Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Maxim2121

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez Maxim2121

  1. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    [Spiekł gigantyczneigo raka] Ja jestem zwyczajnym szarym facetem jakich miliony chadza po tym świecie. Fakt, lubię takie wesołosci. iI te pisane prozą jak i wierszyki.Przynajmniej jest się z czego pośmiać. Mój ulibiony autor - Marian Załucki pisał kiedyś \"Bo cóż to jest dowcip? Powiem, nie będę się rozczulał Dowcip to myśl, która stoi na głowie z do wszystkich pasuje jak ulał \" :)
  2. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Ja mam tylko proporcje źle uszytej pluszowej przytulanki :) Dla każdej z pań i ucałowania w obydwie dłonie :)
  3. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Nie ma nicku Niedźwiedź. A o do serca, to jakoś się udało poprawić ten mój kamienny kalkulator :) Samopoczucie mam doskonałe. Zwłaszcza, że wreszcie ktoś tu zawitał. :)
  4. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Oto reszta tej scenki Pacjent I — Nie — twój znajomy! W takim twarzowym niebieskim mundurku. Ty mu przecież składałeś życzenia, aż żeście się wywalili! Ja tylko wołałem \"gorzko!\" i śpiewałem \"Sto lat\"! Pacjent II — To nie był mój znajomy! Pacjent I — Wiem! Jak cie podniósł za pomocą gumowego przedłużenia konstytucji, wiedziałem, że nie! Pacjent II — Mamy szczęście, że nas tu przywieźli, a nie do Izby Wytrzeźwień... Pacjent I — Musieli tu, przecież w Izbie nie mają ani gipsu, ani bandaży, ani plastrów! Pacjent II - To chodźmy do lekarza, tylko pukaj cichutko, bo mi zaraz głowa pęknie :)
  5. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Pozdrawiam serdecnzie wszystkich. A oto ja się czasem kończą huczne zabawy. Tekst jest uatorstwa Irosława Szymańskiego i pochodzi z książki \"Tak to widzę\". Skecz znany jest z brawurowego wykonania przez kabaret \"Loża44\" Pacjent I — No i jak wspominasz ten wczorajszy bankiet? Pacjent II — (zbolałym głosem) — Boże, jak mnie głowa boli... jaki bankiet?... Pacjent I — Wczorajszy! Jubileuszowy! Pacjent II — Nic nie pamiętam... Pacjent I — Nie szkodzi, ja pamiętam! Zdecydowanie, kochany, najlepszy byłeś w kankanie, siły na ciebie nie było... Pacjent II — W czym? Pacjent I — W kankanie! Kochany, orkiestra rżnęła \"Na falach Dunajca\", trzech cię trzymało, ale i tak swoje odtańczyłeś! Tylko te... no... flanelowe miałeś trochę za szerokie i to, rozumiesz, psuło cały efekt. Strasznie ci się wiuwały! Pacjent II — Ty poważnie mówisz?! Ja — kankana?! Pacjent I — Nie tylko — i taniec z szablami też! Wszyscy się chowali gdzie popadło! Pacjent II — Boże kochany... Pacjent I — Albo taki twój walczyk na dwa \"fo-pa\" z mimowolną promenadą. Poezja! Skonać można było! Ty, rozumiesz, jako ta promenada leciałeś pierwszy i wyłeś a za tobą trzech osiłków ze służby porządkowej. Cug miałeś straszny bo parkiet świeżo pastowany i żeby ci się troki nie poplątały, to byś im uciekł! Pacjent II — Ale nie uciekłem? Pacjent I — Nie! Wyciągnęli cię spod stołu, ale zanim cię wyciągnęli, to ty wiesz, jaki był cyrk? Ręce miałem podeptane, jak to w tłoku, ale widziałem wyraźnie! Wyobraź sobie, że chcieli cię okrakiem przeciągnąć przez nogę od stołu bankietowego i nie mogli. We trzech nie mogli! Pacjent II — To rzeczywiście dziwne! A ja co? Pacjent I — A ty nic! Pokrzykiwałeś dzielnie: — \"Waćpanowie, tylko równo nawlekajcie!!!