Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Kwalalumpur

Zarejestrowani
  • Zawartość

    8
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Piszę to nie tylko z własnej frustracji, ale po kilku latach zderzania się z rynkiem pracy i instytucjami publicznymi. Mam wykształcenie, zrobiłem kilka studiów podyplomowych, byłem zarejestrowany w PUP i 9 razy kierowany na staże finansowane z Funduszu Pracy. Efekt? Ani jednego stażu. Za każdym razem: „wybrano kogoś bardziej doświadczonego” „lepsze dopasowanie innego kandydata” „pracownik interwencyjny” „kierownik się jeszcze zastanawia” Czyli de facto: staż dla kogoś, kto już nie jest nowicjuszem. I teraz najważniejsze: to nie jest problem jednego urzędu, jednego pracodawcy czy jednej rozmowy. To jest problem systemowy. Dlaczego? Bo: staże miały być mostem między edukacją a pracą, a w praktyce często są substytutem etatu albo „bierzemy swojego”, PUP kieruje, ale nie odpowiada za efekt, pracodawca wybiera, ale nie musi się tłumaczyć, ministerstwo mówi: „to kompetencja pracodawcy”, sądy administracyjne mówią: „kryteria rekrutacji to nie informacja publiczna”. Efekt? Każdy ma kompetencję. Nikt nie ma odpowiedzialności. Z wielu „indywidualnych decyzji”, które jakoś da się obronić, powstaje masowy efekt: absolwenci latami bez doświadczenia, długotrwałe bezrobocie, wypchnięcie ludzi poza rynek pracy, a potem narracja: „brakuje pracowników”. No brakuje — bo system sam zatyka sobie dopływ nowych ludzi. Najbardziej absurdalne jest to, że: nikt nie twierdzi, że staż ma się „należeć”, ale jeśli nie da się sprawdzić, według jakich kryteriów ktoś odpada, to jak w ogóle kontrolować sens tego instrumentu? To już nie jest pytanie: „kto ma kompetencję do wyboru?” Tylko: „czy sposób wykonywania tej kompetencji nie wypacza idei stażu?” I zanim ktoś napisze: „trzeba było samemu szukać”, „inni dali radę”, „PUP jest do niczego” — to właśnie o to chodzi. Jeśli publiczny system wsparcia: nie działa, nie podlega realnej kontroli, i masowo nie spełnia swojej funkcji, to mamy problem nie jednostkowy, tylko strukturalny. Ciekaw jestem, ile osób ma podobne doświadczenia: brak pracy i brak stażu, odrzucenia bez jasnych powodów, „juniorzy” z 2–3 latami doświadczenia, staże tylko „dla wybranych”. Bo mam wrażenie, że to nie jest margines. To zaczyna być norma.
  2. Skoro w Internecie nie ma żadnych jego fotek na których by się całował lub obściskiwał z Krzysztofem Śmiszkiem lub innym chłopem? Same deklaracje i wspieranie Kampanii Przeciwko Homofobii to za mało.
  3. Nie wystarczy kurs ani nawet studia podyplomowe by być księgową. Byłem na studia podyplomowych kadry i płace, będąc absolwentem administracji publicznej i większość osób była jednak po finansach i rachunkowości albo zarządzaniu zasobami ludzkimi. Odbyłem kurs programów płatnik, symfonia, optima ale nic z tego nie wiem (godzin obsługi tych programów było ok. 30)
  4. Szukam też na własną rękę, ale na logikę. Skoro nie przyjęli mnie na staż, to jak mogliby mnie przyjąć do pełnoprawnej pracy? I tak rzeczywiście jest, że nie przyjmują. Padają pytania o to czy się aktualnie pracuje, czy się pracowało nad projektem oddziaływania na środowisko, a brak odpowiedzi lub odpowiedź negatywna sprawiają że kontakt się urywa. W najlepszym razie kontakt się urywa bo najczęściej do niego w ogóle nie dochodzi. Utknąłem na etapie praktyki studenckiej.
  5. Bezpośrednio po studiach zarejestrowałem się w Powiatowym Urzędzie Pracy. Nie zasypywałem gruszek w popiele i nie czekałem biernie tylko podjąłem dalszą edukację podyplomową w trybie zaocznym. Zrobiłem tak 3 podyplomówki. Przez pierwszy rok rejestracji w PUP niczego mi nie oferowali a tylko dzwonili z pytaniem czy sam coś znalazłem. Dopiero w drugim roku, po nabyciu statusu długotrwale bezrobotnego zaczęli dawać jakieś oferty stażu. Było ich łącznie 7. O dodatkowe dwa skierowania wystąpiłem też z własnej inicjatywy, więc łącznie byłem na 9 rozmowach kwalifikacyjnych. Oczywiście na żaden z tych staży nie zostałem wybrany przez organizatora stażu, z różnych przyczyn, m. in. dlatego, że organizator wolał osoby doświadczone lub pracowników interwencyjnych. Ostatnio znalazłem wpływową pewną osobę, która mogła by pomóc mi w znalezieniu pierwszej pracy. Ale jest kwestia tego nieodbytego stażu, którego nie odbyłem nie z własnej winy. Boje się, że to uniemożliwi mi podjęcie pracy, że nawet ta wpływowa osoba nie pomoże.
×