miałam naprawdę tyle sygnałów - w jego starym mieszkaniu było pełno chusteczek, zaciągał nos, szczególnie gdy był poprzedniego wieczoru gdzieś tam u znajomych. Na moje pytanie czemu ma taki katar - „przewlekłe zapalenie zatok”, odpowiadał. Kiedyś była sytuacja, że u niego był kolega poprzedniego wieczoru. Przyjechałam do niego w niedzielę, a on ma limo pod okiem - pytam co się stało. Odpowiedział, że „aaa, bo wczoraj jak graliśmy to stwierdziliśmy, że się poprzepychamy”. A to był ten chłopak, przy którym mi wtedy proponował kokainę. Uwierzyłam, a teraz po zerwaniu przypomniałam sobie tę sytuację i myślę sobie, kto normalny, siedząc i pijąc drinka, nagle stwierdza, że chce się pobić. Czyli musieli być pod wpływem czegoś. Czasami był taki smutny i ja się zastanawiałam, czy wszystko okej - a teraz sobie myślę, czy przypadkiem to nie były zjazdy narkotyczne. Po jednym weselu rodzinnym, jego ojciec chrzestny powiedział mu „nie skrzywdź jej, bo to dobra dziewczyna”. Ciągle ktoś mnie przed czymś ostrzegał. A jak zerwaliśmy? Oczy ostatecznie otworzył mi jego brat cioteczny, z którym byliśmy w barze. Chodziliśmy sobie po mieście - siedział obok mnie, ciągle na mnie spoglądał, denerwował się, poprawiał włosy. I to wszystko przy nim. Nawet moją uwagę zwróciło to, że zdjął paproch z mojej koszuli. Wiecie - takie męskie gesty świadczą o tym, że no musiałam chłopakowi wpaść w oko. I to wszystko przed nim. Chłopak ma dziewczynę, nie mówił o niej, dopiero jak zapytałam. Ale ogólnie rzecz biorąc był bardzo zainteresowany - a facet totalnie mój typ!! No i w jednym barze poruszył ten temat, mówiąc, że miał kiedyś epizod w życiu z narkotykami, a były to potwierdził. Ja wybuchłam, po prostu wybuchłam, wszystko mi się pokazało przed oczami. Wyszłam z baru, ten brat co chwila do mnie podchodził i mnie pocieszał, a były? Miał wy...e. Ten brat odprowadził nas pod blok i następnego dnia byłam w stanie kupić bilet i wrócić (bo byliśmy w innej miejscowości). Zaczęłam na niego krzyczeć, już po prostu tego nie mogłam znieść, zdałam sobie sprawę, że mnie musiał okłamywać na każdym kroku. Ja o tym wszystkim wiedziałam, widziałam znaki już kiedy byliśmy razem. Powiązałam fakty i wiem, że mnie okłamywał. On stwierdził że w sumie to ze mną zrywa, że ma już dość itd. Wiadomo, żebym ja tylko tego nie zrobiła. Pożegnałam się w łzach z jego mamą (ona przerażona) i wyszłam. Pamiętam jedną sytuację, gdzie facet był na jakimś wyjściu i wrócił o 6 nad ranem. Mówił, że „jakiegoś żula ratowali”. Następnego dnia przyjechał i dał mi kwiaty, gdzie cały rok się doprosić nie mogłam o głupiego tulipana z biedronki. Nawet zapomniałam o kwiatku na dzień kobiet….totanie chłopak mnie nie szanował. Poczułam wtedy, że ma coś do ukrycia. Byłam z nim jeszcze na spotkaniu, by mógł oddać mi rzeczy. Proponowałam mu terapię (głupia ja), żeby móc się dogadać i żeby on widział problem w sobie, bo nigdy nic złego w sobie nie widział. A gdy zwracałam mu uwagę, to wiadomo. Czepiałam się. Powiedziałam tylko, że jest tchórzem i najwidoczniej zasługuje na kogoś lepszego. Jaką odpowiedź dostałam? „Nie wątpię”. Jeszcze na koniec chciał się przytulić, powiedziałam tylko „nie dzięki, cześć”. I poszłam na tramwaj. Naprawdę, brat jego otworzył mi oczy i zastanawia mnie teraz jedno - czy nie zrobił tego specjalnie. Ewidentnie też było widać, że mu się podobam, ale wiecie, ja oczywiście lojalna, ciężko mi było nawet patrzeć mu w oczy, bo fakt, jak tylko go poznałam od razu mi wpadł w oko. Po prostu pomyliłam braci szczerze? Powiem wam, że jak go spotkam, to będę go na rękach nosić - uratował mi życie. Tylko teraz pytanie - czy nie chciał tego dokonać? Przestroga - jak widzicie pierwsze sygnały, które was ostrzegają - uciekajcie od razu. Co sądzicie o tej rodzinie i przestrogach? O tym bracie ciotecznym wtedy w tym barze, albo o tych narkotykach? Ja wiem, że i tak prędzej czy później po czasie dowiem się od kogoś prawdy.
×