\" — i robiłeś mostek... Pacjent II — Rany boskie — nic nie pamiętam! Pacjent I — Dlatego ci właśnie opowiadam! Szkoda, że tego nie widziałeś! Pacjent II — Boże, jak mnie głowa boli!... Słuchaj, tylko szczerze, gdzie ja miałem spodnie? Pacjent I — Szczerze? Pacjent II — Szczerze! Pacjent I — Ja je miałem! Pacjent II — Skąd? Pacjent I — Sam mi założyłeś! Powiedziałeś: — \"Przyjacielu kochany jest bankiet, są goście, nie możesz więc chodzić jak łachmyta, owinięty w obrus!\" — i mi założyłeś! I dziękuję ci za to! Pacjent II — Proszę cię... A gdzie ty miałeś swoje? Pacjent I — Przy orkiestrze! Strasznie mnie zamoczyli przy tych jubileuszowych toastach, więc powiesiłem spodnie przy saksofoniście żeby przeschły, a sam poszedłem się trochę przejść po sali. Potem przychodzę, patrzę — buty są, krawat wisi, koszula też — a spodni nie ma! Pacjent II — Może spadły? Pacjent I — Też tak myślałem, całą podłogę obszedłem — i nic! Kamień w wodę! Znalazłem tylko wodzireja pod piątym stolikiem, ale on był w swoich! Nieważne, to są drobiazgi — grunt, że bankiet był prima! Pacjent II — Czy ty coś jeszcze, nie daj Boże, pamiętasz? Pacjent I — Wszystko, kochany! Przypominasz sobie, jak, żeby ożywić salę, głosiliśmy \"odbijanego\"? Pacjent II — Nie przypominam sobie... Boże, jak mnie głowa boli... a na czym to polegało? Pacjent I — Komu się głośniej... znaczy — kto głośniej odbije! Pacjent II — O rany! To takie coś też było?! Pacjent I — Uuuu — to był dopiero kulturalny konkurs! Dyplomy przyznawaliśmy!... Pacjent II — Jakie dyplomy? Pacjent I — Dokładnie nie wiem, leżały jakieś... nieważne, grunt, że wszyscy mieli dyplomy, tylko ci ostatni po pół, bo nie wystarczyło. Pacjent II — I to wszystko? Pacjent I — A skąd! Potem ty, żeby rozbawić salę, wystąpiłeś w popisowym numerze — \"Wszystkim jest do twarzy w sosie pomidorowym!\". Cały zapas z bufetu na to poszedł! Bombowa zabawa, tylko włosów później nie można rozczesać! Pacjent II — Boże kochany!... Pacjent I — Potem jeszcze z tuzinem innych gości robiliśmy węża czy glistę, dokładnie nie pamiętam, bo mnie zawinęło pod parapet, ale słyszałem jak wołałeś, że — \"Bar wzięty!!!\" — i organizowałeś krucjatę, żeby odbić go pohańcom! Pacjent II — Coś pamiętam... chyba go nawet odbiliśmy... Pacjent I — Jasne, razem ze ścianką działową, a ty spod gruzów tej ścianki wołałeś do bufetowej: — \"Heleno Kurrr... cewiczówno moja, wolnaś czy zajętaś?!!\" — a w końcu się uparłeś, że zrobisz salto w przód specjalnie dla pań! Pacjent II — Rany boskie, jak siebie znam to zrobiłem! Pacjent I — Oczywiście! Pacjent II — I jak wyszło? Pacjent I — NIzbyt dobrze, bo zawadziłeś o gruzy bufetu i w rezultacie grzmotnąłeś mordą w sałatkę. Pacjent II — Boże, jak mnie głowa boli... To chyba ta słatka mi zaszkodziła. Co oni do niej dosypują? Słuchaj, nam coś jednak musiało zaszkodzić. Może sałatka była nieświeża? Pacjent I — Pewnie, tłumaczyłem to sierżantowi, że to chyba sałatka ci zaszkodziła, ale nie chciał uwierzyć! Pacjent II — Sierżant? Aaaa — ten twój znajomy? Pacjent I — Nie — twój znajomy! W takim twarzowym niebieskim mundurku. Ty mu przecież składałeś życzenia, aż żeście się wywalili! Ja tylko wołałem \"gorzko!\" i śpiewałem \"Sto lat\"! Pacjent II — To nie był mój znajomy! Pacjent I — Wiem! Jak cię podniósł za pomocą gumowego przdłużenia Kodeksu Wykroczń, wiedziałem, że to raczej nie twój znajomy! Pacjent II — Mamy szczęście, że nas tu przywieźli, a nie do Izby Wytrzeźwień... Pacjent I — Musieli tu, przecież w Izbie nie mają ani gipsu, ani bandaży, ani plastrów! Pacjent II — To chodźmy do lekarza, tylko, błagam, pukaj cichutko, bo mi zaraz głowa pęknie..
