gnomee
Zarejestrowani-
Zawartość
329 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
41 ExcellentOstatnio na profilu byli
940 wyświetleń profilu
-
Pełna diagnoza w kierunku ADHD/ADD w związku z problemami z koncentracją i zapamiętywaniem jeszcze trwa. Rozpocząłem leczenie psychiatryczne, dostałem leki przeciwlękowe, które biorę od kilku tygodni. Rozpoczynam też terapię schematów. Mieszkam z matką mającą 70 lat w wynajętym mieszkaniu w małej wiosce. Od ponad 10 lat pracuję na czarno w lokalnej małej firmie budowlanej jako pomocnik przy ładowaniu sprzętu z magazynu do samochodów, ewidencjonowaniu tego magazynu, sprzątaniu. Wybitnie proste rzeczy. Praca nie jest regularna, chodzę wtedy, gdy jest potrzeba. Zarabiam bardzo niewiele, ok. 2k zł do kieszeni. Nie mam żadnego majątku, tylko 10k zł odłożonych. Matka z minimalną emeryturą. Żyjemy w takim marazmie od 20 lat, odkąd zmarł ojciec. Ja pełnię rolę zastępczego partnera dla matki, ona dba o mnie ponad miarę, przez co mentalnie wciąż jestem nastolatkiem. Dowiedziałem się tego z terapii. Pochodzę z rodziny ludzi niezaradnych życiowo, ledwo wiążących koniec z końcem całe życie. W dalszej rodzinie jest tak samo, większość nigdy nie pracowała, klepie biedę. Prawdopodobnie mam jakieś deficyty intelektualne. Chcę się wyrwać z tego marazmu, bo tkwienie w tej bezpiecznej klatce doprowadzi mnie prędzej czy później do tragicznego końca. Stąd podjęcie leczenia, terapia. Wiem, że jestem w bardzo trudnej sytuacji. Rodziny pewnie już nie założę, bo jestem za stary, a nigdy nie miałem partnerki. Chciałbym zbudować jakieś finanse, wyrobić zawód, spróbować w kilka lat zarobić na kredy na mieszkanie, bo rodzice nigdy nie mieli. Mam trudności z decyzyjnością i lęk przed zmianą, dlatego proszę o poradę, w jakim kierunku pójść. Wiem na pewno, że muszę się wyprowadzić, bo nigdy nie mieszkałem bez matki. Będzie to ciężkie dla niej, ale nie mam wyjścia, bo w tej wiosce innej pracy nie dostanę. Mieszkam 100 km od Poznania, ale teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, żebym przeprowadził się gdziekolwiek indziej w Polsce. Kwestia tylko dojazdów do matki. Wstyd mi będzie w tym wieku wynajmować pokój, ale też nie mam wyjścia, bo muszę oszczędzać, bo pensja nie będzie duża. Do tego minimum 500 zł muszę dawać mamie co miesiąc, bo sama sobie tam na wiosce nie poradzi. Jeśli uda mi się przełamać całkiem lęk przed rekrutacją, to myślę nad pójściem do pracy do jakiegoś magazynu lub fabryki, plus może gdzieś dorabiać. Może zrobić kurs na wózek widłowy UDT na początek. Bo niestety nie mam żadnych formalnych kwalifikacji, nic nie umiem. W jakim kierunku iść dalej? Zrobić C+E i iść na ciężarówkę najpierw krajową, potem międzynarodową? Jeśli dałbym radę odłożyć trochę na kurs i przełamałbym swoje lęki przed jazdą (nie jeździłem samochodem od 18 lat), to wydaje się to sensowne. Może koparko-ładowarka? Spawanie? CNC? Biorę pod uwagę same fizyczne prace, bo sądzę, że tylko tam mogę zarobić jakieś sensowne pieniądze. Nie mam czasu robić długich szkół, to już nie te lata. Mogę je sobie robić równolegle za jakiś czas, jak już zdobędę jakiś fach, jakieś pieniądze. Wtedy coś zaocznego być może. Ale to przyszłość. Przez tyle lat formalnego bezrobocia nie miałem odprowadzanych składek. Boję się o to. Może to nie jest dobry moment na rozpoczynanie odkładania na emeryturę, jak mam tylko kilka tysięcy na koncie, jestem bez pracy i planuję przeprowadzkę, ale na przyszłość muszę się jakiejś metody oszczędzania czy inwestowania nauczyć. W co iść? W ETF? Wiem, że moje pytania mogą brzmieć śmiesznie jak na kogoś, kto ma 40 lat, ale mentalnie jestem niestety przynajmniej 20 lat do tyłu, mam zaburzenia i braki w umiejętnościach radzenia sobie w życiu. Teraz jestem w stanie to rozumieć i naprawdę poszukuję porady. Chcę wyjść z bagna, zanim utonę całkowicie.
-
Ciekawe czy popisze jeszcze kiedyś z Klaudia Rozova vel Leo vel Katiusza
gnomee odpisał Kocham3lcie na temat w Życie uczuciowe
Urwał się bo jesteś schizolem i dobrze o tym wiesz. Dopóki się nie będziesz leczył nie masz każda znajomość tak się będzie kończyć. -
Knur ty chory poje.biee
