Beata*
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Beata*
-
Maaaju, interesuje mnie wątek arytmii. Dorażnie biorę proplanolol, ale nie wiem, czy nie powinnam brać czegoś na stałe. Zbyt często mam szybkie bicie serca i to wcale nie jestem czymś zdenerwowana czy pobudzona. Mam też problem z jelitami, częste biegunki, wcześniej boli mnie też brzuch. Lekarz dał mi na to lakcid, kazał pić siemię, jeść otręby. Badania na bakterie w jelitach robiłam, nic nie wyszło. Nie wiem, czy na grzyby to to samo. Któraś z was poruszała ten problem. Byłabym wdzięczna za jakieś informacje,bo może macie jakieś lepsze rady niż mój lekarz, który woli, żeby sobie samemu znaleźć przyczynę swoich dolegliwości a on chętnie przepisze leki. Pozdrawiam. MamoAniołka, jak się czujesz, daj znać...
-
dobranoc dziewczyny, też ide spać, bo nikogo już tutaj ze mną nie ma.Pa.
-
Bianko, tak łatwo się nakręcić i być może wymyślić chorobę. Sama wiesz, że potem jakoś dziwnie wszystkie objawy pasują do schorzenia, które zrodziło się gdzieś tam w naszej głowie. Ja przez moment też myślałam , że mam SM, dopiero później okazało się że to nerwy. Od kilku lat mam zaburzenia widzenia, pojawiły się one zanim miałam nerwicę. Robiłam różne badania, konsultowałam się z wieloma specjalistami. Pamiętam, że wszyscy mówili, że SM zaczyna się od zapalenia nerwu wzrokowego, tzn. może pojawić się ślepota trwająca jede dzień lub inne bardzo wyraźne zaburzenia, po czy wszystko wraca do normy, ale proces chorobowy toczy się nadal, głównie są to zmiany neurologiczne. Jeśli chcesz być pewna, że nie masz SM skonsultuj się neurologiem klinicystą . Jeśli mieszkasz w małej miejscowości i nie ma u was w szpitalu neurologii, jedź gdzieś dalej. Nie polegaj na lekarzach jak ja to nazywam gabinetowych, którzy nie pracują w szpitalu, zaufaj lepiej komuś kto takimi przypadkami się zajmuje. Nauczona doświadczeniem , tak właśnie robię. Aż dwóch lekarzy tzw. gabinetowych wmówiło mi kiedyś ciężką chorobę , usiłowali mnie nawet leczyć. W końcu pojechałam do ordynatora kliniki neurologicznej i tam po badaniach okazało się, że ci lekarze popełnili błąd. Bianko, mamy dziś taką diagnostykę, warto z niej skorzystać, choć wiem, że jest to czasem trudne i kosztowne, ale upewnij się , sprawdź, jeśli nie daje ci to spokoju, ale zrób to fachowo, bo SM nie warto się straszyć, to poważna choroba. Myśl pozytywnie, myślę, że nie masz tego draństwa. I słowo o teściowej. Moja w pewnym momencie doprowadziła do tego,że przed świętami traciłam z emocji i nerwów przytomność, całe szczęście, że teraz się zmieniła. Nie chcę pisać o jej zachowaniu i o tym jak molestowała psychicznie całą rodzinę, ale najważniejsze jest to ,że się zmieniła. Ma swoje życie, odnowiła znajomości, ma koleżanki i zajęty czas. Spróbujcie ją trochę wypuścić w świat, niech pozna nowych ludzi, niech się czymś zainteresuje. Ja wiem, że może to łatwo brzmi, bo takie rady kiedyś kazałabym sobie wsadzić gdzieś, ale zapewniam cię to jedyny sposób. Ona wciąż nie może przeciąć pępowiny i walczy z toba rywalizuje jak kobieta z kobietą o względy faceta. Musicie spróbować coś z tym zrobić, może wysłać ją do sanatorium, zaprosić dawnych jej znajomych , poprosić, żeby wyszła z domu. Jeśli jednak nic się nie da zrobić, przykro mi. Współczuję , bo myślę, że gdy się wyprowadzicie to i tak się to nie zmieni. To nie problemem jest dom tylko osobs, a ona zostanie i truć was będzie dalej. Pozdrawiam cie i życzę by stał się jakiś cud , dzięki któremu wam będzie lepiej.
