Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Porcelanovva

Zarejestrowani
  • Zawartość

    2
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Porcelanovva

  1. Hej! Moja sytuacja jest nieco skomplikowana. Zacznijmy od tego że mam narzeczonego z którym jestem już dwa lata, a za pół roku mamy ślub. O ile z narzeczonym układa mi się całkiem dobrze tak z przyszłymi teściami już nie. Szczególnie kłopotliwy jest dla mnie mój przyszły teść. Ostatnio miała miejsce sytuacja, że zadzwonił on do mojego taty aby powiadomić go, że ja jadę jednym autem z kolegą do mojej przyjaciółki bez narzeczonego i zadzwonił po to aby się poskarżyć, że jakim prawem ja tam jadę z innym facetem w jednym aucie. Mojego tatę to zszokowało, bo on nie widział w tym nic złego, przecież jedziemy do koleżanki a nie gdzieś sami na noc do hotelu. Mój tata zadzwonił do mojego narzeczonego zapytać czy on jest z tym okej i dowiedział się że Darek (mój narzeczony) nie ma z tym żadnego problemu, bo zna mojego przyjaciela i go jak najbardziej akceptuje. Ja w oczach rodziców Darka zawsze wychodzę na najgorszą. Jak mój narzeczony przez jakiś czas nie odwiedzał rodziców zwalili to na mnie, jak Darek pisał im, że nie chcemy od nich obiadu, zwalili to na mnie. Jego tata też jakiś czas temu zadzwonił do mojego taty mówiąc, że jestem socjopatką.. dosłownie brakło mi wtedy słów i też jak się mają czuć z tym moi rodzice, którzy tego wysłu...ą? Kolejna sprawa to organizacja wesela. To już jest hardcore. Ja i Darek nie chcieliśmy na weselu dzieci, jednak mama Darka powiedziała, że ma być jedno dziecko, czyli jej 4-letnia siostrzenica. Było mi bardzo przykro, że mój wielki dzień będzie częściowo podyktowany przez przyszłych teściów, którzy mówią, że to oni w połowie za to płacą i że za wychowanie Darka coś im się na tym ślubie w podzience należy. Narzeczony już dla świętego spokoju zgodził się na to dziecko, tłumacząc mi, że należy iść na ustępstwa czasem i nie można być takim zawziętym. Teraz następna weselna sprawa- błogosławieństwo. Ja i Darek chcieliśmy, żeby było ono dzień prędzej, bo wymarzyliśmy sobie, że tata przyprowadzi mnie do ołtarza i właśnie przed ołtarzem będzie ten pierwszy look, ale nie jest to możliwe bo teście.. oni chcą żeby Darek przyjechał po mnie i żeby błogosławieństwo było w moim domu rodzinnym. Darek wczoraj prawie ze mną zerwał, przyjmując narrację rodziców, powiedział że go nie szanuję, że mam gdzieś jego zdanie i że mam się pakować i wyprowadzić z jego mieszkania. Gdy zadzwoniłam do rodziców że się rozstajemy Darek nagle zmienił narrację mówiąc, że wszystko się da naprawić, że zawsze jest jakieś wyjście, po czym zadzwonił do swoich rodziców po to żeby z nimi porozmawiać i co? I wysłuchiwałam od rodziców od Darka jaka to jestem zła. Nie wiem co robić, kocham Darka i rozumiem że jest między młotem a kowadłem, wiem że ma w głowie niesamowity mętlik i sam nie wie co robić bo z jednej strony jestem ja a z drugiej jego rodzice których też kocha. Myślicie, że powinnam odpuścić trochę i przystać na te błogosławieństwo i że to ze mną jest coś nie tak? Czy może oni przesadzają. Martwię się że będę miała całe życie pod górkę i że nigdy nie będzie dobrze. Ten związek ma ciągłe wzloty i upadki, raz jest pięknie, a raz wystarczy że pojedzie do rodziców, oni mu coś nagadają i jest krach. Nie wiem co robić, potrzebuje pomocy z tym.
×