Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

IzabelaKa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    1
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral
  1. Witam wszystkich forumowiczów chciałam przedstawić pokrótce moją sytuację . Jestem mamą dwójki dzieci (8 lat i 9 miesięcy). Mieszkamy w Niemczech. Bez rodziny i bez wsparcia na miejscu.Od 8 lat jestem w związku, który coraz bardziej mnie wyniszcza.Od samego początku pojawiały się problemy, ale po narodzinach dzieci wszystko się pogłębiło. Mąż od zawsze unikał obowiązków. Przy pierwszym dziecku często wychodził wieczorami „do kolegów”, zostawiał mnie samą z dzieckiem argumentując że jesteśmy w domu u jego rodziców i mogę poprosić o pomoc jego mamę. Przy drugim dziecku było gorzej – dwa tygodnie po porodzie poszedł na całą noc na swoje pępkowe , mimo mojego sprzeciwu, wrócił pijany o 6 rano i przespał cały dzień.Regularnie zostawiał mnie samą z dziećmi, gdy tylko się pokłóciliśmy.Śpi do późna, w weekendy potrafi spać do 13, a ja od rana ogarniam wszystko sama.Od miesięcy mamy ciągły konflikt. Mąż reaguje bardzo emocjonalnie: dramatyzuje („zniszczyłaś mnie”, „jestem nikim”),obwinia mnie za wszystko, podnosi głos mimo śpiącego niemowlęcia, raz jest normalny, a kolejnego dnia leży cały dzień, mówi że „źle się czuje”, ma tiki, zawroty głowy.Jego emocje są kompletnie niestabilne i nieprzewidywalne. Szczerze? Najbardziej spokojnie czuję się wtedy, kiedy go nie ma w domu. Cały czas jest Presja ze strony jego rodziny. Od lat słyszę: „musisz przyjechać, bo im będzie przykro”, „dzieci będą cierpieć bez kontaktu” „nie rozumiesz rodzinnych więzi, bo nie miałaś normalnej rodziny”. Albo stosował szantaże : ,, zabiorę dzieci na święta , a ty jak chcesz to sobie sama siedź w domu “. Zgadzam się pod presją, ale potem mam w sobie złość i napięcie. Nikt nigdy nie zapytał mnie, jak ja się czuję.Dla nich zawsze ważniejsze były ich oczekiwania niż moje granice. Czuję się psychicznie wykończona. Długo walczyłam sama, ale w końcu powiedziałam mu, że chcę się rozstać. On obwinia mnie o wszystko – że „rozbijam rodzinę”, „niszczę mu życie”, „popsułam święta”. Nie rozumie swojego zachowania , nie ma w nim żadnej autorefleksji. Przeprasza a za kilka dni wraca do starego schematu . Zawsze słyszę jego słowa : Ja nic złego nie zrobiłem . Boje się jego powrotów do domu, bo nigdy nie wiem, w jakim stanie emocjonalnym przyjdzie. Czy ktoś był w podobnej sytuacji — sama z dziećmi, za granicą, bez wsparcia? Każda opinia i słowo wsparcia będzie dla mnie bardzo ważne, bo szczerze mówiąc czuję się już na skraju psychicznego wyczerpania.
×