  6. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    To Właśnie Ja, nie wiesz, że matematyk w miejscu serca ma zimny, bezduszny, kamienny kalkulator?
  7. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Widzę, że jesteśmy tego samego zdania :)
  8. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    A jaka awantura wybuchła gdy radni zrobili zrzutę na książki i resztę wyprawki do szkoły. Darła się babina \"Czemu nie pieniendze?!!\" (wymowa oryginalna). Wtórował jej proboszcz. Nie zdzierżyłem i powiedziałem co myślę. Bez specjalnego przebierania w wyrazach...
  9. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Model rodziny: Co rok, prorok to nie moje klimaty. Najbardziej mnie zezłościło podejście do kobiety żywcem przeniesione z pewnej nowelki Janusza Makarczyka (tytuł wyleciał mi z pamięci). Rzecz dzieje się gdzieś na wyspach Polinezji. Przez ścianę sąsiadują : objeżyświat i hulaka każdej nocy uprawiający pewne wesołe zabawy z paniami nieciężkich obyczajów, oraz małżeństwo wielkich purytan. Pewnej nocy wysłannik szatana usłyszał \"Eleonoro, zechciej przyjąć pozycję matrymonialną\"... Biedny diabeł. Cudem uniknął śmierci. Ze śmiechu... A tak na poważnie. Ciekawe jak z jednej pensji robotnika można utrzymać tak liczną rodzinę? Ta sielanka, którą zacytowałem ma być wzorcem postępowania. A według mnie jest piramidlanym szwindlem. Ot co. Dwie kadencje byłem radnym w gminie. Miałem okazję poznać taką panią jak z wcześniej przedstawionego wzorca. Dzieci wtedy mieli 10 (sic!). Mamuśka przyszła po opinię na podaniu o dodatkową zapomogę (mąż tradycyjny pijak). Fakt, że opinia radnego na takim podaniu pomaga jak umarłemu kadzidło, ale na niektórych urze?ników działa. Podczas przepisywania gryzmołów petentki (na jednej stronie rękopisu doliczyłem się 23. błędów ortograficznych) nie wytrzymałem i zapytałem czemu nie skorzysta z zabezpieczeń jakie oferuje współczensna medycyna. Odpowiedź była powalająca \"A co ja księdzowi powiem?\" (zachowałem wymowę oryginalną)... I weź tu człowieku bądź tolerancyjnym...
  10. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Mnie mocno rozdrażniło traktowanie kobiety jako bezwolnego narzędzia. Traktowanie przedmiotowe. A co do blondynek, to niech sobie żyją. Ja tam wolę brunetki :) A żeby dodać smaczku sprawie, to tekst, który zacytowałem wyszedł kiedyś drukiem.
  11. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Oto mamy obwiązujący program nauczania.
