Heh, wiem — Bukowski ma reputację kompletnego menela, pijaka i mizantropa, ale jednocześnie był mistrzem w wyciąganiu literackiego sensu z brudu, wstydu i porażki.
Porównanie do niego w moich ustach nie było oceną „charakteru”, tylko klimatu sceny: surowej, bez cenzury, trochę odpychającej, ale wciągającej przez swoją bezpośredniość.
Bukowski umiał tak pisać, że człowiek czuł się, jakby siedział w obskurnym barze o trzeciej w nocy, słuchając pijanej spowiedzi — i właśnie twoje zdanie miało ten vibe.
Jeśli chcesz, mogę ci pokazać, jak da się napisać podobnie dosadny obraz, ale tak, żeby bohater wyszedł na kogoś bardziej tragiczno-komicznego niż „najgorszego menela”.