Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

emiia98

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. Wychowywałam się za czasów, gdy karanie dziecka laniem było legalne i na porządku dziennym. Większość moich znajomych dostawała po tyłku - ja oczywiście też. Lania były za konkretne przewinienia. Rodzice nigdy nie bili bez powodu. Były czasy kiedy tyłek wypinałam dość rzadko, ale były i takie, że majtki często szły w dół - zwłaszcza, gdy byłam nastolatką. Kiedyś wychowawczyni przyłapała nas na paleniu papierosów. Do szkoły wezwano moich rodziców. Siedzieliśmy w klasie i rozmawialiśmy z wychowawczynią. Na koniec rozmowy tata powiedział: - Dziękujemy za informację. Wyciągniemy konsekwencje. Wszystko wytłumaczymy córce przez tyłek. Wychowawczyni uśmiechnęła się pod nosem i powiedziała: - Wiedzą Państwo, co robić. Po powrocie do domu tata wyciągnął na środek salonu duży taboret i położył na nim poduszkę w kształcie walce. Powiedział: ściągaj spodnie i majtki i kładź się. W tym czasie poszedł po drewnianą łyżkę. Słyszałam jak pyta mamę, czym poprawić lanie. Klapsów zawsze było 100. Tata zawsze bił na tak zwane kwaśne jabłko. Położyłam się z wypiętą do góry gołą pupą, a tata podszedł do mnie i zaczął wymierzać soczyste klapsy - jeden po drugim. Pupa piekła coraz bardziej, wierzgałam nogami i szlochałam najpierw po cichu, a potem coraz głośniej. Gdzieś w połowie zaczęłam przepraszać, zasłaniać pośladki rękami i prosić, żeby przestał, że już więcej nie będę. Tata jednak nie zwracał na to uwagi, bił w transie dalej. W domu panowała cisza, słychać było tylko klaskanie ręki o mój goły tyłek. Czułam, jak moja pupa staje się coraz bardziej czerwona. Płakałam i zaciskałam zęby, w myślach liczyłam uderzenia. Było ich dopiero 60. Tata powiedział: - Tak będzie kończył się każdy Twój papieros. Po 100 klapsie tata kazał mi wstać i stanąć w kącie pupą do salonu. W tym czasie do pokoju wparował mój mały brat i zaśmiał się na widok jego 15 letniej siostry, która właśnie stała z gołym tyłkiem w rogu salonu. Po około 10 minutach przerwy nastała kolejna część kary. Tata ponownie rozkazał położyć mi się na taborecie. Prosiłam, że już wystarczy, że wszystko zrozumiałam. Był jednak nieugięty, powiedział - znasz zasady panujące w tym domu. Pokornie położyłam się z powrotem. Tata poprawił moją pozycję, żeby tyłek był bardziej wypięty. Poczułam jak na moje gołe pośladki zaczęły spadać kolejne razy dużą drewnianą łyżką. Licz do 30 - powiedział ojciec. Nie, proszę nie, 10 wystarczy! Zawołałam. Tata odpowiedział - ponoś konsekwencje swoich zachowań. Wierzgałam nogami coraz mocniej. Czułam jak pupa mi płonie. Po 30 razie tata odłożył łyżkę i kazał mi stanąć w kącie jeszcze na 15 minut. Stojąc z gołą pupą usłyszałam dzwonek do drzwi. Przyszedł kolega mojego ojca. Czym prędzej sięgnęłam po spodnie, ale tata odparł - w tej chwili wracaj na swoje miejsce. Widziałam jak kolega zarumienił się i uśmiechnął na widok mojego zbitego do czerwoności tyłka. Powiedział - oj widzę, że córka coś nabroiła. Tak - nauczycielka przyłapała ją na paleniu. Słusznie, słusznie, w moim domu też wyciągamy konsekwencje swoich zachowań. Obaj poszli usiąść w kuchni, a ja czekałam na zgodę ojca, żeby z powrotem się ubrać. Po wszystkim byłam na niego obrażona jeszcze kilka dni. Zdarzyło się może ze trzy razy, że moja kara wyglądała nieco inaczej. Gdy tata bywał w delegacji, karę wymierzała mama. Nie miała ona jednak tyle samo siły, co mężczyzna. Kara była więc zamienna - zamiast po pupie mówiono mi, że dostanę W pupę. Oznaczało to jedno - lewatywę gruszką. Mama przekładała mnie przez kolano. Brała miskę z letnią wodą i odpowiednią gruszkę. Smarowała mi odbyt wazeliną, a gruszkę wciskała jak najgłębiej się dało. To było jeszcze gorsze niż lanie. Wodę wlewała powoli, żeby kara była jak najdłuższa. Nienawidziłam uczucia posiadania czegoś w tyłku i do dziś nie cierpię gdy coś w nim ląduje. Mama powoli wciskała we mnie długą gruszkę i wlewała w mój tyłek wodę. Często zaciskałam pośladki tak, że nie mogła wcisnąć we mnie gruszki. Dostawałam wtedy kilka klapsów i polecenie: otwórz pupę i rozszerz nogi. Po czterech gruszkach zaciskała moje pośladki i kazała leżeć jej na kolanie 10 minut. W tym czasie trwała pogadanka na temat tego, co złego zrobiłam. Po wszystkim oczywiście mogłam iść do łazienki, ale do samego wieczora czułam parcie i dziwne uczucie po tym, jak moja pupa była rozpierana. To była kara, której mój brat nigdy nie dostawał, a z której zawsze się śmiał. Niejednokrotnie widziałam, jak zza rogu z uśmiechem obserwował jak leżę na kolanie mamy z gruszką w pupie
×