Wiecie moi drodzy, ta wróciłem pamięcią do jednej z moich wcześniejszych prac. 15 lat temu pracowałem z takim młodziakiem (25 lat, zaraz po studiach), który był niesamowicie wręcz zafascynowany Chinami; usprawiedliwiał nawet to, że chinole kradły na potęgę (przez kopiowanie) zachodnie technologie. I tak sobie właśnie przypomniałem o nim kilka dni temu, gdy dowodzący tym żółtym bajzej Uj Pingpong zaczął fikać do Europy... chciałbym go spotkać i spytać czy ta fascynacja chinolami mu minęła? Jeśli tak, to... no cóż, każdy kiedyś jest młody i głupi; jeśli się z tego wyrasta, to nic złego. Jeśli jednak mu nie minęło... to chyba bym go wytrzaskał po ryju za głupotę