Hej, przychodzę do Was z problemem kłamstw ze strony narzeczonego...Dla niektórych może się wydawać śmieszne, ale my mamy jasno postawione granice co do tego. Mamy 29 lat i mieszkamy razem. Mianowicie, chodzi o lajkowanie, serduszkowanie jakiś bab w internecie..Mówilam i wiedział, że zawsze miałam problem z lajkowaniem przez niego takich zdjęć i powiedział , że mam rację i już tego nie robi. faktycznie nic takiego nie miało już miejsca i cieszyłam się, że wziął sobie mojego uczucia na poważnie. Do czasu kiedy zobaczyłam, że zamiast zdjęć w profilu serduszkuje zdjęcia na RELACJI jakimś babom w bikini, jak tańczą itd. Można się domyślać. Ku*** mieszkałam już z nim od miesiąca a i tak mnie okłamywał i zarzekał się, że tego nie robi. Uważam,że nadużył bardzo mojego zaufania, bo zamiast zdjęć w profilu lajkował tylko relacje jakiś bab, żebym nie widziała i on mi bezczelnie kłamie że to nie było perfidne... Nie no jak to nazwać jak chłop reaguje na zdjęcia tylko i wyłącznie na relacji i bo myśli że tego nie zobaczę? no przecież to było perfidne... Druga sprawa okłamywanie w błahych sprawach typu" zapłaciłem za mieszkanie" a tego nie zrobił mimo że go poprosiłam, zarzekał się że ciągle truje dupę dlatego mnie okłamał. Wcześniej jak byliśmy na odległość wypisywał do jakiś dziewczyn i była mega afera ale mu wybaczyłam.... zrobiłam się czujna, później przyłapywałam go na takich małych kłamstwach , ale nie wiem czy mogę mu ufać do tej pory, skoro potrafi skłamać z tym, że nie wie gdzie mój telefon a idzie z nim do kibla żeby posprawdzać coś. Zauważyłam na mailu jakieś zaciągnięte pożyczki od roku o których też mi nie raczył powiedzieć a uważam że jako narzeczona powinnam wiedziec takie rzeczy. Co myślicie?