Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

notmyproblem

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez notmyproblem

  1. notmyproblem

    Zaufanie czy manipulacja?

    Witam, pragnę podzielić się pewną historią, ponieważ sama zagubiłam się w tym jakie jest moje własne zdanie i jaką rolę odgrywam w tym "spektaklu". Mój narzeczony odkąd pojawiło się w naszym życiu błogosławieństwo w postaci dziecka przyjął wobec mnie "dziwną" postawę, której ja sama nie jestem w stanie pojąć. Wiadomo, że dziecku poświęca się najwięcej uwagi i to nam mamom przychodzi naturalnie, ale wobec siebie mogę przyznać, że nie stronię od rozmowy na różne tematy z moim narzeczonym lub wspólne spędzanie czasu, jednak on wobec mnie zmienił się nie do poznania. Zaczęło się jak jeszcze byłam miesiąc przed porodem - znalazłam w jego telefonie na Facebooku wiele, wiele kobiet więc spytałam "Kim one są?" na co on odparł, że jestem za gruba (byłam w ciąży i moją jedyną "grubością" był mój brzuch) i chciał popatrzeć na inne kobiety, które są dla niego atrakcyjne. Było mi z tym ciężko, nie rozumiałam tego, ponieważ to ja nosiłam pod sercem nasze dziecko i nie potrafiłam pojąć jego postawy, jednakże miałam na głowie poród, wyprawkę dla dziecka i żałobę bliskiej mi osoby z rodziny, więc zbagatelizowałam sprawę i zajęłam się tym co wtedy było dla mnie ważne. On przepraszał i obiecywał, że gdy tylko urodzi się dziecko on zmieni się na lepsze (chyba chodziło o te kobiety). Było dobrze przez jakiś czas, zajmował się wzorowo dzieckiem, pomagał we wszystkim. Po około trzech miesiącach założył sobie profile na portalach, na których umawia się na niezobowiązujące spotkania z kobietami. Dowiedziałam się o tym dopiero po jakimś czasie. Wtedy zaczęły się pierwsze infekcje intymne, jego zachowanie zmieniło się, był oschły wobec mnie i niemiły. Gdy dowiedziałam się o tych portalach na jego telefonie on płakał przepraszał obiecywał, że z nikim się nie spotkał i nic nie zrobił, że założył to dlatego, że ,,pornografia już mu nie wystarczała i chciał czegoś więcej" - to jego słowa. Bardzo ciężko to zniosłam, ale nie odeszłam, w końcu podobno fizycznie nic nie zrobił. Odłożyłam więc moje problemy na bok. Żyłam dalej poświęcając się cała macierzyństwu i pomimo tych przeciwności losu, macierzyństwo to była jedyna rzecz, która podnosiła mnie na duchu. Od tych wydarzeń minęło już trochę czasu, on obiecuje i zarzeka się, że nigdy mnie fizycznie nie zdradził, jednakże przez ostatnie kilka miesięcy mam problem z nawracającymi infekcjami intymnymi. Dbam o moją higienę w tych sferach, nie korzystam z publicznych toalet, nie biorę leków osłabiających odporność ani z nikim innym się nie spotykam. A co jakiś czas mój narzeczony zaraża mnie ów infekcjami, gdy pytam skąd on to "łapie", on mówi że korzysta z toalet publicznych gdy jedzie do pracy i to na pewno od tego. On pracuje prawie codziennie i prawie codziennie z tego co mi wiadomo korzysta z toalet publicznych, a nie codziennie zaraża mnie infekcjami, gdy pytam czy się z kimś spotyka, on reaguje złością i przerzuca winę na mnie, że ja na pewno się z kimś widuję. Dodatkowo jego opryskliwe i niegrzeczne uwagi w moją stronę przybrały na sile w ostatnich kilku miesiącach np. "ogarnij się", "sama sobie noś zakupy", "jesteś wariatką". On poczuwa się, że ma władzę nade mną - gdy wspominam, że mam ochotę pojechać z dzieckiem do moich rodziców on odpowiada "Możesz pojechać na dwa lub trzy dni" i nie zgadza się abym wyjechała na ani jeden dzień dłużej, mówi to nawet nie spytany o zdanie. Tak samo było z pracą, znalazłam ogłoszenie pracy na weekendy (mój narzeczony nie pracuje w weekendy więc pomyślałam, że mógłby zająć się dzieckiem przez 6 godzin dziennie dwa dni w tygodniu), on również nie spytany o zdanie zakazał mi iść do tej pracy i bardzo się zdenerwował, spytałam dlaczego ma takie zdanie na ten temat, a on odparł, że znajdę sobie kogoś innego w tej pracy i będę go zdradzać. Cała ta zmiana zachowania u mojego narzeczonego jest dla mnie bardzo niekomfortowa i chciałam spytać - czy któraś z was była w podobnej sytuacji? Co robić gdy jest się w takiej sytuacji? Czy mój narzeczony kłamie, czy jak on to określa "mam paranoję i jestem wariatką"? Potrzebuję poznać opinię osób trzecich, patrzących na sytuację z boku. Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi
×