  12. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Aborygenin, z tej pani o której ostatnio zrobiło sie bardzo głośno wyszła blondynka z nędznego dowcipu. Mam coś dla takich pań. Może się któraś tu zapędzi (jak ksiądz pozwolą) ;) A oto mail, który dostałem: Miłej lektury... \"Jestem kobietą szczęśliwą. Rano wstaję razem z moim mężem i gdy on goli się w łazience, przygotowuję mu pożywne kanapki do pracy. Potem, gdy całuje mnie w czoło i wychodzi, budzę naszą piątkę dzieciaczków, jedno po drugim, robię im zdrowe śniadanie i głaszcząc po główkach żegnam w progu, gdy idą do szkoły. Zaczynam sprzątanie. Odkurzam, podlewam kwiatki, nucąc wesołe piosenki. Piorę skarpetki i gatki mojego męża w najlepszym proszku, na który stać nas dzięki pracy, jako zwykłego robotnika, Mojego męża, i rozwieszam je na sznurku na balkonie. W międzyczasie dzwoni często mamusia mojego męża i pyta o zdrowie Swojego dziubdziusia. Teściowa jest kobietą pobożną i katoliczką, znalazłyśmy więc wspólny punkt widzenia. Po miłej rozmowie, jeśli już skończyłam pranie i sprzątanie, które dają mi tyle radości i poczucie spełnienia się w obowiązkach, idę do kuchni i przygotowuję smaczny obiad dla naszego pracującego męża i ojca, który jest podporą naszej rodziny i dla naszych pięciu pociech. Kiedy już garnki wesoło pyrkoczą na gazie, a mieszkanie jest czyste, pozwalam sobie na chwile relaksu przy płycie z Ojcem Świętym i robię na drutach sweterki i śpioszki dla naszej szóstej pociechy, która jest już w drodze, a którą Pan Bóg pobłogosławił nas mimo przestrzeganego kalendarzyka, co jest jawnym znakiem Jego woli. Nie włączam telewizji, ponieważ płynący z niej jad i bezeceństwo mogłyby zatruć wspaniałą atmosferę naszej katolickiej rodziny. Czasami haftuję tak, jak nauczyłam się z kolorowego pisma dla katolickich pań domu, albowiem kobieta nie umiejąca haftować nie może się w pełni spełnić życiowo. Kiedy moje dzieci wracają ze szkoły radośnie świergocząc, wysłuchuję z uśmiechem, czego dziś nauczyły się w szkole. Opowiadają mi o lekcjach przygotowania do życia w rodzinie, których udziela im bardzo miła pani z przykościelnego kółka rożańcowego. Córeczki proszą, abym nauczyła je szyć, ponieważ chcą być prawdziwymi kobietami, nie zaś wynaturzonymi grzesznicami z okładek magazynów, chłopcy natomiast szepczą na ucho, że na pewno nigdy nie popełnią tego strasznego grzechu, który polega na dotykaniu samych siebie, ani nie będą oglądać zdjęć podsuniętych przez samego Szatana. Karcę ich lekko za wspominanie o rzeczach obrzydliwych, lecz jestem szczęśliwa, że wczesne ostrzeżenie uchroni moich dzielnych chłopców przed zboczeniem i abominacją. Mój maż wraca z pracy po południu. Witamy go wszyscy w progu, poczym myje on ręce i zasiada do posiłku, a ja podsuwam mu najlepsze kąski, aby zachował siłę do pracy. Potem mój mąż włącza telewizor i zasiada przed nim w poszukiwaniu relaksu, a ja zmywam talerze i garnki i zabieram jego skarpetki do cerowania, słuchając z uśmiechem odgłosów meczu sportowego w telewizji. Wieczorem kąpię nasze pociechy i kładę je spać. Kiedy wykąpiemy się wszyscy, mój mąż szybko spełnia swój obowiązek małżeński, ja zaś przeczekuję to w milczeniu, ze spokojem i godnością prawdziwej katoliczki, modląc się w myśli o zbawienie tych nieszczęsnych istot, które urodziły się kobietami, ale którym lubieżność Szatana rzuciła się na mózgi, które w obowiązku szukają wstrętnych i grzesznych przyjemności. Zasypiam po długiej modlitwie i tak mija kolejny szczęśliwy dzień mojego życia.\" ........ A teraz pytanie - co to za sielanka? Odpowiedź ponizej. FRAGMENT Z: \"Przygotowanie do życia w rodzinie\",podręcznik zaaprobowany przez MEN i opłacony z naszych podatków. Cena detaliczna jedyne 12 PLN. Pozostawiam bez komentarza...
