Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Barwy Jesieni

Zarejestrowani
  • Zawartość

    11
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

2 Neutral
  1. Tylko premium, nie wyobrażam sobie wrócić do darmowej wersji
  2. Jako kobieta mogę powiedzieć, że lubię umięśnionych facetów, wiadomo, że nie takich jak Pudzian, ale jednak facet po siłowni to facet po siłowni ważne są proporcje, nie chodzi tylko o masę jako tako, tylko o fajną rzeźbe przy jednoczesnej masie mięśniowej, mój facet lata już wiele lat, więc co nieco wiem na ten temat
  3. Jakby miał tego sprzedać i kupić coś taniego, to by pewnie nie dojechał nim nawet do ciechocinka bez przesady już, zresztą nie taki szrot z wyglądu, całkiem przyjemny, na samo w sobie auto nie narzekam, bardziej na to, ze go bardzo rzadko używa bo żałuje na benzynie ciagle Faceci to takie durne stworzenie, że akurat to to zawsze chcą, nawet jakby był obrażony śmiertelnie to tylko jakbym przyszła to by nie odmówił, zresztą nie on jeden, praktycznie każdy taki jest Nie tyle co oczekuje, chce tego co ma większość kobiet. Faceta, który je gdzieś zabierze, coś mi kupi czasem, nie wylicza każdego grosza, zwłaszcza, że nie jest jakimś biedakiem jak już wspomniałam ma oszczędności w okolicach 15k, więc nie ma sytuacji podbramkowej nigdy przed końcem miesiąca aby miał żałować paru złotych
  4. W jaki sposób straciłeś te pieniądze? co do oszczędności to i owszem cokolwiek ma, ale to raczej w granicach 15k, zresztą to jest taki typ człowieka, że nawet jakby miał 100k to i tak by każdą złotówkę oglądał jakby miał wydać, po prostu tak ma
  5. żartujesz? auto z salonu? to jego auto ma już 20 lat, kupił je około 3 lata temu i wział na to kredyt na 5 lat
  6. jaki obleh... to może dla twojej informacji, niech on zacznie dbać o mnie, zabierze mnie gdzieś, kupi coś, kwiatka przyniesie, powie miłe słowo? to może ja nabiorę ochoty, bo narazie raczej mam średnio ochotę na cokolwiek w sferze intymnej kiedy tak wygląda relacja Wiem że by było lepiej ale ja dopiero zmieniałam pracę a on powiedział, że nie zamierza nic szukać bo tutaj mu dobrze
  7. Skończ człowieku, to czy ja mu robię czy nie to nie jest twoja ani nikogo sprawa. Nie mam ochoty więcej pisać na tematy intymne, już się wypowiedziałam, nie jest tak kolorowo jak było na początku bo nie mam na to ochoty i kończę temat seksu
  8. Hm niby go kocham, ciężko mi też tak w stu procentach to stwierdzić, wiecie jak jest.. życie to niestety nie jest bajka. Ale mamy mase fajnych wspomnień, na początku było naprawdę fajnie, niestety te pienądze doprowadzają czasami do rozpaczy. Co do pracy to ja całkiem nie dawno bo 8 miesięcy temu zmieniałam właśnie na lepiej płatną, bo wcześniej robiłam typowo za najniższą krajową, teraz mam około 800zł więcej od tej najniższej, jego praca jest jakby to powiedzieć, niezbyt płatna (ma 300zł mniej ode mnie) ale mówi, ze jemu tam dobrze i nie zamierza jej zmieniać, chyba , że go wyrzucą albo firma upadnie
