Musisz się szczerze wyspowiadać, niczego nie zataić, żałować za grzechy i wszystko naprawić, całkowicie się nawrócić, jeśli masz na sumieniu jakieś poważniejsze sprawy to poddać się świeckiemu wymiarowi sprawiedliwości, do końca życia nie grzeszyć i pokutować w prochu i w popiele. Beatyfikacji ci to nie gwarantuje, ale przynajmniej nie pójdziesz do piekła. Na stygmaty nie licz, chyba że sama sobie zrobisz. Nie beatyfikują byle kogo, trzeba się wykazać heroicznością cnót, a ty nie masz żadnej.