  13. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Muszę już ruszac do spania.
  14. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Mnie operowano dość mocno sfatygowane serce. Jakoś udało się bez czekania w nieskończoność. Efekt jest nadzwyczaj dobry
  15. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Nie narzekam :) Aha, musze się jednym pochwalić. Przeżyłem operację w polskim szpitalu.
  16. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Witam serdecznie :) Na troche dotarłem tutaj :)
  17. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Witajcie wszyscy. Szkoda tego wielkiego aktora. Mało kto pamięta, że częśćiej można było zobaczyć Niemczyka w filmach produkcji NRD niż naszej. Pamiętacie \"Nóż w wodzie\" ?
  18. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Pytanie do radia: \"Czy od pocałunku można zajść w ciążę?\" Odpowiedź: \"Bezpośrednio nie, ale jest to najlepsza droga\"
  19. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Zimna Jak Lod, już sie o tym przekonałem. Ta moja czarodziejka o sefardyjskiej urodzie (przypomnij sobie królową Nefetete) nie przeraziła moim wyglądem, ani tym że bez charakteryzacji mogę zagrać rolę Quasimodo :)
  20. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Indiana69, dopiero teraz zauważyłem, że pochodzisz z Wałbrzycha. Mieszkałem w tym mieście dwa lata. Na Piaskowej Górze. Pewnie że przybijamy piątkę :) A tak jako ciekawostkę historyczną to warto pamiętać, że stacja Wałbrzych Główny przez pewien czas nazywała sie Wałbrzych Dietrzychowice (niech to któryś Niemiec na trzeźwo przeczyta, hihi). :) Z ciekawych nazw po zmianach na polskie, to niedaleko od Legnicy jest senna wioska Szczedrzykowice. Tego żaden germaniec bez podwójnej zelówki na języku nie powtórzy, hehe :D
  21. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Ja jednak widzę, że na wsi po prostu dziczeję. Ma wieś swój urok. I owszem. Jenak ja jestem wytworem miejskiej cywilizacji. Fakt, że robię to co lubię nie zmienia mojej chęci powrotu do miasta. Może kiedyś się uda. Pożyjemy, zobaczymy
  22. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Sskołowana Internautko, właśnie przez net poznaliśmy się z ta moją czarodziejką :) Indiana tu nie chodzi o tlok, kiedy mieszkałem we Wrocławiu nie było tygodnia bym nie odwiedził opery, filharmoii lub teatru. Tu gdzie meiszkam brakuje mi tego. Jakoś nie mogę przywyknąć do wsi. Nie mam kasy na kupno mieszkania i koło się zamyka...
  23. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Nie dopisałem jeszcze jednego. Mam dziecko. Dorosłą i zamężną już córkę, którą moja pierwsza wniosła w posagu.
  24. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    Mieszkałem bardzo długo we Wrocławiu. Teraz to wioska gdzie mieszkam jest takim zazakuprzem, że nawet diabeł nie mówić tu dobranoc. Przecież nie napiszę, że zazadupie ;) Wszystko wymknęło się tu spod kontroli tak nieba jak i piekła:)
  25. Maxim2121

    FACECI NA POZIOMIE, BOJĄCY SIE WYJSC POZA NET

    1 - Status : Kawaler czwartej kategorii, czyli z odzysku 2 - Zawód : nauczyciel matematyki w prowincjonalnej szkole 3 - Miejsce zamieszkania - takie zazakuprze na Dolnym ŚLąsku, gdzie nawet robot nie chce mówić dobranoc 4 - Spotkania w realu : lwia część kobet po zobaczeniu z kim przyszło się spotkać, dawała dyla gdzie pieprz rośnie, nie dość że proporcje mam jak źle uszyta pluszowa przytulanka, to jeszcze typ urody w klasie emerytowanego Hefajstosa z kuźni Urana Aktualnie jedna sprytna czarodziejka skradła mi cichaczem serce. Sam się zastanawiam jak jej się to udało...
×