-
Cześć dziewczyny, pojawiłam się tu niedawno, regularnie czytam wasze wpisy. Wspłczuję bardzo MamieAniołka. Domyślić się mogę tylko przez co przeszłaś, ale wiem jedno każdy smutek, żal , cierpienie musimy przeżyć sami, nikt za nas nie wyleje łez, nikt nie zapłacze. Ważne jest tylko to, żebyśmy wtedy nie byli sami, żeby był ktoś , kto będzie trzymał nas za rękę, będzie obok. To myślę najważniejsze.Niedawno ktos \"odszedł\" z mojej rodziny, ktoś bliski i wiem, że nikt a mnie nie przetrawi tego bólu , ani za mnie, ani za innych, jednocześnie wszyscy wspieramy się wzajemnie, jesteśmy razem i \"trzymamy się za ręce\", pozwalamy sobie na przeżywanie tego smutku w taki sposób, jak komu pasuje, ale nie jesteśmy w tym sami. Pozdrawiam Cię mocno , przytulam i ... płacz jeśli ci to pomaga, krzycz, wyładuj się, nie tłum uczuć, bo one cię zniszczą. A ja mam nadzieję, że nie jesteś z tym sama, że ktoś trzyma cię za rękę i mocno przytula...
-
ja mam w torbie tzw. niezbędnik, tak go nazywam, w razie potrzeby biorę hydrox.lepiej się czuję taka zabezpieczona. Pozdrawiam, na dziś muszę juz się z wami pożegnać. Cieszę się, że Was znalazłam. Do jutra. Przytulam.
-
To co piszecie jest ważne. Lekarze przepisują bardzo często leki, które nieraz wyrządzają więcej szkody niż pozytku.
-
Rrenka037:Może masz rację, nieważne skąd się to wzięło i jaka początkowa historia , ważne, że tak ciężko z tym żyć teraz, ale pomaga świadomość, że nie jestem sama, bo do niedawna myślałam, że tylko ja jestem taki dziwoląg, który unika ludzi, nie chodzi do miejsc publicznych, że takich ludzi jest niewiele. Przytulam was wszystkie , bo choć was nie widzę to i tak jesteście mi bliskie. Mam wreszcie z kim pogadać.
-
Do rrenka037: chyba mnie nie zrozumiałaś , moje problemy zaczęły się (mam na myśli lęki) 3 lata temu i trwają od momentu odstawiania benzodiazepiny, ale ja jej nie brałam dlatego,że miałam nerwicę. lekarz przepisał mi ten lek na lepszy sen.Niestety, trafiłam do niezbyt odpowiedzialnego specjalisty, przecież mógł mi dać coś ziołowego np. na spanie a nie od razu faszerować takim lekiem. Moje kłopoty lękowe zaczęły się właśnie wtedy. Mój organizm po prostu się uzależnił i dlatego teraz mam to co mam.po odstawieniu clonazepamu nie biorę nic na stałe, czasem wspieram się hydroxyzyną, podobno nie uzależnia, ale i tak ciężko mi z tym żyć, bo nieważne skąd się to wzięło, ważne, że jest i daje w kość.Mimo wszystko podaję adres pt.\" objawy odwyku benzodiazepinowego \"(jak się to wklepie to też wyskoczy) www.benzo.org.uk/polman/bzcha03htm. Nie musisz korzystać, ale tak na wszelki wypadek, gdybyś się nudziła wejdź tam. pozdrawiam.