  9. Ja to wszystko rozumiem, ale to wyliczanie i braku gestu aby cokolwiek postawić jest hmm słabe. Po drugie jeszcze pomagają nam troszkę rodzice jeśli chodzi np o jedzenie (on z domu rodzinnego 3x w tygodniu przywozi obiady), więc jakoś dajemy rade, myślę, że spokojnie moglibysmy wyjsc raz w miesiącu rozerwać się na miasto czy chocby tym autem częsciej pojeździć szkoda gadać, czułam taką żenadę.. a koleżanka jeszcze w pracy w poniedziałek mi opowiadała jak "super było na romantycznym wypadziku w weekend", nawet nie wspomniałam o tym bo wstyd on mówi, że auto na gaz to jak, cytuje "r u c h a c na sucho" cokolwiek to znaczy? bo za bardzo nie rozumiem przełożenia tego na samochodu, ale ok.. tak czy owak nie uznaje samochodów na gaz wybacz ale nie będę wchodziła w tematy łóżkowe, mogę jedynie zdradzić, że nie jest tak kolorowo jak na początku relacji, ale to oczywiście jest następstwem jego zachowania, no nie mam zbytnio na to ochoty widząc jego skąpstwo
  10. Masz racje, takie męczenie o każdą złotówkę w związku jest straszne, ale z drugiej strony co mamy zrobić? nie zarabiamy dużo (oboje w okolicach najniższej krajowej) zarówno ja jak i on mamy jakieś raty kredytu swoje (on m i.n na auto właśnie), do tego koszty wynajmu+ opłat itp + jedzenie, no generalnie mało zostaje, nie mamy zbytnio wachlarzu, ale to skąpstwo mnie okropnie denerwuje. A choćby przykład z ostatniego weekendu, miałam ochotę wyjść do restauracji na pizze i może jakąś lampke wina do tego, to on powiedział, że nie będzie wydawał 100zł tylko kupił mrożoną pizze za 9zł do tego wino za 14zł i taki mieliśmy wieczór..
  11. Witajcie, na dzień dobry chciałabym się przywitać ze starymi kafeteriuszami, pisałam tutaj często w latach 2010-2013, później z różnymi przerwami aż w końcu wprowadzili obowiązkową rejestrację i odechciało mi się, ale wracam po latach bo nie mam gdzie się wyżalić jeżeli ktoś pamięta to często właśnie pod tym nickiem pisałam posty, a teraz do meritum: Jestem z chłopakiem już lekko ponad 3 lata, na początku było fajnie, miło, nawet słodko. W zasadzie nie było większego gadania na temat kasy, ale to co się dzieję od mniej więcej roku kiedy zamieszkaliśmy razem (wynajmujemy kawalerkę) to przechodzi moje ludzkie pojęcie. Chłopak na wszystko skąpi, wylicza każdą rzecz co do złotówki. Jak np idziemy na zakupy do marketu i on zapłaci to potem w domu siedzi z paragonem i odlicza co do grosza rzeczy, które są "moje". Jak mamy gdzieś iść w gości to koszmarem jest wybieranie prezentu, bo najchętniej to każdemu kupiłby piwo z czekoladą i ani grosza więcej. Ja taka nie jestem i zawsze chcę kupić coś sensownego a nie "piwo" i oczywiście kłótnia, że on więcej niż np 30zł nie da na prezent. Najlepsze jest jeśli chodzi o samochód, jak mamy gdzies jechać to zdziera z benzyny co do złotówki, a często nawet jak ja chcę gdzieś podjechać i mówię mu, że zaleje samochód to mówi, że jazda to nie tylko benzyna ale i eksploatacja więc jemu się to nie opłaca.. czasami chcę mi się wyć i ręce mi opadają jak patrzę na koleżanki z pracy, które się chwalą jak facet zabierze je gdzieś na miasto do restauracji albo odbiera ich autem z pracy, u mnie to nierealne, chłopak jeździ rowerem cały czas bo mu szkoda na benzyne, nawet przy temperaturach około 0 i tak rower bierze (a pracujemy blisko siebie, więc jakby jechał autem to ja bym też korzystała z tego a takto tez muszę tramwajami jeździć - nie to, ze narzekam, ale troszkę mnie to denerwuje, że on nawet w brzydką pogode żałuej na benzyne i bierze rower) Chciałam się wyzalić, co sądzicie o takiej relacji? pytanie, po co z nim jestem? a bo już się czuję starą panną(36, on 34), zresztą nie mam ochoty i siły aby kogoś nowego poznawać, jakoś wychodzę z założenia, że lepszy wróbel w garści.. bla bla.
×