-
Rrenka037: Dzięki za słowo. Zaraz poszukam ci materiałów, dzięki którym kiedys nie zwariowałam. Ja naprawdę nie miałam żadnych lęków, nigdy...Dopiero gdy lekarz przepisał mi clonazepan, bym lepiej spała - zawsze miałam problemy ze spaniem, ale nie były to lęki - zaczęły sie moje problemy. Po kilku miesiącach sama prosiłam go, żeby mi je odstawił. Mówił że się boi, nie uprzedził mnie omożliwych skutkach ubocznych ani o zagrożeniach. Odstawił mi je w końcu z dnia na dzień, bo dostałam jakiegoś uczulenia. Myślałam, ze wykorkuje. Dopiero pani dr psychiatra do której poszłam pomogła mi. odstawiała ten lek powoli przez miesiąc. Niestety, okazało się że jestem jedna z tych osób, które maja chyba skłonnosć do uzależnień , bo czułam się koszmarnie. Podobno benzodiazepiny można brać przez kilka tygodni i odstawiać zmniejszając dawki o 1/4 co tydzień. Wtedy ryzyko uzależnienia jest minimalne . Ja to świństwo brałam przez 6 m-cy. Skutek był taki,że minęło od tego faktu 3 lata i od tej pory mam objawy odwyku benzodiazepinowego- tak to się podobno nazywa.Czyli to o czym tu na tym foru pisze większość ja sobie nabyłam biorąc leki. Jeśli chcesz, znajdę ci strony na których w prosty sposób o tym jest napisane.Jeśli bierzesz benzodiazeinnę ( np. clonazepam, xanax, afobam, i inne podobne)warto to przeszytać.
-
Do Pipek: Dzięki za odpowiedź. Będę pamiętać,że to Ty napisałaś do mnie pierwsze słowa na tym forum.
-
To jeszcze raz ja. Do Lojki mój syn przyjechał z lasu z kleszczem w ubiegłym roku. Nasz lekarz powiedział,że kleszcz musi siedzieć dobę, by mogło dojść do zakażenia. Nie kazał brać żadnych leków. Zdezynfekował tylko miejsce po robalu.Uwierzyliśmy mu. Nic się nie stało, chociaż nie można być pewnym diagnozy tylko jednego lekarza. Lepiej to sprawdzić, ale myślę, że jeśli go strzepnęłas od razu, to nic sie nie wydarzy. Pozdrawiam.
-
Cześć kobiety. Od kilku dni zaglądam na to forum. Przeczytałam pierwsze wpisy dość dokładnie, ale nie sposób ogarnąć wszystkiego, dlatego resztę przeleciałam tylko wzrokiem, co nie znaczy, że nie zauważyłam np. problemów z podszywaczem czy gośćmi, którzy wchodzą tutaj tylko po to, aby obrażac i denerwować innych. Ciekawi mnie to o czym piszecie, bo jestem jedną z Was. Żałuję tylko, że nie trafiłam tu wcześniej. Od miesiąca leży w mojej szufladzie rexetin i nie wiem, czy spróbować go brać czy też nie. Ciekawią mnie informacje o skutkach ubocznych tego leku, tym bardziej, że moje problemy ( głównie lęki )tak naprawdę zaczęły się, gdy lekarz neurolog przepisał mi benzodiazepinę, bo nie mogłam spać. Dość że po niej nie czułam się dobrze, to po kliku miesiącach stosowania okazało się,że jestem uzależniona. Przy pomocy pani dr odstawiłam ten lek, jednak nie mogę sobie poradzić ze skutkami jego brania. Od trzech lat mam problemy i chyba coraz gorzej sobie radzę. Właściwie nie wychodzę z domu. Nie będę podawać przykładów, bo znacie je doskonale. Podobno rexetin jest lekiem bezpiecznym i nie uzależnia tak jak benzodiazepiny, ale ma na początku skutki uboczne. Boję sie ich. Jeśli któraś mogłaby mi napisać, jak się czuła po rexetinie( zwłaszcza na początku) będę wdzięczna. Mam nadzieję,że przyjmiecie mnie do swojego grona. Pozdrawiam serdecznie. Mam pytanie , co dzieje się z KAMĄ75, chciałam nawiązać kontakt z tobą. Przytulam was